The Butcher
The Butcher,
ocen: 6 |
Nazwa: | The Butcher |
Browar: | Browar Brokreacja, Minibrowar Marysia w Szczyrzycu |
Voltaż: | 7% |
Rodzaj: | West Coast Red India Pale Ale |
Opis producenta: | Red IPA. Ekst. 16. Alc. 7% obj. IBU: 75. Skład: woda, słody Pale ale, Carafa special typ II, chmiele Tomahawk, Citra, Simcoe, Amarillo, drożdże US-05. Piwo pasteryzowane i niefiltrowane. The Butcher, czyli west coast red IPA. Piwo o krwiście czerwonej barwie. W smaku uderza mocna goryczka na poziomie 75 IBU, kontrowana delikatną nutą słodową. W aromacie urzeka mocna dawka cytrusów i żywicy pochodząca z chmielenia na zimno trzema amerykańskimi odmianami chmielu: Citra, Simcoe i Amarillo. |
Browar Brokreacja, Minibrowar Marysia, Minibrowar Marysia w Szczyrzycu, Minibrowar Szczyrzyc, The Butcher, west coast red india pale ale, west coast red IPA
Klepnij recenzję
Zaloguj się aby dodać recenzję.
Wygląd: Hebanowy kolor i wyraźne zamglenie. Piana beżowa, o ciepłym odcieniu, średnio obfita, drobno pęcherzykowata.
Aromat: Intensywny. Czuć owoce tropikalne, cytrusy i wyraźna żywice. W tle słody i karmel, zwłaszcza po ogrzaniu.
Smak: Pierwsze ujawniają się owoce tropikalne i żywica, świeżo i goryczkowo. Potem robi się słodko, wyłażą biszkopty, nuty tostowe i wyraźny karmel. Po ogrzaniu słodycz jest intensywniejsza, pojawia się nutka toffi. Na koniec goryczka o ziołowej nucie. Niezbyt mocna, ale długotrwała. Alkohol dobrze ukryty.
Ogólne wrażenie: Bardzo udane piwo. Mamy tu przyjemne żywiczno-owocowe aromaty klasycznych IPA z przyjemną słodką, karmelową naturą czerwonych ale’ów. Całość bardziej słodka niż goryczkowa. Naprawdę pijalna.
Otwarcie butelki uwalnia przyjemne aromaty chmielowe i cytrusowe spod znaku grejpfruta, które ustępują nutom słodowym. Te ostatnie są również wiodące po przelaniu do pokala, by później zamienić się z kolei z owocami cytrusowymi (taka ciekawa cyrkulacja). Piana wybija uczciwa, nie ucieka za szybko, nie wspominając o pięknej firance na szkle. Pierwsze łyki to zdecydowanie uderzenie goryczkowe, które kontrują słody. Mamy tu ciekawą sytuację na podniebieniu jest gorzko, a język łechce słodycz (nie tylko nutka, ale po prostu słodowe uderzenie). Do tego dochodzi jeszcze ogólne wrażenie wytrawności, podkreślone żywicznością. Im dalej w las, tym zamaskowany alkohol swoje robi, czyli uderza do głowy, ale nie jest przesadnie nachalny w konsumpcji. Panowie browarnicy nie żałowali składników niczym najlepszy rzeźnik przypraw do „świeżynki”, jak i innych wyrobów rzeźnickich. A zatem daje nam to całkiem przyzwoity efekt końcowy. To wszystko niech doceni i podkreśli tytuł Szlachcica. Do mnie piwo to przemówiło, jak będzie okazja capnę je jeszcze kiedyś, a innym polecam to samo.
Kolejne piwo od Brokreacji. Zupełnie przyjemna propozycja. Kolor mętnej herbaty każe zastanowić się nad zawartością (zwłaszcza po obejrzeniu etykiety). Aromaty cytrusowe dobrze zbalansowane nie tłumią nut chmielowych. Piwo bardzo przyjemne. Koniecznie należy wypróbować. Polecam.
7/10
Solidnie i na temat. Piana bardzo fajna, gęsta, dość wysoka, długo się utrzymująca. Kolor faktycznie ciemniejszy niż zwykłe IPA. W zapachu i smaku mieszanka słodów i aromatycznych chmieli. Na języku finisz jest goryczkowy. Całkiem przyjemne piwo, które można powtórzyć.
To piwo zdecydowanie sprawia, że wieczór staje się o wiele przyjemniejszy. Po pierwsze piana, która wybija bardzo wysoko, powoli opada i bardzo przyjemnie przykleja się do szkła. Kolor jest ciemny i herbaciany, z czerwonym za wiele wspólnego nie ma, co trochę nie zgadza się z opisem producenta, no ale wybaczamy, nie będę się przecież obrażał za kolor, bo dalej już jest tylko lepiej. Bardzo przyjemny cytrusowy zapach jest kontrowany z czasem delikatnym polotem alkoholu, nie jest to może jakaś rewelacja, ale niucha się całkiem rozkosznie. W smaku zdecydowana chmielowa gorycz na przedzie, która z czasem ustępuje i pozostawia posmak owoców i słodów. No i to całkiem odpowiednie dla mnie 7%… eech, już żałuję, że mam tylko 0,5 litra tego napitku. Co do etykiety, to nie przesadzałbym tak z tą brutalnością. To tylko rzeźnik ucinający łeb świni, rzeźnicy takie rzeczy robią na co dzień. Moim zdaniem bardzo dobrze pasuje do nazwy piwa. Wystarczy obejrzeć jakiś film Tarantino żeby doświadczyć dużo więcej brutalności 😉 .
Kolor herbaty, zmętniony (lekko). Piana jasna, początkowo obfita, ze średnich pęcherzy opadła do małej warstwy. I tak została do końca degustacji.
Po otwarciu butelki poszło wytrawnymi cytrusami. W szkle chmiele cytrusowe (grejpfrut, gorzka skóra pomarańczy) mieszają się z żywicznymi, a to wszystko uzupełnia karmelowa słodycz słodowa. W smaku jest bardzo wytrawne. Goryczka intensywna w nucie ziołowej wyraźnie atakuje podniebienie i język. Efekt potęguje dość spore wysycenie. Kontrą są słody, które jednak nie dorównują mocy goryczkowej, a ta, mniej wytrawnego piwosza raczej zmęczy.
Mimo sporego nachmielenia (75 IBU) i voltażu (7% przy 16% BLG) pijalność jest wysoka. Moc alkoholowa ujawnia się dopiero z czasem, gdy z krwią uderza do mózgu.
Generalnie solidne piwo, jednak do ideału brakuje odrobiny (chociaż!) słodyczy w chmielach – jakiś nut morelowych, brzoskwiniowych).
Słów kilka o opakowaniu. Tak brutalnej stylizacji na etykiecie alkoholu jeszcze nie widziałem. Ale na wszystko jest czas. Ciekawe czy ktoś pójdzie dalej i zainspiruje się np. okładkami Cannibal Corpse, które w kilku krajach są zakazane w sprzedaży (np. w Niemczech).