Struis (Holandia)
Struis (Holandia), 8.0 out of 10 based on 1 rating

Ocena ogólnie:
VN:R_U [1.9.22_1171]
8.0ocen: 1 |
Nazwa: | Struis (Holandia) |
Browar: | Brouwerij ’t IJ |
Voltaż: | 9% |
Rodzaj: | Ciemne, niepasteryzowane, super mocne, barley wine |
Opis producenta: | brak danych |
0.33l, barley wine, Brouwerij ’t IJ, ciemne, Holandia, holenderskie, niepasteryzowane, Struis (Holandia), super mocne, zagraniczne
Stwórz recenzję
Zaloguj się aby dodać recenzję.
Piwnego zoo część III i na tę chwilę ostatnia. Na zakończenie trylogii wpadł Struś z Holandii, który stylowo jest winem jęczmiennym, ale w różnych zestawieniach występuje razem z piwem więc gra gitara. Przejdźmy do meritum. Pierwszy hicior to taki, że zdegustowałem to piwo tydzień po terminie ważności. Moje gapiostwo. Drugi hicior to taki, że trunek powitał mnie podręcznikowym przykładem tzw. gushingu, czyli zjawiska, które porównać można do efektu, jaki daje wrzucenie mentosa do Coli. Wprawdzie nie tak dużą skalę, ale tak porównawczo to wygląda. Zajrzawszy później do butli, dostrzegłem sporo drożdżowego osadu(piwo jest niepasteryzowane i niefiltrowane). Zapewne były tam jeszcze jakieś żywe szczepy, piwo stało sobie w coraz już cieplejszej piwnicy, doszło do refermentacji, co spowodowało doprodukowanie kolejnych ilości dwutlenku węgla. Podejrzewam, że gdyby piwo postało tam jeszcze z tydzień dłużej, to miałbym pierwszy w karierze piwny granat. Wracając do rzeczy, poczekawszy aż całość się uspokoi i odgazuje, udało się wreszcie trunek powąchać i posmakować. W zapachu nie odnotowałem żadnych niepokojących nut. Wręcz przeciwnie. Do nozdrzy mych doszła bardzo wytrawna woń, jakby rodzynek wymoczonych w porterze. Czuć było też alkohol, ale subtelnie, bez żadnych ordynarnych spirytusowych akcentów. Ogólnie sprawiało to takie likierowe wrażenie. Dla mnie bardzo na plus. W smaku podobnie, z wyczuwalną gdzieś tam z boku kawową nutą. Piana jasno beżowa, obfitościowo genialna, ale czegóż się spodziewać po tak dogazowanym refermentacją piwie. Ogólnie muszę przyznać, że pierwszy raz piłem piwo, które zaoferowało by mi tak oryginalny bukiet. Te rodzynki…..miodzio. Dodawszy pozostałe atrakcje, tylko utwierdzam się w przekonaniu, że czas zakupić i poleżakować, któryś z lepszych, pitych już porterów.