Rio Bravo Pale Ale
Rio Bravo Pale Ale,
ocen: 2 |
Nazwa: | Rio Bravo Pale Ale |
Browar: | Browar Faktoria, Browar Zodiak |
Voltaż: | 4.8% |
Rodzaj: | American Pale Ale |
Opis producenta: | Rio Bravo Pale Ale (American Pale Ale). Słody: pilzneński, monachijski, pszeniczny, karmelowy. Chmiele: Northern Brewer, Tomahawk, Cascade, Amarillo, Simcoe, Mosaic, Centennial. Drożdże: Safale OS-05. Ekstrakt początkowy: 12,1%. Alk. 4,8% obj. Doskonale smakuje w połączeniu z: kuchnią meksykańską, chili, grilowanym mięsem, burgerami, kalmarami, pizzą. Piwo pasteryzowane. Rio Bravo, miejsce nieustannych zmagań dobra ze złem, człowieka z naturą i pisanej krnąbrną ręką losu przypadkowości z przeznaczeniem. To tu szlachetni szeryfowie ulegają czarnym charakterom a niepokonani rewolwerowcy padają ofiarą zwykłych łotrów. W sennej mieścinie Rio Bravo samotny szeryf John Chance stawić musi czoło bezwzględnemu Nathanowi Burdette, który nie cofnie się przed niczym aby wydostać z więzienia oskarżonego o morderstwo brata. Tyle mówi nam filmowa opowieść, lecz historii miejsc takich jak Rio Bravo było wiele. To w nich, w ogniu strzałów niekończących się pościgów kształtowały się największe legendy dzikiego zachodu. To właśnie z myślą o nich powstało Rio Bravo Pale Ale – piwo o niebagatelnym smaku, mocnym aromacie oraz zdecydowanej goryczce. Dzięki procesowi wieloetapowego chmielenia z zastosowaniem amerykańskich odmian chmielu uzyskano wyjątkowy, cytrusowo-żywiczny aromat w gotowym piwie. Ciesz się jego smakiem nucąc „…with my three good companions, just my rifle pony, and me” |
Zarzuć recenzję
Zaloguj się aby dodać recenzję.
Kolejne piwko z moich kończących się zapasów i kolejne z westernowej propozycji Faktorii. Zdziwion jestem, ale piwka z tego browaru rzadziej widuję niż taką np. Ursę, czy Alebrowar z czasów ich początków i w związku z tym, z nieskrywanym żalem opróżniam tę rzadko spotykaną butelczynę. Z drugiej jednak strony mam dość wysokie oczekiwania. No i od samego początku te oczekiwania zostają spełniane. Barwa jak najbardziej prawidłowa, bursztynowa zwieńczona niewysoką pianą, ale od razu widzę, że zostanie ze mną na dłużej (i tak jest w rzeczywistości). Zmysł węchu jest uraczony genialnym połączeniem chmielowo-owocowym. No i teraz do sedna, od samego początku zastanawiała mnie nazwa tego piwa, dlaczego APA, a nie AIPA (skróty myślowe 😛 ). Nie to żebym czuł jakiś sentyment do Hindusów, ale zastanawiałem się czym ono będzie się różniło od wypitych już kilku piwek z gatunku właściwego AIPA. Zakończę tym, że nie rozgryzłem co to jest. Czegoś mu jednak brakuje i to nie tylko kropki nad, ale całego „I” w środku. No i ten słabiutki voltaż, no niestety na Dzikim Zachodzie z takim kalibrem (4,8%) to byśmy odpadli na pierwszej strzelance 😉 . Nie zmienia to faktu, że piwo jest generalnie dobre i 7 dostanie.
Treść, treść i jeszcze raz treść
Podczas niuchania aż kręci w nosie od cytrusów. Piany niestety zero pomimo konkretnej próby jej wybicia. Smak koreluje natomiast z powonieniem. Dawno nie żłopałem tak intensywnej w smaku IPA-y. Zarówno owoc jak i goryczka należą w tym trunku do rodzaju bardzo konkretnych. Treść owocowa jest na tyle treściwa, iż zmienia charakter goryczki na owocową za którą niestety nie przepadam. Tak czy inaczej piwo wypite z przyjemnością. Reformy nie spadli, niemniej propozycja z pewnością do przyjemnej powtórki. Debiut chłopaków z Faktorii odnotowuje na uczciwy plus, pierwszy w ich przypadku i mam nadzieje nie ostatni.