The Gravedigger
The Gravedigger,
ocen: 5 |
Nazwa: | The Gravedigger |
Browar: | Browar Brokreacja, Szczyrzycki Browar Cystersów „Gryf” |
Voltaż: | 10.3% |
Rodzaj: | Russian Imperial Stout |
Opis producenta: | brak danych |
Browar Brokreacja, ciemne, porter, RIS, russian imperial stout, Szczyrzycki Browar Cystersów „Gryf”, The Gravedigger
Wklep recenzję
Zaloguj się aby dodać recenzję.
Przeddzień naszego Dnia Wszystkich Świętych, w większości zachodnich krajów obchodzony jako popularne Halloween. Czyż może być lepszy moment na otwarcie tego właśnie napitku? Nie dość, że późna jesień, która sama w sobie zachęca do spożywania tego rodzaju piw, to jeszcze grobowe klimaty: zmarli, zombiaki, strzygi itp. Swoją drogą dość ciekawa rozbieżność w obchodzeniu tego święta w różnych kulturach, u nas jest to bardziej podniosłe i patetyczne z zachętą do głębszych przemyśleń i wspomnień, a gdzieś indziej po prostu kolejna okazja do dobrej zabawy, przebrać się za trupa, albo półtrupa i hulaj dusza… Przyznam, że od dłuższego czasu wiedziałem, że dziś otworzę właśnie Gravediggera. Leżał koło 10 miesięcy, bo zakupiony został jakoś na początku roku. Z butelki solidnie zajechało ziemią i torfem, czyli nadal pozostajemy w ogólnie panującym klimacie, plus trochę takiej gorzkiej i zleżałej kawy. Pianę utworzyło niewysoką, na ok. 1 cm, ale dość gęstej, z drobnych pęcherzy w kolorze ciemnego beżu. Barwa czarna, absolutnie nieprzenikniona, konsystencja lekko zagęszczona. Zapach ze szkła już jest inny, torf i kawa schodzą na dalszy plan a dochodzą nuty słodkawe, jak czekolada i wanilia, oraz kwaskowe owoce cytrusowe, wszystko ze sobą się dość dziwnie miesza i odrobinę przywodzi skojarzenia z koglem-moglem. W smaku nie ma przebacz, od pierwszej kropli na języku atakuje treściwa i intensywna gorycz kawy i starej łychy, momentami przechodząca w cytrusy, ale też z gatunku tych gorzkich, konkretnie grapefruita. W tle przewijają się słodkawe nuty wanilii, są jednak zdecydowanie tylko drobnym dodatkiem do dominującej i przeszywającej język goryczy. Alkohol jest dobrze przykryty i wychodzi tylko w postaci likierowej w dalszej części spożycia. Przyłączam się zdecydowanie do tych bardziej przychylnych recenzji.
Nos: z butelki intensywny aromat czekolady i kawy, silnie palone słody. Ze szkła równie silne doznania i dochodzą jeszcze suszone owoce, typu śliwka.
Smak: niebo w gębie, oleista ciecz podobna do likieru kawowo – czekoladowego z zatopionymi suszonymi owocami: śliwka i wiśnia. Nie jest to słodki ulepek, bo mamy i odczucia gorzkiej czekolady i mocnego espresso, po chwili dochodzi kwaskowość od palonych słodów, a na finiszu goryczka chmielowa – 100 IBU to nie lipa.
Kolor czarny nieprzenikniony. Piana beżowa z drobnych i średnich pęcherzy, początkowo obfita, opadła szybko do minimalnej warstwy na powierzchni.
Aromat z butelki to palone i kawowe nuty z cytrusowymi aromatami chmieli. W szkle ponownie palone nuty słodów: kawa, czekolada, trochę alkoholu, minimalnie w postaci likierowego dodatku. Albo też cukierków kawowych z dodatkiem alkoholu. W tle wyczuwalne chmiele cytrusowo-ziołowe dodają rześkości.
Smak od pierwszego łyku jest pół-wytrawny, palony, sporo gorzkiej czekolady i kawy ekspresso. Na to wchodzi jeszcze mocna goryczka ziołowo-korzenna. Palność narasta aż do odczucia popiołowego na języku. Jest też trochę słodyczy od czekoladowych nut i karmelku od słodów jaśniejszych.
Pełnia piwa jak na RIS nie jest wysoka, raczej średnia. Wysycenie za to jest spore średnie do wysokiego. Alkohol wyczuwalny poprzez pieczenie od przełyku w dół (układu pokarmowego).
Bardzo fajny RIS, zbalansowany z wyraźną, mocną goryczką.
6/10
Piana pięknie oblepia szkło. W zapachu kwaśna kawa. W smaku kawa, kwas, alkohol. Jest ok, ale szału nie ma. Alkohol zbyt mocno obecny. Średnia przyjemność z picia. 6/10
Nic specjalnego
Mniej więcej z dwa lata temu na dźwięk hasła polski RIS pociłem się nieziemsko. Było ich co kot napłakał ale wszystkie bez wyjątku miażdżyły swoim charakterem. Były to piwa nie tylko wyjątkowe ale i wybitne. Hades, Samiec Alfa, Mr. Hard’s Rocks, oczy same robią się maślane na wspomnienie. Niestety to już przeszłość. Nadeszły czasy kiedy na hasło nowy polski RIS dopada człowieka cięższe westchnienie i zaduma czy zostanie w pamięci na trochę czy wyparuje w parę chwil po wypiciu, jak ten. Zaczął od lichej piany, która jednak uszyła fajny wzorek na szkle. W zapachu i smaku czuć było kawę, dość niewyraźną w charakterze, mocno wytrawną, z lekkimi tylko akcentami słodkimi, i właściwie tyle. Piwo w stylu piłem i już nie pamiętam. Szkoda.