Saint No More – Sour Salty Ginger Passion Fruit IPA
Saint No More - Sour Salty Ginger Passion Fruit IPA,

ocen: 3 |
Nazwa: | Saint No More - Sour Salty Ginger Passion Fruit IPA |
Browar: | AleBrowar |
Voltaż: | 6.3% |
Rodzaj: | Sour Salty Ginger Passion Fruit India Pale Ale |
Opis producenta: | brak danych |
AleBrowar, Saint No More - Sour Salty Ginger Passion Fruit IPA, Sour Salty Ginger Passion Fruit India Pale Ale, Sour Salty Ginger Passion Fruit IPA
Palnij recenzję
Zaloguj się aby dodać recenzję.
Na dworze odwilż, szaro i ponuro, to może potrzeba takich klimatów. Piana: niewysoka, biała, szybko się redukuje wraz z gazem, głównie z drobnych pęcherzy, praktycznie po niedługim czasie nic z niej nie zostaje. Kolor: ciemniejszy pomarańcz, wyraźnie zamglony. Zapach: pomieszanie marakui (która tu rządzi i dzieli) z imbirem oraz rejonami chlebowymi – to wszystko zaś wyraźnie posolone. Z czasem odniosłem wrażenie, jak by się to wszystko zważyło, co trochę psuło dalszy odbiór. Smak: tu wyróżniłbym trzy etapy – 1) dominacja posolonych owoców – marakuja, cytryny, do tego wchodzi jeszcze imbir, a dopełnienie stanowi odczucie gorzkości na podniebieniu; 2) czuć „piekący” imbir, który walczy z marakują, robi się mniej gorzko, na rzecz rejonów kwaśnych i solonych, jeśli w ogóle to tutaj nieśmiało próbują przebić się słody; wreszcie 3) tutaj mamy skręt w kierunku apteki, co dla mnie było już na granicy zniesienia bo odtąd to już się tylko męczyłem – zrzucam wszystko na sól, która jak dla mnie zdominowała wszystko i popsuła całą zabawę. Jak można wyczytać wyżej była to przygoda z gatunku raczej mniej udanych, choć widoki i nadzieje były spore. Subiektywna ocena z mojej strony to Po-średniak. Browaru nie skreślam, aczkolwiek temu trunkowi powtórne wypicie na pewno nie grozi.
Wygląd: Kolor pomarańczowy, mocno zamglony, zupełnie jak napoje typu multiwitamina. Piana biała, średnio pęcherzykowa i skąpa. Momentalnie zanikła do pierścienia przy ściance i kilku kłaczków. Nie zostawiła przy tym żadnych śladów na szkle.
Aromat: W pierwszym palnie bardzo intensywna marakuja, czuć ją mocno już po otwarciu butelki. W tle nieco słodowości o lekko chlebowym aromacie i cytrusów. Po ogrzaniu lekki imbir i nuty słone rodem z Gose, jednak marakuja totalnie tutaj dominuje.
Smak: Początek słonawy, lekko specyficzny, z mocno wyczuwalnym smakiem marakuji i lekką kwaskowatością . W tle nieco innych słodkich owoców tropikalnych jednak marakuja jest najbardziej intensywna. Na finiszu lekko pikantny smak świeżego imbiru, pozostawiający w gardle długotrwałe uczucie pieczenia. Chmielu nie uświadczyłem za bardzo.
Ogólne wrażenie: Jak już napisał Brodzisław, trunek jest naprawdę pijalny i przyjemnie orzeźwiający. Widać w nim mocne wpływy Gose z kwaskowato-słonym smakiem i niesamowicie mocnym akcentem marakuji. Charakter IPA jest już znacznie słabiej wyczuwalny, brak solidnej goryczki na koniec, którą tutaj zastępuje pikantność imbiru. Ciekawie choć chmielu mogłoby być znacznie więcej.
Kolor soku z pomarańczy, zmętniony. Piana écru, z drobnych pęcherzyków opadła do krążka na powierzchni.
Aromat złożony: słonawy od gose, owocowy (marakuja, brzoskwinia) plus zbożowość i chlebek od słodów. Nad tym unosi się aromat cytrusowy (skórka pomarańczy, mandarynki) i przypraw typu imbir, sól.
W smaku jest słonawo-kwaskowo-owocowe. Sól, kwaskowość owocowa a następnie tropikalne owoce: marakuja, brzoskwinia dominują w doznaniach organoleptycznych po pierwszych łykach. Z czasem słodkawość od owoców bierze górę. Goryczka chmielowa jest tu minimalna, ledwie wyczuwalna. Bardziej wyczuwalna jest pikantność przyprawy imbirowej. Całość uzupełnia średnie do wysokiego wysycenie.
Piwo jest zaskakująco pijalne i bardzo orzeźwiające. Gdyby tak jeszcze dowalili piwowarzy szufelkę chmielu na goryczkę …