Żywiec Marcowe
Żywiec Marcowe,
ocen: 9 |
Nazwa: | Żywiec Marcowe |
Browar: | Grupa Żywiec, Browar Żywiec, Arcyksiążęcy Browar w Żywcu, Browar Zamkowy Cieszyn |
Voltaż: | 5.4% |
Rodzaj: | Marcowe |
Opis producenta: | Piwo jasne, 13,8% wag., składniki: woda, słód jęczmienny monachijski, chmiel. Pasteryzowane. Piwo lager typu marcowe, warzone w Żywcu już od 1865 r., znane jest z bursztynowej barwy i łagodnego, słodowego smaku. Receptura piwo Marcowe jest dziełem mistrzów Żywieckiej Szkoły Piwowarskiej, którzy od pokoleń pracują w warzelniach arcyksiążęcych w Żywcu i Cieszynie. |
Arcyksiążęcy Browar w Żywcu, Browar Cieszyn, Browar Zamkowy Cieszyn, Browar Żywiec, Grupa Żywiec, jasne, marcowe, Żywiec Marcowe
Zapuść recenzję
Zaloguj się aby dodać recenzję.
Wygląd: Barwa bursztynu o ładnej klarowności. Piana czysto biała, drobno pęcherzykowata, średnio obfita. Utrzymuje się stosunkowo długo na powierzchni trunku.
Aromat: Pierwszy plan należy do nut zbożowych z lekkim karmelem. Po ogrzaniu wychodzi lekki ziołowy chmiel i dojrzałe jabłka.
Smak: Główna nutę stanowi smak słodów z wyczuwalną zbożowością i karmelem. W tle nieco ziołowego chmielu. Na finiszu dość słaba goryczka o lekko ziołowym charakterze. Mocno nasycone dwutlenkiem węgla.
Ogólne wrażenie: Dość pospolite w smaku i zapachu, przypomina nieco słodszą wersję eurolagera. Jak na marcowe brakuje akcentów opiekanego słodu, smak jest dość płaski. Zapach jabłek nijak nie pasuje do tego stylu. Można wypić, ale głębi nie ma się co doszukiwać. Po prostu lepszy lager.
Średnie piwo po prostu zwykly koncerniak albo lepiej pochodne koncerniaków w smaku
Pewnie bydlęcej żółci dodali
Wole żuberka albo okocim chociaż i te są dobre do czasu
Średniak, po prostu średniak. Początkowo miałem o nim lepsze zdanie. Wydawało się dość przyjemne, lecz niestety nie wykracza poza średnią.
Jest dobre. Nie nadzwyczajne ani świetne. Dobre.
Szału brak
No nie, nie rozumiem tego piwa. Tzn. rozumiem, że to próba ugrania przez Żywca na fali rewolucji piwnej i skok na kasę. Ale nie rozumiem tego piwa, jeśli by je rozważać w kategorii smaku czy kategorii. Faktycznie różni się od zwykłego Żywca, ale nie wiem czy na plus. Jest bardziej słodowe i mniej charakterystyczne od swojego standardowego kolegi. Niestety nie jest smaczniejsze. Daję 5.
Przyzwoite piwo i tyle, nie ma jakiś wybitnych +. Do wypicia raczej tylko przy jakiś dobrych „promocjach cenowych”.
Fanem nie byłem i raczej nie zostanę
Od razu uczciwie napiszę, że nie jestem fanem piw marcowych. Dla mnie to zwykłe mocne, które w dodatku są z rodzaju tych ciężkich, czyli takich które mniej poważam, i ta propozycja mego nastawienia do tego stylu nie zmieni i paradoksalnie chyba z racji faktu bycia dość wierną jego przedstawicielką. Wizualnie początek piękny, od piany ciężko było oderwać wzrok. W zapachu jest intensywnie i niestety tak sobie jeżeli chodzi o charakter głównej nuty. W smaku podobnie, choć początek jest nawet obiecujący, z czasem jednak naprawdę konkretna główna nuta traci na dystansie i powoduje zjazd oceny. Generalnie wypite totalnie bez emfazy. Dramatu brak, jest fajna piana, jest naprawdę treść ale smak głównej nuty powoduje, że to przygoda zdecydowanie jednorazowa. Nie moja bajka i tyle z mojej strony.
Spodziewałem się czegoś więcej po tej marce, piwo nie porywa w żadnym stopniu, od to takie marcowe do kolekcji dlatego taka ocena. Oczywiście nie jest to piwo złe jeżeli chodzi o zapach, smak, wygląd, ale do najlepszych jeszcze trochę mu brakuje.
Moje pierwsze piwo marcowe (oprócz Dymów Marcowych od Pinty, ale to zupełnie inny gatunek) i postanowiłem zacząć bardzo bezpiecznie od sprawdzonej marki, bo jeśli chodzi o piwo to lubię odkrywać nowe tajemnice, ale bez większych rewolucji. Rozsądek podpowiadał, że jeśli jest to piwo z rodzaju mocno udziwnionych to najmniej udziwnione będzie od jakiejś koncernowej marki (no cóż, koncern to koncern, za bardzo się nie stara jeśli chodzi o jakieś wyskokowe gatunki). Chyba trochę miałem racji. Od razu po otwarciu z butli doleciał zwykły zapach tradycyjnego koncernowego lagera, no może trochę bardziej słodowy, ale niedużo. Po przelaniu do kufla ukazuje się piękny przezroczysty bursztyn z dość niską i szybko umykającą pianą. W smaku… hmm, no i przeczucie mnie nie myliło, taki trochę bardziej słodowy koncerniak. Ani to żadna rewelacja, ani też na szczęście żadnych zbytnich udziwnień. Piwo do wypicia, ale jeśli tak prezentuje się ten gatunek to chyba się nie polubimy, bo Brother Watson lubi w piwie goryczkę, a tu jest jej tyle co kot napłakał.
Jako że mamy jeszcze marzec to próbowanie nowych piw z browaru Żywiec postanowiłem rozpocząć właśnie od tej pozycji, czyli od Marcowego. Nie miałem bladego pojęcia czego się po takim piwie spodziewać, toteż głodny nowych doznań bez zwłoki chwyciłem za otwieracz i pozbyłem się jedynej bariery, jaka dzieliła mnie i moje zmysły od sedna sprawy. Już na starcie dostałem wyborny pokaz krystalicznie przejrzystego, bursztynowego trunku przykrytego drobną i obfitą białą pianką. Jeszcze z butli, zanim przelałem, doszedł do mego nosa bardzo dobry aromat słodowy z odrobiną chmielu. Nie była to jednak taka typowa słodowość jak w tych lepsiejszych lagerach, aromat który czułem budował w głowie obraz bardzo pełnego i lekko słodkawego piwa. Tak też było w istocie. Naprawdę nie spodziewałem się, że koncernowa marka może uwarzyć tak smaczne piwo. Nuty słodowe, takie jakby słodkawe, trochę chmielowej kontry i subtelna goryczka. Wszystko to jak już wcześniej wspomniałem dało w ustach świetne uczucie pełni. Mnie przypadło do gustu. Daję mocne 8.