Rogaty
Rogaty,
ocen: 2 |
Nazwa: | Rogaty |
Browar: | Browar Kraftwerk, Browar ReCraft |
Voltaż: | 4.5% |
Rodzaj: | Chocolate Chili Milk Stout |
Opis producenta: | Chocolate chilli milk stout. Piwo niepasteryzowane, niefiltrowane. Skład: woda, słody jęczmienne i pszeniczny, chmiel, laktoza, ziarna kakaowca, chili, drożdże; Słody: Pale Ale, czekoladowy, Black Malt, pszeniczny, jęczmień palony; chmiel: Marynka; drożdże: Safale S-04; chili: Chipotle, Ancho, Pasilla, Quijilla. Ekstrakt: 15 BLG, alkohol 4,5% obj. ROGATY! To niesamowite połączenie gorzkiej czekolady i mlecznej słodyczy z nutką pikanterii czterech odmian papryczek chili. |
Chlapnij recenzję
Zaloguj się aby dodać recenzję.
Solidnie, ale nic ponadto
Piana niezła, w zapachu kawa z mlekiem, taka lekko kwaśna. W smaku na początku to samo, a po chwili wchodzi jednak pikantna papryka i słaba gorycz. Ogólnie dość smaczne i nie miałbym oporów przed ponownym wypiciem tego piwa, ale z drugiej strony też niczym szczególnym się w mojej opinii nie wyróżnia. Zatem 7/10.
Niebo(piekło) w gębie
Wreszcie pozycja, która pozbawiła mnie wszelkich złudzeń co do kwestii, że piwna rewolucja w PL to nie tylko amerykański chmiel. Na coś takiego czekałem od dawna. Na dzień dobry już z butli wita człeka wyrazista nuta mlecznej czekolady, zapowiadająca coś wybornego. Piwo jest dość mętne, więc nalewając mamy wrażenie jakbyśmy lali gęstego, dobrego RISa. Pianę wybiło klasycznie porterową, czyli mamy beż. Mnóstwo beżu. Mnóstwo drobnego beżu. Ale OK przejdźmy do sedna, czyli smaku, bo tu działo się najwięcej. Otóż; biorąc łyk, początkowo mamy przyjemną słodkawą nutę mlecznej czekolady, po czym następuje cios w nos i do głosu dochodzą papryczki chilli. Jest konkretnie, naprawdę piecze w podniebienie, szczególnie jeśli zaczerpnie się 2-3 łyki w krótszym odstępie czasu co wzmacnia tylko efekt. Niestety, jeśli ktoś jest szczególnie wrażliwy na ostre smaki, to może mu to piwo nie podejść i zwyczajnie będzie się męczył. Ja jestem, ale obrałem sobie strategię na tę degustację i udało się przebrnąć przez nią bez ofiar, doceniając przy tym bukiet. Polecam gorąco. Moim zdaniem Doc. Brew może zacząć oglądać się za siebie. Kraftwerku ze Śląska – oby tak dalej!!!