Sweet Sixteen
Sweet Sixteen,
ocen: 5 |
Nazwa: | Sweet Sixteen |
Browar: | Browar Maryensztadt |
Voltaż: | 6% |
Rodzaj: | Milk Stout |
Opis producenta: | Milk Stout, 16°, zawartość alkoholu 6% obj. Skład: woda, słody jęczmienne i pszeniczne, płatki owsiane, laktoza, chmiel, drożdże. Pasteryzowane, niefiltrowanie. Jest to delikatne, słodsza wersja klasycznego stouta. W aromacie piwa dominują kawowe i czekoladowe nuty. W smaku zaś wyczuwalna jest goryczka, pochodząca przede wszystkim od palonych słodów, złagodzona poprzez dodanie laktozy. Płatki owsiane sprawiają, że piwo jest gładkie i kremowe. Polecane do: czekolada, lody, gulasz wołowy, sery, mocno grillowane potrawy, wędzone wędliny. |
Wywal recenzję
Zaloguj się aby dodać recenzję.
Po lekkim niewypale na początek wieczora potrzebowałem przepłukania ust czymś dużo lepszym. Miałem nadzieję, że ten egzemplarz spełni swoje zadanie. Piana u mnie, w przeciwieństwie do poprzedników wybija wysoka, w kolorze jasnego beżu z drobnych pęcherzy. Opada bardzo powoli przez co muszę swoje odczekać zanim zanurzę się w płynie. Spore nagazowanie słychać już w momencie odkapslowywania, słyszalne jest bowiem dość głośny syk, po którym prawdę mówiąc spodziewałem się wypłynięcia napitku z butelki, co na szczęście zostało mi zaoszczędzone. Barwa ciemnego brązu, jednak z lekkimi prześwitami pod mocniejsze światło. Zapach to słodka kawa z mlekiem, czyli w zasadzie nie ma zaskoczenia. W smaku zaczyna się od cierpko-kwaskowatej laktozy, później wchodzi gorycz kawy i trochę słodyczy w tle. Nie jest ona nachalna i dominująca, raczej rzekłbym że dominuje wytrawny charakter trunku. Jest jednak dużo lepiej niż w przypadku wcześniejszego piwa spożywanego dzisiaj.
Kolor ciemnobrązowy, wpadający w czarny, pod światło tworzy rubinowe refleksy. Piana obfita, beżowa, utworzyła zwartą czapę, drobnopęcherzykowa. Opadając zostawiła ślad na szkle.
Aromat niezbyt intensywny: kawa i czekolada, słodsza wersja plus wyraźna laktoza i zbożowość. Laktozy trochę za dużo.
Smak lekko wytrawny: kawowo-czekoladowy. Dochodzi też trochę kawy zbożowej, czarnego chleba i na finiszu kwasek. Całość wygładza wsad owsiankowy. Goryczka palona, głównie za sprawą ciemnych słodów. Czy jest tu chmiel? Wysycenie pomiędzy niskim a średnim, nawet pasuje. Pijalność średnia.
Poprawne, w stylu piwo, do degustacji.
Oko: piwo czarne, nieprzejrzysta czerń, piana wysoka, beżowa, trwała, zostawia silny ślad na szkle.
Nos: Z butelki od razu palone nuty dają znać o sobie – kawa, słodko czekolada, do tego słodycz laktozy i nawet w tle chmielu typu ziołowo-kwiatowego (b. subtelnie czyli słabo). Do tego Ze szkła słabsze nuty, bo piana robi za filtr.
Smak: Wiadomo, że mamy do czynienia ze stoutem – kawa, trochę czekolady, wszystko z dodatkiem mleka. Płatki owsiane robią robotę – jest aksamitnie, nie ma mowy o wodnistości, jest wręcz kremowość, aż po jogurtowość. Jest dobra podstawa słodowa, lekka kwaskowość, nie brak słodyczy, ale ta nie dominuje za bardzo. Do tego po kilku łykach narasta goryczka ziołowa (najpierw mamy goryczkę palonych słodów – kakao). Smak ma szeroki profil, tylko ponarzekać można na małą ich intensywność.
Generalnie bardzo pijalne i dobre w stylu piwo. Nie za słodkie, dostarcza wrażeń, aczkolwiek subtelnych.
Wypatrzyłem to piwo w jednym z hipermarketów. Do mlecznych stoutów to nie mam na razie żadnych większych czy głębszych odniesień, i wielkich przygód z nimi związanych również, bo niewiele ich w życiu miałem okazję popróbować, tym bardziej ucieszyłem się na degustację, tym razem taką powiedzmy bardziej świadomą i w postaci spisanego świadectwa. Ad rem: Zapach po otwarciu taki nieco skisłego mleka, po czasie chmielowy i słodowy. Po przelaniu dołączyła jeszcze kawa. Potwierdzam, że wielkiej piany to nie ma się co po tym trunku spodziewać, ale co nieco oko pocieszy. Pierwsze łyki bardzo mile mnie zaskoczyły, stouty kojarzyły mi się do tej pory z pewną jednostajnością w smaku, a tu i goryczka, i przewodnia nuta kawy, do tego jeszcze mleczne posmaki, jak i czekoladowe wykończenie; słodycz jakoś mocno się mi nie rzuciła, kwasek też nie przeszkadzał. Słowem całkiem przyjemnie to wszystko wchodziło i zachęciło do powtórki, jak również dalszych poszukiwań w stylu. Tyle pozytywów to i Wyborniak się należy.
Słodkie
Zdecydowanie jest to piwo dla osób, które nie mają awersji względem słodyczy. Zaczęło od lichawej piany, która za to uczyła naprawdę świetną firankę na szkle. W zapachu czuć był taką sobie w charakterze kawę i lekki mleczny kwasek. A w smaku było słodko. Generalnie o jakimś balansie czy ułożeniu piwa mowy nie było. Wszystkie składowe zlewały się w jedną główną nutę, która była słodka, momentami aż za bardzo. Generalnie odliczyła się dziwnie nienachalna kawa, ciut kwaskowego mleka i właściwie tyle. Całość robiła w sumie bardzo dobre wrażenie, na tyle aby dać piwu ósemkę.