PINTA Niedobity
PINTA Niedobity,
ocen: 5 |
Nazwa: | PINTA Niedobity |
Browar: | Browar Pinta, Browar Zarzecze |
Voltaż: | 9% |
Rodzaj: | Ciemne |
Opis producenta: | Składniki: woda, słody jęczmienne Weyermann: pilzneński, pale ale, wiedeński, Caraamber, Caramunich typ 2, Carafa typ 3, Carabelge, Caraaroma, Chit; cukier kandyzowany brązowy; ekstrakt słodowy; imbir; skórki pomarańczy; dębina (wanilia); chmiele: Cascade (USA), Simcoe, Columbus (USA), Fantasia (DE); drożdże Fermentis Abbaye. Piwo pasteryzowane, niefiltrowane. Ekstrakt 19,1% wag. IBU (goryczka): 33. Alkohol: 9,0% obj. Scenariusz: Stefan Król. Reżyseria: Browar PINTA. PINTA Niedobity 19,1 – Oddech umarłych światów to piknik nad strumykiem przy tym, co przeszliśmy w drodze do podziemi. Ciemno, mokro i zimno. Wszędzie drewno. Dużo drewna. Sypiemy wokół chmiel: amerykański i niemiecki – bez skutku. Atakujemy drożdżami niezwykłej mocy. Demony są wściekłe. Te drożdże wyjadają im każdą słodką drobinkę. Z drewna zostają wióry. Dużo wiórów. W podziemiach unosi się słodkawy zapach wanilii. Mija pół roku. Jesteśmy wyczerpani. Jeszcze jeden zryw o świcie i wreszcie zaskakujemy demona. Teraz jest zamknięty w butelce. Uważajcie, wciąż jest Niedobity. |
Huknij recenzję
Zaloguj się aby dodać recenzję.
Kolor – ciemna cherbata, bardzo klarowne, piana dosyć niska i niezbyt trwała.
Aromat – z butelki początkowo słaby, z czasem dębina się zaznaczyła, drożdże belgijskie, słabo chmiele amerykańskie. Ze szkła mocniejszy – drożdże belgijskie, plus dębina, troszkę imbiru, a początkowo także jakby jodyna, ale szybko zanikła. Smak trudny w odbiorze – początkowo miażdżąca jodyna, ale też ustąpiła szlachetniejszym nutom – stare drewno, wanilia, trochę pseudokorzenny. Nie jest słodkie, czuć goryczkę ale też w stylu drewna.
Skład wypasiony, ale raczej przekombinowany, bo np. skórki pomarańczy nie czuć, chyba, że daje trochę tej goryczki. Na plus, że alkoholu nie czuć na języku.
Wygląd: Ciemne, herbaciane, przejrzyste. Piana biała, szybko zanika do pierścienia przy ściankach naczynia.
Aromat: Specyficzny. Ciemny słód, wilgotne drewno, coś chemicznego. W miarę ogrzewania dochodzi do tego aromat ziemi i bejcy do drewna.
Smak: Zdominowany przez drewno i ziemię, Początkowo słód i jakby wanilia w dalszym planie goryczka i ten dziwny posmak jakby warsztatu.
Ogólne wrażenie: Ciężko ocenić to piwo, bo nie ma nic podobnego z czym można by to porównać. Specyficzne, przywodzi na myśl warsztat, albo jakąś starą drewnianą budowlę. Po prostu specyficzne…
6/10
Nieźle, choć nie udało się całkowicie przykryć alkoholu. Poza tym przyzwoicie z lekko wyczuwalnymi chmielami. Mimo wszystko poniżej poziomu PINTY jak dla mnie i raczej ponownie po nie nie sięgnę. Tylko 6 ode mnie.
Całkiem niezłe piwo – nie do końca takie niepodobne do niczego, bo jak dla mnie mocno inspirowane koźlakami. Na niezwykły plus to, że niemal w ogóle nie czuć alkoholu. 9%? Halo? Jak to możliwe?
Nie znałem wcześniej tego gatunku, więc totalnie nie wiedziałem czego się mogę spodziewać, jedynie zawartość alkoholu jednoznacznie dawała mi do zrozumienia, że zgodnie z nazwą, piwo nadaje się na dobicie człowieka po grubym balecie. Zdecydowałem się z tym piwem począć zupełnie inaczej, zrobiłem z niego otwarcie wieczoru przed finałowym pojedynkiem naszych kopaczy o wejście do Euro 2016. Pianę można praktycznie pominąć, bo prawie jej nie ma, z czasem też znika całkowicie do ostatniego pęcherzyka, że trunek przestaje wyglądać jak piwo, a ze względu na swoją kolorystykę bardziej przypomina herbatę. W zapachu czuć ciemne słody i coś jeszcze, bliżej dla mnie niezidentyfikowane. To coś jeszcze niestety dominuje smak, a niestety dlatego, że nie jest to zbyt przyjemne. To coś kontrowane jest łagodną goryczką i posmakiem jakby koźlaka. Co ciekawe, nie czuć za bardzo alkoholu, pomimo wysokiej jego zawartości. Generalnie jest dość dziwnie, mnie toto jednak nie zachwyciło. Za dużą zawartość alko, oczywiście duży plus ode mnie, ale i tak wypada średnio w porównaniu do innych produkcji Pinty.
Piana znika błyskawicznie nie pozostawiając żadnego śladu po sobie, w aromacie dominuje imbir przeź co pozostałe dodatki nie były wyczuwalne, po PINTA spodziewałem się czegoś lepszego, niestety trafia do kategorii nigdy więcej tego piwa.