Sleeping Car Porter
Sleeping Car Porter,
ocen: 4 |
Nazwa: | Sleeping Car Porter |
Browar: | Inne Beczki, Minipivovar Konicek |
Voltaż: | 5.5% |
Rodzaj: | Milk Porter |
Opis producenta: | Milk Porter. Alk. obj. 5,5%. Blg 16. Skład: woda, słód pilzneński, słód monachijski, słód cara-pils, słód czekoladowy jasny, słód weyermann caraaroma, laktoza, chmiel sładek, chmiel żatecki, drożdże. Receptura: Marcin Pietranik, Mojmir Velky. |
Wytarmoś recenzję
Zaloguj się aby dodać recenzję.
Wygląd: Ciemno brązowe i mętne. Na dnie butelki kryło się nieco farfocli. Piana beżowa, średnio pęcherzykowata i dość skąpa. Trzeba było wymuszać jej powstawanie przy nalewaniu. Nie utrzymuje się ona zbyt długo i szybko redukuje do cieniutkiego pierścienia przy ściance lekko oblepiając przy tym szkło.
Aromat: Słodki, choć nieco pustawy. W pierwszym planie słodka kawa, czekolada i lekka paloność. W tle nuty mleczne. Po ogrzaniu wrażenie słodyczy narasta.
Smak: Początek należy do mocno palonej kawy, gorzkiej czekolady i nut mlecznych. Dalej lekki karmel i lekki kwasek jak w bardzo gorzkich czekoladach. Na finiszu goryczka o palonym charakterze z lekkim akcentem roślinnym. Kwasek wciąż daje o sobie znać.
Ogólne wrażenie: Byłem ciekawy mlecznego wariantu porteru, wg etykiety, bałtyckiego. Jednak woltaż, aromat i smak stawiają pod znakiem zapytania co było piwem „wyjściowym” dla tegoż trunku. Aromatycznie bardziej przypominał Stouta Mlecznego i to też niezbyt dobrego. Smakowo mogłoby być nieźle, ale dziwny kwasek męczył. A z wcześniejszych wypowiedzi widzę, że nie tylko mnie. Krótko mówiąc trunek dość nietrafiony, a najprzyjemniejszym aspektem była ładna graficznie etykieta. Potencjał został, moim zadaniem, zmarnowany…
Tak krótko na początek to spitolone to piwo, pisząc delikatnie. Z butelki po otwarciu doleciały lekko spalone nuty kawowe i czekoladowego, trochę śliwki. Kolor był nie najbardziej ciemny, ale nieprzenikniony. Piana wybiła niewielka, w kolorze jasno beżowym, szybko się zredukowała do krążka na szkle. Z kufla dolatywały zdecydowanie mleczne klimaty – kawa, czekolada (to chyba najmocniejszy moment tej degustacji, resztę można pominąć). W smaku zaatakowały najpierw spalona kawa, później gorzka czekolada, zrobiło się również u początku kwaśno. Na początek to nie przeszkadzało, ale z czasem rządził tylko kwas, który odkładał się nieprzyjemnie na podniebieniu, słodycz nie miała z nim żadnych szans – to w konsekwencji doprowadziło do tego, co już wyraził brat Józef, że zrobiło się wytrawnie i całkiem nie fajnie oraz mało przyjemnie. Liczyłem na w sumie nie wiem co, a pozostał niesmak, a browar który nawet lubię niestety notuje w tym stylu i temacie minusa. Tylko i aż Średniak.
Wytrawnie i kwaśno
Totalnie nie moje rejony. A zaczęło się nie najgorzej od co prawda lichej piany ale za to ciekawej, aksamitnej, mlecznej woni. Niestety na odcinku pozytywów to by było tyle. W smaku pochwalić nie ma zwyczajnie czego. Było szorstko, wytrawnie, bez balansu, z nieciekawą nutą kawową i kwaśną mleczną, które razem nie robiły zupełnie roboty. Generalnie to piwo zostało przeze mnie zmęczone głównie dla procentów. Nabyłem je w promocji i ów fakt po degustacji mnie nie zdziwił.
Jeden z najlepszych milk porterów jakie piłem
Świetne, bardzo fajnie wyważone piwo. Piana co prawda nieco zawodzi, ale już w zapachu jest fajnie – lekki kwasek, karmel i czekolada, paloność. W smaku jeszcze lepiej. Rządząca na początku czekolada jest fajnie kontrowana lekką – nie narzucającą się zbytnio – kwaśnością. Jeszcze później wchodzi delikatna gorycz. Całość tworzy bardzo fajne wrażenie. Należy się co najmniej 8.