The Fighter
The Fighter,
ocen: 3 |
Nazwa: | The Fighter |
Browar: | Browar Brokreacja, Szczyrzycki Browar Cystersów „Gryf” |
Voltaż: | 8.9% |
Rodzaj: | Imperial India Pale Ale |
Opis producenta: | Ekst. 19°. Alk. 8,9% obj. IBU 120. Składniki: woda, słody: Pale Ale, Monachijski II, Pszeniczny, chmiele: Tomahawk, Citra, Simcoe, drożdże: Safale US-05. Piwo pasteryzowane i niefiltrowane. The Fighter. Potężnie nachmielone imperial IPA o jasnej barwie i wysokiej zawartości alkoholu. Amerykańskie odmiany chmielu uderzają aromatem żywicy i cytrusów. W smaku wyprowadzają goryczkowy cios, wzmocniony wytrawnym charakterem piwa. Słód pszeniczny zapewnia mu jednak odpowiednią pełnię i gładkość. |
Browar Brokreacja, Imperial India Pale Ale, imperial IPA, Szczyrzycki Browar Cystersów „Gryf”, The Fighter
Uskutecznij recenzję
Zaloguj się aby dodać recenzję.
Wygląd: Kolor herbaciany z pomarańczowym refleksami. Piwo nie jest czysto przejrzyste, widać zamglenie. Piana czysto biała o drobnych pęcherzykach, szybko zanikła do poszarpanego kożucha na wierzchu.
Aromat: Wyraźnie dają o sobie znać amerykańskie odmiany chmieli. Mamy tutaj całą paletę owoców strefy tropikalnej o raczej słodkim charakterze. Przy ogrzewaniu nieco żywicznie.
Smak: Początek słodkawy, lekko czuć toffi, karmel. Szybko jednak daje o sobie znać 120 IBU. Goryczka przeplatana z nutą gorzkich cytrusów i czymś przyprawowym . Jest wyraźna, ale przyjemna. Nie męczy i nie zalega. Alkohol wyczuwalny, szczypie nieco w język po ogrzaniu piwa, ale nie wpływa on negatywnie na smak.
Ogólne wrażenie: Naprawdę smaczna Imperial IPA. Bardziej wytrawna niż cytrusowa, ale mi jak najbardziej przypadła do gustu. Do pełni szczęścia zabrakło tylko mocniej słodowego akcentu i było by świetnie.
Bez zaskoczeń
Fanem browaru nie jestem i po tej degustacji nie zostanę. Piwo zaczęło od takiej sobie piany, która jednak uszyła sensowną firankę na szkle. Woń była nienachalna, wytrawna, trochę popielata, trochę czerwona, z czasem słodka, generalnie średnio zachęcająca. Smak również nie powalił, najpierw atakowała człowieka nieprzyjemna słodycz, a po łyku równie nieciekawa gorycz, która nieprzyjemnie zalegała. Całość była wypijalna, niemniej bez przesadnej wartości dodanej. Naciągana szóstka dla imperial IPA oznacza niestety porażkę i to dość konkretną.
Kolor pomarańczowy, zamglony. Piana jasna, rachityczna szybko opadła tworząc spore dziury na powierzchni.
Aromat z butelki zdominowały chmiele cytrusowo-tropikalne (owocowo). Jest słodko! W szkle wychodzą dodatkowe nuty, głownie chmieli – cytrusów, mango, marakuja, brzoskwinia. W tzw. tyle wyczuć można żywicę i przyprawy korzenne (na pograniczu doznań retronosowych). Słody są całkowicie zakryte chmielem.
Smak jest bardziej wytrawny od aromatu. Owszem, są zbożowe nuty i karmel na języku. Ale nie balansuje on cierpkiego lekko chmielu, wyraźnego od pierwszego łyku. Są klasyki: grejpfrut, skórka cytrusów, nawet ziołowa nuta. Goryczka intensywna owszem, ale nie masakruje kubków smakowych. Z czasem jednak zalega na języku i podniebieniu, a w połączeniu z wysyceniem i alkoholem daje efekt ściągania na podniebieniu i lekkiego szczypania w jamie gębowej.
Piwo wybitnie do degustacji. Przy tej mocy i ilości doznań grzechem byłoby żłopanie tego IIPA jak sesyjnego piwska. Z drugiej strony chce się po kolejnym łyku wziąć następny. A jak mówi stare słowiańskie przysłowie – wstrzymywanie się jest niegrzeczne a czasami bywa nawet grzechem!