PINTA Imperator Bałtycki
PINTA Imperator Bałtycki,
ocen: 6 |
Nazwa: | PINTA Imperator Bałtycki |
Browar: | Browar Pinta, Browar na Jurze |
Voltaż: | 9.1% |
Rodzaj: | Porter Imperialny |
Opis producenta: | Porter Imperialny 24,7. Piwo pasteryzowane. Niefiltrowane. Ekstrakt: 24,7% wag. Alkohol: 9,1% obj. Wartość IBUk: 109. Skład: słody Weyermann monachijski typ I, pilzneński, jęczmienny diastatyczny, wiedeński, Caramunich tyo III, Caraaroma, Carafa Specjal Typ I; ekstrakt sodowy; cukier; chmiele (USA): Amarillo, Ahtanum, Centennial, El Dorado, Mosaic, Zeus; drożdże Saflager W 34/70. Porter Bałtycki – ciemny, mocny lager to piwowarski skarb Polski. W klasycznej wersji – o ekstrakcie ok. 20 Plato – warzony jest z powodzeniem przez kilka polskich browarów. Jako PINTA doceniamy wartość Porteru Bałtyckiego ale po swojemu robimy krok naprzód. Przedstawiamy Imperatora Bałtyckiego – ciemnego giganta ze słodu i chmielu. PINTA Imperator Bałtycki – piwo od święta. |
Upichć recenzję
Zaloguj się aby dodać recenzję.
To nie jest klasyczny porter (czyli łódzki – wiadomo), ponieważ jest dużo bardziej goryczkowy. Niemniej to jest naprawdę wyśmienite ciemne piwo, jedno z lepszych, jakie kiedykolwiek piłem.
Smutek coraz większy
Naprawdę nie pamiętam kiedy ostatnio smakowało mi piwo od Pinty. A piłem ostatnio zarówno niektóre nowe jej propozycje jak i stare hity. To oczywiście jeden z tych drugich. Zachwyty nad nim pamiętam bardzo dobrze toteż oczekiwania były. Pewien niepokój budził jednak fakt, iż nie poznawałem ostatnio starych hitów tej legendy polskiego craftu. Czy ten napitek obniżył loty czy mnie po prostu średnio smakował nie wiem bo przyjemność z nim miałem po raz pierwszy. Zaczął od piany, która uszyła piękną firankę na szkle i kawowej woni. Ta rządziła również smakiem, była dość aksamitna, wytrawna i okraszona naprawdę konkretną goryczką, szczególnie na dystansie. Całość nie zrobiła na mnie większego wrażenia. No cóż, chyba dorastam do powiedzenia legendzie polskiego craftu, zawsze będziemy mieli swój Paryż.
Oko: czerń, piana beżowa, wysoka, gęsta i zostawia silny ślad na szkle.
Nos: palne słody plus amerykańskie chmiele. Są: kawa, kakao, czekolada, pralinki owocowe, sosna, żywica i cytrusy. Wszystko intensywne i ładnie się komponuje. Przypomina troszeczkę RIS-a.
Smak: Najpierw słodko (pralinki wiśniowe), potem palone słody i goryczka od palonych słodów i chmieli. Jest kremowo, gęsto, pysznie. Znakomicie połączenie bałtyckiego porteru z amerykańskimi chmielami. Nie jest za słodko, brakuje trochę kwaskowości od słodów palonych. Początkowo skojarzenie nawet z black AIPA. Pije się niesamowicie fajnie.
W zasadzie bardziej doświadczeni koledzy ładnie napisali. To ja się odniosę do jakości tego piwka oczami „normalnego” pijaka. Jako, że porter jest chyba moim ulubionym gatunkiem powiem tak. Spodziewałem się dużo więcej. Od medalisty ratebierowgo rankingu. Piwko jest pijalne. Nawet bardzo. Fajna piana. Lekko wytrawne ( jak na portera ). Fajna kawa. Ale i bardzo przyjemna goryczka. Alkohol lekko wyczuwalny. Ale. Ale brakuje tego czegoś. Tego co ma np. Imperium Prunum – Tego przysłowiowego urwania zadka. Podsumowując. Bardzo dobre piwo. Tylko tyle i aż tyle.
Kolor ciemno-wiśniowy z rubinowymi refleksami pod światło. Piana beżowa, obfita z początku z drobnych i średnich pęcherzy, opadła do minimalnej warstwy dziurawiąc. Powstał też lacing na szkle.
Aromat w pierwszej kolejności – ciemne, palone słody z kawą i czekoladą, wyczuwalna jest też nuta alkoholowa – burbonowa. Z czasem wychodzą na pierwszy plan chmiele amerykańskie, orzeźwiające w stylu cytrus, skórka pomarańczy, arbuz (?), jakieś kwiatki i ziółka (nieznacznie). Gdyby nie ten alkohol byłoby idealnie!
Smak równie intensywny – gorzka czekolada, mocna kawa, czarny chleb a’la pumpernikiel (z finiszem kwaskowym), odrobina karmelowości i prażonych zbóż. Goryczka chmielowa wyraźna, w stylu amerykańskim, w nutach grejpfruta, skórek owoców cytrusowych do tego lekko trawiasta. Chmiele nieco zalegają na podniebieniu i języku. Alkohol tym razem jest ukryty, choć wyraźnie rozgrzewa w przełyku i w żołądku. Wysycenie średnie do niskiego podnosi pijalność piwa do wysokiego (jak na ten styl).
Moc IBU
Naczytałem się o tym piwie samych plusów. Co mnie w sumie ucieszyło, gdyż uwielbiam portery. Przystępowałem do konsumpcji zatem niczym do małego świętowania. Zwlekałem z chwilą otwarcia na odpowiedni moment, kiedy mógłbym w spokoju, w pełni rozkoszować się chwilą picia Imperatora. Zdarzyło się to w końcu 2. dnia świąt. Zaraz po przelaniu pojawił się banan na twarzy. A to ze względu na piękną, ciemną i gęstą pianę, która nie zniknęła po chwili, lecz utrzymywała się naprawdę długo i pięknie osadzała na kuflu. Idę dalej – aromat mocny, słodowo-chmielowy uzupełniony przez nuty owocowe. Po pierwszych łykach uderza gorycz – ale nie tylko. Na początku czuć właśnie chmielowo-owocowo-przyprawową mieszanką, która po dosłownie 2-3 sekundach ginie pod grubym i pięknym kocem goryczy. Gorycz jest mocna, ale nie jest płytka i bez wyrazu. Niesie w sobie dużo smaku i pozwala wydobyć się innym smakom. Po chwili znów oddaje pola nutom chmielowo-przyprawowym. Podsumowując naprawdę bardzo dobre piwo. Na dodatkowym plus zasługuje moc, której – co trzeba podkreślić – w ogóle nie czuć podczas picia piwa. Później – już tak :). Dychy nie dam, ale bez wahania daję 9. I gorąco polecam. Naprawdę rewelacyjne piwo!