PINTA Viva la Wita!
PINTA Viva la Wita!,
ocen: 9 |
Nazwa: | PINTA Viva la Wita! |
Browar: | Browar Pinta, Browar na Jurze |
Voltaż: | 5.7% |
Rodzaj: | Imperial Witbier |
Opis producenta: | Skład: słody Weyermann: pilzneński, pszeniczny jasny; niesłodowana pszenica, kolendra, skórki gorzkiej pomarańczy Curacao, chmiele Styrian Goldings (SLO), Saaz (CZ), Citra, Palisade (USA); drożdże Safbrew S-33. Piwo pasteryzowane, niefiltrowane. Ekstrakt: 16,5% wag. Alkohol: 5,7% obj. Bujne i radosne, białe piwo w stylu Imperial Witbier. Podwójna radość z Witbiera! Egzotyczne przyprawy, orzeźwiające pomarańcze, aksamitna pszenica i więcej niż zwykle aromatycznego chmielu z Czech, Słowenii i USA. Pełen puchar wrażeń i ograniczona ilość alkoholu – ciesz się Imperialnym Witbierem. Ciesz się życiem! Fermentowane z użyciem drożdży Safbrew S-33 w temp. 18-21 stopni Celsjusza. Imperial witbier 16,5. |
Nasmaruj recenzję
Zaloguj się aby dodać recenzję.
Wygląd: Kolor pomarańczowy, zamglone. Piana lekko beżowa, drobno pęcherzykowata i dość niska. Opada stosunkowo szybko i nieznacznie opada przy tym szkło.
Aromat: W pierwszym planie cytrusy z wyraźną przewagą pomarańczy i lekka nuta pikantnej kolendry. W tle lekka słodowość i nuty bananowe.
Smak: Na początku lekko, cytrusowo, czuć pomarańczę i słód pszeniczny. Dalej pojawia się bananowa słodycz, a po ogrzaniu również lekkie drożdże. Na finiszu dość długa chmielowa goryczka o roślinnym, lekko ziołowym profilu z wyczuwalną pikantną nutą kolendry. Lekko wytrawnie. Nasycone nieco mniej dwutlenkiem węgla od klasycznej wersji witbiera.
Ogólne wrażenie: W porównaniu z klasycznym Witbierem mamy tutaj znacznie intensywniejszą i mocniejszą goryczkę. Mimo niemałego ekstraktu piwo jest lekkie w odbiorze i orzeźwiające. Czuć nuty typowe dla klasycznego Witbiera – świeżą pomarańczę i lekko pikantną kolendrę, a wszystko doładowane wyraźnie mocniejszą dawką chmielu.
Piana na dwa palce, kolor miodowy, zapach cytrusowy, mocno pomarańczowy. Pierwszy łyk i niezwykła przyjemność : mocna goryczka, przelamana nutami cytrusowymi. Od razu świat staje się bardziej sympatyczny, ludzie są mili, świeci słońce, choć to lutowy wieczór. Rewelacja
Kolor to zmętniona pomarańcz/ciemne złoto. Piana jasna początkowo obfita, opadła pozostawiając minimalny ślad na szkle. Aromat zdominowany przez owoce – cytrusy chmielowe, skórka pomarańczy, do tego zbożowe słody. Trochę to jest wszystko mdlące. Smak podobnie. Słody zbożowe, pomarańczowa skórka, goryczka wyczuwalna, taka w nucie ziołowej/herbacianej. Przypraw takich jak kolendra praktycznie nie wyczuwam.
Przy sporym wysyceniu piwo jest dość lekkie jak na swoje 16,5% blg i bardzo pijalne. Piwo nie jest złe, co to to nie. Ale na mnie wrażenia nie zrobiło.
Naprawdę fajno
Zaczęło się licho, od słabej piany, a czas pokazał, że były to złe miłego początki. W powonieniu piwo wybiło cytrusa i jeszcze jakieś inne owoce. Potem do gardła wlałem naprawdę fajnie zbalansowanego witka, cytrusowego w charakterze, tak jak lubię. Wszystko było w nim planowe czyli zaczynało się fajną pszenicą która kończyła się cytrusem na finiszu. Wypite z nieskrywaną przyjemnością. Podsumowanie będzie krótkie, takich witbierów szukam i obym jak najczęściej na takie trafiał. Polecam.
Czytam recenzje, mam motyw, trzeba coś z tym zrobić. Koniec pracy, piątek, szybka wycieczka do sklepu z regionalnymi po zakupy na wieczór. Jest, stoi. Cena, i tu pierwsze zaskoczenie, 7,50. Chryste Panie!! Ostatni raz tyle za piwo zapłaciłem na Pietrynie. Ale to tylko podkręca moją ciekawość. Dowiaduję się, że biorę ostatnią. To jest jakiś znak, myślę sobie. No cóż do takich wyzwań z ingerencją sił wyższych trzeba się jakoś przygotować. Szybka kąpiel, mycie zębów, płukanie gardła. Pół godziny przed nic do ust nie wziąłem żeby mieć pewność, że czuję tylko ten smak. Otwieram i dolatuje do mnie zapach dość znajomy… zwykłe pszeniczne piwko. Nie czuję żadnych dodatków. No ale zapach zapachem. Łyk, trzymam chwilkę w ustach, żeby smak rozlał się po wszystkich kubkach smakowych, przełykam. Pierwsze co uderza to niesamowicie intensywna goryczka dość ciekawej kompozycji różnych odmian chmielu, co wydaje się zrozumiałe (16,5% ekstraktu, no takiej mocy nie powstydziłby się sam Master Yoda). Kolejny łyk i wchodzę coraz głębiej (mmm), robi się coraz przyjemniej, zaczyna być odczuwalna nuta pszenicy, ale niezbyt intensywna. Posmak z gorzkiego robi się odrobinę słodki i wtedy na koniec dochodzi (nie ja, żeby nie było) delikatny, lekko wyczuwalny smak pozostałych dodatków. Jestem w niebie. Ostatni łyk i powrót na Ziemię, niestety. Faktycznie boski nektar. Niestety nie nadaje się na spożywanie w celu zresetowania po ciężkim tygodniu, nie tylko ze względów ekonomicznych (cena), ale również na intensywną jazdę smakową, która przy większych ilościach może okazać się uciążliwa.
Oceniać to piwo w kategoriach „jasne” i „zwykłe” to nieporozumienie. Imperialna biała pszenica od Pinty to kolejna mocna pozycja, za którą jednak nie przepadam. Mimo to mamy tu wszystko czego oczekujemy – sporą ilość kolendry i skórki pomarańczy w aromacie i smaku, może nawet lekką goryczkę na finiszu. Idealnie orzeźwiające.
Rewelacja
Delikatne. Lekko owocowe i równie lekko słodkie. Bardzo orzeźwiający trunek, na końcu zostawiający wyraźny – ale nie za bardzo dominujący – posmak goryczki. Świetny smak, bardzo odpowiadający mym kubkom smakowym.
Piana niby na zdjęciu jest, ale niemal tak szybko jak się pojawiła zniknęła w niewyjaśnionych okolicznościach. Co się z nią stało? Nie wiem. Sprawa w toku, albowiem jest bardzo rozwojowa – na pewno będę wracał do tego piwa. Jak chyba zresztą do wszystkich chyba trunków tego browaru. Dla fanów nietuzinkowych smaków, zmęczonych smakiem koncerniaków – gorąco polecam! Daję 9.