PINTA Wesołych Świąt 2017
PINTA Wesołych Świąt 2017,
ocen: 2 |
Nazwa: | PINTA Wesołych Świąt 2017 |
Browar: | Browar Pinta |
Voltaż: | 9% |
Rodzaj: | Christmas Porter |
Opis producenta: | brak danych |
Zaaplikuj recenzję
Zaloguj się aby dodać recenzję.
ocen: 2 |
Nazwa: | PINTA Wesołych Świąt 2017 |
Browar: | Browar Pinta |
Voltaż: | 9% |
Rodzaj: | Christmas Porter |
Opis producenta: | brak danych |
Zaloguj się aby dodać recenzję.
Wygląd: Ciemno brunatne, mętne. Piana bezowa, bardzo drobno pęcherzykowata, naprawdę gęsta. Jest dość obfita i mocno oblepia szkło podczas powolnego opadania.
Aromat: Zdecydowany i intensywny. Czuć kawę, gorzką czekoladę, paloność. W tle nieco miodu i gorzkawego karmelu. Po ogrzaniu ujawnia się słabiuteńka wanilia i lekka woń alkoholu.
Smak: W pierwszym planie kawa, gorzka czekolada, miód gryczany. Dalej słabiutki akcent gorzkiego karmelu i leciutka wanilia. Pokazuje się też alkohol. Na finiszu zdecydowany alkohol, o wręcz spirytusowej nucie i palona goryczka z posmakiem popiołu. Alkohol gorący, mocno rozgrzewa, nieprzyjemny i wręcz spirytusowy.
Ogólne wrażenie: Biorąc pod uwagę, że zarówno Brat Józef jak i ja piliśmy (na pewno) tą samą warkę, to doznania w kwestii alkoholu mamy zdecydowanie równe. Może to kwestia temperatury spożycia, ale dla mnie jest dość kiepskie i nieułożone. Alkohol mocno dominuje smak, mocno rozgrzewa i pozostawia posmak spirytusu na ustach. Co do braku przypraw korzennych typowych dla piw świątecznych w pełni się zgadzam. Jak na PINTĘ dość słabo.
Dobre, choć traci na dystansie
Zaczęło się pięknie od sensownej piany i naprawdę świetnej kawowej woni, intensywnej i zachęcającej. W smaku początek był również znakomity, mocno kawowy, czekoladowy. Piwo było aksamitne w strukturze i zadziwiająco lekkie biorąc pod uwagę voltaż. Sam alkohol zgrabnie ukryto. Negatywem był praktycznie zupełny brak piernika i w ogóle przypraw charakterystycznych dla piw świątecznych jak i fakt rozjechania się piwa na dystansie. To pod koniec degustacji przypominało niestety już tylko jakieś średnie popłuczynki, a samo spożycie nie trwało długo. Szkoda, ogólnie jednak jak na ostatnią formę legendy polskiego craftu całość wypadła co najmniej dobrze.