Zlaty Bazant (Słowacja)
Zlaty Bazant (Słowacja),
ocen: 7 |
Nazwa: | Zlaty Bazant (Słowacja) |
Browar: | Pivovar Hurbanovo |
Voltaż: | 5% |
Rodzaj: | Jasne, słowackie |
Opis producenta: | brak danych |
Przelej recenzję
Zaloguj się aby dodać recenzję.
ocen: 7 |
Nazwa: | Zlaty Bazant (Słowacja) |
Browar: | Pivovar Hurbanovo |
Voltaż: | 5% |
Rodzaj: | Jasne, słowackie |
Opis producenta: | brak danych |
Zaloguj się aby dodać recenzję.
ciąg dalszy słowackich klimatów. piana niespecjalna ale za to zapach wreszcie zacny. wreszcie, bo zarówno Kelt, jak i Budvar odrobinę mnie zapachem zniechęcają. smak to idealnie zbalansowane „jasne pełne”. goryczkowe ale nie do przesady, lekkie ale z przyzwoitymi pięcioma procentami. gdzieś pod koniec dobijają słodowe klimaty dlatego piwo naprawdę wchodzi aż miło.
Zlaty Bażant – słowackie kultowe piwo pewnie nie ma takiej osoby która by nie piła tego piwka. W młodości dla mnie taka górna półka popijało się w miare dostępności. Kolor jasny słomkowy, biała pianka szybko uciekająca są bąbelki jest chmielowo jest goryczka jest też orzeźwiająco lekko się pije i przyjemnie piłem w młodości i chętnie co jakiś czas wracam do tego piwa dla mnie to zawisza
Uczciwe słowackie piwo. Zawsze do niego wracam będąc na pograniczu. Woda termalna w basenie i „bażant” z lodówki są godne polecenia.
Trudno nie zgodzić się z opinią – „swego nie znacie cudze chwalicie” w kontekście, że jednak to swoje lepsze. W tym przypadku słowa te nabierają zupełnie innego charakteru. Oto bowiem po nalaniu do kufla ukazuje nam się złota barwa szlachetnego piwa, przykrytego kołnierzem białej jak śnieg pianki. Smak oddaje nadaną temu trunkowi nazwę – złoty bażant ( w domyśle jak dziczyzna – szlachetne, nie dla każdego). Pije się przyjemnie, czuć goryczkę co nie przeszkadza w odbiorze smaku, a nawet go podkreśla. Zdecydowany szlachcic. Ave!
W sobotni wieczór postanowiłem zrobić sobie małą wycieczkę smakową (szkoda, że tylko bo chętnie bym wyskoczył na weekend z tego „smutnego jak p..da miasta”) za naszą południową granicę. To piwko kojarzę głównie z lat szczenięcych, nastoletnich i zimowych obozów narciarskich na Słowacji (miałem przez nie nawet drobniutkie problemy z wychowawcami:)). Wtedy jakoś specjalnie mi nie podchodziło (ale piłem żeby nie wyjść na ciotę). Później nie było mi jakoś z nim po drodze, w czasach studenckich ze względu na cenę (ok. 4,5 zł), a potem to jakoś popadło w niełaskę zapomnienia. Nadszedł czas na odświeżenie tematu. Przelewam do kufla. Piana nawet ładna, ale zaczęła się tworzyć dopiero jak nie lałem po ściance, niestety dość szybko opadła. Kolor wręcz perfekcyjny, istna gorączka złota. Zapach intensywny, chmielowy, odrobinę metaliczny, zapowiadający ciekawe doznania smakowe. No to przechodzimy do sedna, smak gorzki i chmielowy, wyraźny i intensywny. Posmak pozostaje bardzo długo w ustach. No coś pięknego. Jak na naszych południowych sąsiadów nawet z mocą całkiem przyzwoite 5%. Godne polecenia i tym razem na pewno nie zostanie przeze mnie zapomniane. Będę wracał.