Tu Byłem
Tu Byłem,
ocen: 6 |
Nazwa: | Tu Byłem |
Browar: | Browar Setka, Browar Wąsosz |
Voltaż: | 6.3% |
Rodzaj: | East Coast India Pale Ale |
Opis producenta: | brak danych |
Przelej recenzję
Zaloguj się aby dodać recenzję.
ocen: 6 |
Nazwa: | Tu Byłem |
Browar: | Browar Setka, Browar Wąsosz |
Voltaż: | 6.3% |
Rodzaj: | East Coast India Pale Ale |
Opis producenta: | brak danych |
Zaloguj się aby dodać recenzję.
Przeciętny przykład IPA ze wschodniego wybrzeża, bardziej słodowa, karmelowa wersja niż z zachodniego wybrzeża.
Oko: herbaciano-miodowy, zamglony. Piana niezbyt wysoka, gęsta w kolorze ecri.
Nos: Z butelki dominacja cytrusów i słodkich owoców oraz podstawa słodowa, ze szkła dochodzi bardziej podstawa słodowa, w tym karmel, jest słodko.
Smak: Najpierw dominacja słodyczy od słodów, w tym karmel, toffi, a po chwili owoce słodkie i cytrusy od chmielu. Goryczka nie jest wysoka, ale stanwoi dobra kontrę do słodów. Z czasem odkłada się na jezyku i w gardle, ale nie zalega, w typie ziołowo-żywicznym.
Brakuje intensywności, a karmel jest niepotrzebny
Na zachodzie już byłem, przy okazji konsumpcji Sekwoi z tego browaru, teraz czas na przeciwny kierunek i pewnie nieco inne doznania smakowe. Spod kapsla, po otwarciu butelki, uleciał najpierw intensywny zapach chmielowy, spod znaku cytrusów, a później dołączył jeszcze słód, przemieszany z karmelem. Piana wybiła u mnie nawet dosyć, dosyć i składała się z drobnych i średnich pęcherzy, pozostała w takim niewielkim kożuchu na wierzchu. Na niucha znów prym wiodą chmiele i gdzieś tam w tle słodkawe odcienie. Smak to już ciekawe połączenie owoców cytrusowych, głównie grejpfruta i ogólnie goryczki, która jakoś bardzo nie przeszkadza; z kontrą słodową i karmelową (gdzieś też po głowie majaczyła mi paloność, ale może to tylko takie uwidzenia-umyślenia). Co do alkoholowości, wymieniane w recenzjach poniżej, to wypowiedzieć się nie umiem bo albo nie poczułem, albo nie wiem – jedyne co to szczypanie podniebienia, ale takie które aż tak mocno nie wadziło. Czy to był dobry kierunek? Na pewno, ale bardziej odpowiadała mi Sekwoja, tu jest w porządku i tylko tyle. Wypić można, zaproponować komuś na spróbowanie, ale samemu wracać, no może po głębszy namyśle. Brakuje tego czegoś, jak to często bywa, kiedy człowiek spotkał na swojej drodze lepsze propozycje. Ocena końcowa 6, no niech będzie, że z plusem.
Finał Ligi Europy nie jest co prawda finałem Ligi Mistrzów, ale niemniej jednak jest finałem i warto obejrzeć ten meczyk sącząc sobie pyszne piwko. Stwierdziłem, że na ten event najlepsza będzie jakaś IPA. Szybki przegląd spiżarni i łapiemy ten okaz. Zaczyna się od ładnej barwy bardzo mocnej czarnej herbaty. Zmętnienie trunku dość niskie, prawie że minimalne. Piana pojawia się niewysoka, ale dość gęsta, z drobnych pęcherzy w kolorze ecru, na dłuższy czas zostaje w postaci kożucha osadzającego się ładnie na ściankach naczynia. Zapach jest mocno słodkawy, jest karmel, ciasto biszkoptowe i odrobina słodkich owoców tropikalnych, po pewnym czasie dochodzi jeszcze subtelny ferment i alkohol. W smaku na początku pojawia się intensywna chmielowa gorycz podbita dodatkowo nutą alkoholu, z czasem pojawia się delikatna kontra słodowo-owocowa, ale na języku po przełknięciu osadza się na długo mocny posmak goryczy. Z czasem zaczyna odrobinę przeszkadzać ta alkoholowość, ale też nie przesadzajmy, ma ona też swoje zalety 😉 .
Wygląd: Herbaciany z pomarańczowymi refleksami. Piana brudno biała. Dość szybko opadła, oblepiając delikatnie szkło.
Aromat: Żywicznie, nieco cytrusów, do tego karmel, tosty i masło. Czuć diacetyl (maślane nuty).
Smak: Żywicznie i grejpfrutowo, do tego karmelowo-tostowe słodkie akcenty i goryczka – wyraźna i zalegająca.
Ogólne wrażenie: Solidne, konkretne piwo. Jednak goryczka nieco zbyt męcząca i zalegająca, przez co całości czegoś brakuje.
Kolor ciemnego bursztynu, zmętniony. Piana jasna z drobnych pęcherzyków, początkowo obfita, opadła z czasem do minimalnej warstwy, pozostawiając ślad na szkle.
Aromat z butelki cytrusowo-owocowo-ziołowy. W szkle też rządzi chmiel amerykański: lekko słodki od owoców tropiku, ziółek, do tego cytrusy i szczypta korzennych przypraw. Owoców i cytrusów jest najwięcej. Ale są też nuty słodowe z karmelem na czele i niestety wychodzi wada w postaci diacetylowej (maślanej). Z czasem aromat staje się niezbyt przyjemny.
W smaku czuć bardziej słody. One stanowią bazę – karmelkowość, zbożowość i trochę biszkoptowych nut. Ale zaraz też wchodzi goryczka grejpfrutowo-cytrusowo-ziołowa. Nieprzesadzona (na pewno!) nawet niezbyt intensywna, ale wyraźna. Potęguje ją spore wysycenie oraz alkoholowość, niestety wyczuwalna, choć minimalnie. Bardziej daje się we znaki lekkie szczypanie na języku.
Gdyby nie wada maślana piwo by naprawdę ładnie pachniało. Gdyby było więcej chmielów, zdecydowanie byłoby przyjemniejsze w wieczornym odbiorze.
Dość oryginalnie
Początek to fajna trzymająca się piana i subtelna woń w której jednak dało się wyczuć bardzo agresywnego w charakterze cytrusa. Smak był dość kwaskowy w charakterze, cytrusowy, z wybijającym się na czoło czerwonym grejpfrutem. Gorycz była z rodzaju bardzo subtelnych. Generalnie trunek zaintrygował, smakował i pomimo faktu, iż żadnej części ciała nie urwał to pozostał w pamięci, co naprawdę nie wszystkim się udaje. Generalnie na plus, choć bez omdleń.