Tenczynek Imperial Stout
Tenczynek Imperial Stout,
ocen: 4 |
Nazwa: | Tenczynek Imperial Stout |
Browar: | Browar Tenczynek |
Voltaż: | 9% |
Rodzaj: | Imperial Stout |
Opis producenta: | Piwo typu imperial stout niefiltrowane. Składniki: woda; słody jęczmienne: pilzneński, Caraaroma, Caramunich; słód czekoladowy żytni, słody pszeniczne: czekoladowy, pszeniczny; chmiele: Magnum, Sybilla; drożdże Safale S-04, Safbrew T-58. Może zawierać naturalny osad drożdżowy. Alk. 9,0%. Ekstr. 24,0% wag. |
Wytarmoś recenzję
Zaloguj się aby dodać recenzję.
Kolor – czerń, piana dobra jak na styl. Aromat ze szkła – palone słody zaraz pojawia się czekolada, kawa i trochę śliwki. Ze szkła bardziej słodki, jakby kawa zbożowa, mleczna czekolada, jest też alkoholowość.
Smak – nie jest słodko, dominuje lekko kwaskowość i palone słody – daje skojarzenia z ciemnym pieczywem, nawet pumpernikiel, do tego kawa zbożowa, trochę czekolady gorzkiej, nie ma goryczki. Z czasem wychodzi coraz bardziej alkohol, ale w dość przyjemnym rumowym stylu. Słabo z ciałem, szczególnie jak na 24%.
Solidnie
Piłem w życiu gorsze imperial stouty, lepszych niestety też trochę. Ten zaczął świetnie od fajnej piany i cudownej choć ciężkiej do określenia woni, która niestety nie przełożyła się na doznania smakowe. Tam było planowo czyli treściwie, ciężko, ciemno, niestety również trochę alkoholowo co nie przydawało trunkowi. Ten wypity został z przyjemnością, niemniej jakichś fajerwerków smakowych nie zaoferował. Tak czy inaczej przygoda na plus.
Mi się trafiła warka z datą do połowy czerwca, czyli też pite z delikatnym przekroczeniem terminu. Z wyglądu prawdziwy przystojniak, piękne czarne nieprzeniknione rysy z dosyć sporą na początku beżową czapką z piany. Czapka niestety zmniejsza swoją pokrywę dość szybko, ale pozostawia po sobie ślad na sporą część spożycia. Aromat jest metaliczno-alkoholowy, z bardzo subtelnym polotem kawy w tle. Jest jednak generalnie bardzo subtelny jak na ten gatunek. Tego samego nie można powiedzieć o smaku, tu jest już intensywność i jeszcze raz intensywność. Zaczyna się od mocnej cierpkości podobnej do wytrawnego wina, później jest mocny alkohol i na samym końcu, po upływie kilku chwil od haustu, na języku pozostaje porządna kawowa gorycz. Nie jest źle, ale jednak pierwszy RIS spożyty stosunkowo niedawno z kranu (już nie pamiętam z jakiego browaru) wypadł zdecydowanie lepiej. Mimo wszystko warto spróbować, choćby ze względu na sporą moc sprawczą trunku 🙂 .
Kolor prawie czarny, nieprzenikniony, piana beżowa niezbyt obfita, opadła do zera.
Aromat dominuje karmelowo-czekoladowa nuta. Jest też gorzka kawa ale też likierowość, suszona śliwka i alkohol. Ten po ogrzaniu staje się przykry nieco, kojarzący się z zapachem lakieru.
W smaku jest pół-słodko, głównie od karmelu, dalej są typowe dla ciemnych i palonych słodów nuty czekolady, kawy z minimalnym kwaskiem na finiszu. Mamy też nuty śliwki oraz …winne. Goryczka niezbyt intensywna, wyraźniejsza z każdym łykiem. Głównie chyba za sprawą paloności i alkoholowości, która wychodzi w postaci ogrzewania i szczypania na języku.
Wysycenie niskie, ratuje sytuację. Piwo mimo wad pije się lekko (jak na RIS-a oczywiście).
Piwo z terminem do maja 2016 r.