PINTA Odsiecz Wiedeńska
PINTA Odsiecz Wiedeńska,
ocen: 5 |
Nazwa: | PINTA Odsiecz Wiedeńska |
Browar: | Browar Pinta, Browar na Jurze |
Voltaż: | 4.9% |
Rodzaj: | Vienna Lager |
Opis producenta: | Skład: słody Weyermann: wiedeński, monachijski, Caramunich (I), melanoidynowy; chmiele Hellertauer Mittelfruh (DE), Tradition (DE); drożdże Saflager W 34/70. Piwo pasteryzowane. Ekstrakt: 13,1% wag. Odsiecz wiedeńska – jasnoczerwone, dostojne piwo w stylu Vienna Lager (Lager Wiedeński). Odpoczynek. Spokojne, solidne piwo o pełnym, słodowym smaku. Chmielone z myślą o eleganckiej nienachalnej goryczce. Tylko muśnięcie chmielowego aromatu pochodzące z najszlachetniejszej niemieckiej odmiany Mittelfruh. Fermentowane z użyciem drożdży Salfager W 34/70 w temp. 10*C. |
Wyklaruj recenzję
Zaloguj się aby dodać recenzję.
Bardzo mi pasuje to piwo. Głęboki, rubinowy kolor i gęsta piana to miły początek równie miłego ciągu dalszego. Piwo bardzo fajnie łączy dominujący klimat słodowy z uzupełnieniem goryczkowym. Całość świetnie się pije, chce się więcej i więcej 🙂
Wygląd: Kolor miedziany i idealnie przejrzysty. Piana czysto biała, średnio obfita, drobno pęcherzykowata. Utrzymuje się dość długo i powoli zanika do pierścienia.
Aromat: W pierwszym planie wyraźny słód, karmel, biały chleb, po ogrzaniu również zapach ciasteczek. W tle lekko ziołowy chmiel.
Smak: W pierwszym planie słodowo, czuć biały chleb, nuty opiekane, karmel. Po ogrzaniu robi się bardziej słodkie – dochodzą posmaki biszkopta i rodzynek. Goryczka na finiszu delikatna, lekko ziołowa ze specyficzną cierpką nutą.
Ogólne wrażenie: Piwo lekkie i pijalne. Bardzo bogate w smaku jak na lagera z przyjemną goryczką na finiszu. Dodatkowo wysycone na znacznie niższym poziomie niż inne lagery. Jest dobre, nie żadne wybitne czy wyróżniające się, ale naprawdę dobre.
Chyba najsłabsze piwo z PINTy, jakie miałem okazję do tej pory wychłeptać. Na starcie jest to klasyczny lager, czyli mamy nuty słodowo-chmielowe z przewagą tego pierwszego. Później dochodzi jakaś taka słodkawa woń i posmak. Jakby jakiś leśny owoc typu borówka. Piana też, początkowo całkiem dobrze wybiła na szczyt w postaci jasno beżowego drobnego kożuszka, później jednak nie został po niej ślad, nawet najmniejsze oczko. Jakieś takie to piwo ni w piz*ę ni w oko. Goryczka także nie zrobiła furory w moich ustach. Daję 6 za tę lekko słodkawą nutkę owocu leśnego.
Brothera Watsona piwne rymowanie,
Czyli beret zryty no i mózg na ścianie.
Jan III Sobieski i Odsiecz Wiedeńska.
Czy w piwnym wydaniu też będzie zwycięska?
Na takie pytanie odpowiedź poznamy,
Bo właśnie w tej chwili kufel napełniamy.
Piana się wybija i to dość wysoka,
Bardzo szybko jednak ucieka w podskokach.
Kolor jest ciekawy, taki herbaciany,
Więc raczej nie mogę czuć się wydymany.
Co do powonienia, lager prawidłowy,
Subtelny, lekki, słodowo-karmelowy.
No i tak przeszliśmy do najważniejszego
Co się liczy w piwie, czyli smaku jego.
Tutaj jednak zawód, jest raczej bezpłciowe,
Odrobinę słodkie, trochę goryczkowe.
Brak zdecydowanie mu przewodniej nuty.
Z mocą też słabiutko, nie będę napruty.
Podsumować muszę: dupy nie urywa,
Piwo to w rankingach moich nie wygrywa.
Brother Watson
Słabość
Na początku zaskoczka spowodowana praktycznie brakiem piany. Dalej niestety nie było lepiej. Zapach trunku nie zachęcał do konsumpcji, ale wiadomo, skoro się już nabyło, za niemałe pieniądze, i przelało do kufla to wypić trzeba, choćby dla procentu. Niestety kolejny element należący do tak zwanego meritum, czyli smak, nie oderwał się poziomem od reszty i nie zrobił wartości dodanej. Jedynym pozytywem trunku był nie najgorszy specyficzny posmak po każdym grzdylku, poza tym, niestety trunek prezentował się trochę jak taki kapeć bez smaku i właściwości. Wychłeptane generalnie tylko dla zawartości alko. Oczywiście piwo ląduje na półce „jednostrzały” raczej bez możliwości rehabilitacji, szczególnie, że, delikatnie pisząc, do tanich nie należy.