PINTA I’m So Horny!
PINTA I'm So Horny!,
ocen: 6 |
Nazwa: | PINTA I'm So Horny! |
Browar: | Browar Pinta, Browar na Jurze |
Voltaż: | 6.7% |
Rodzaj: | Espresso Lager |
Opis producenta: | Espresso Lager 18. Składniki: woda, słody jęczmienne Weyermann: pilzneński, monachijski typ I, Chit, słód pszeniczny czekoladowy; kawa odmian: Adelant i Rio Azul (Gwatemala); chmiel Styrian Golding (SLO); drożdże Saflager S-189. Piwo pasteryzowane, niefiltrowane. Ekstrakt: 18% wag. IBU (goryczka): 27. Alkohol: 6,7% obj. PINTA I’m so horny! 18,1 – Mocny, ciemny lager warzony przez PINTĘ we współpracy z krakowską palarnią kawy Coffe Proficiency. Sekret intensywnego smaku i aromatu I’m so horny! to świeżo palona kawa odmian Adelante i Rio Azul z Gwatemali – dodawana dwukrotnie – podczas gotowania brzeczki oraz tuż przed rozlewem piwa do beczek i butelek. Czysty profil kawy to także efekt fermentacji w niskich temperaturach drożdżami lagerowymi szczepu S-189. Ty też będziesz napalony! |
Zapnij recenzję
Zaloguj się aby dodać recenzję.
Wygląd: Prawie czarne i nieprzejrzyste. Piana jasno beżowa, średnio obfita i dość nietrwała. Oblepia za to szkło. W poprzedniej warce, gdy piłem je po raz pierwszy piana była niemal biała.
Aromat: Zdominowany przez kawę, naturalną i świeżo paloną. Do tego odrobina palonych słodów po ogrzaniu.
Smak: Czysto kawowy, gładki i jedwabisty. Czuć dobrej jakości kawę bez zbędnej słodyczy. Pojawia się też trochę kwaskowatości typowej dla mocnej kawy. Finisz kawowy z paloną goryczką i słabo wyczuwalną nuta gorzkiej czekolady.
Ogólne wrażenie: Mimo pozornej jednowymiarowości smaku piwo nie jest nudne. Smak i aromat kawy przywodzą na myśl tą prawdziwą, świeżo mieloną. Nie ma słodyczy czy perfumowanych nut. Czysto, naturalnie i kawowo.
P.S. Miałem okazję pić to piwo z 2 różnych warek i pierwsza była wyraźnie lepsza. Zauważyłem również zmianę palarni kawy deklarowanej na etykiecie.
Dominacja w aromacie i kawie espresso i to mocnego, jest kwaskowość. Wyczuwalna goryczka na końcu języka. Oprócz kawy nie ma innych aromatów wyczuwanych. Bardzo dobry lager w wersji espresso.
7/10
Piana na początku spoko, ale szybko zniknęła. W smaku – jak można spodziewać się po espresso lagerze – moc kawy. W smaku też kawa plus lekka słodycz plus lekki kwasek. Na finiszu delikatna ale jednak obecna gorycz. Piwo przyzwoite, choć szału nie ma. Daję 7/10.
Bardzo lubię kawowe aromaty ciemnych piw ale w tym przypadku nie jestem do końca przekonany. Chyba specjalnie „ukawione ” piwo nie wywołuje we mnie zbyt dużej ekstazy.
Taką kawusię, choćby co rano
To kolejny już wypust Pinty, który budzi mój szczery szacunek i dokłada kolejną cegiełkę do pomnika, który sobie w moim prywatnym piwnym rankingu budują. Zaczęło się od niedużej piany, która jednak wyszyła piękną firaneczkę na szkle. W nocha piwo połechtało znakomitą, intensywną kawą na poziomie. W smaku było podobnie, od początku aż po spód szkła człowiek mógł się delektować smaczną, konkretną i wytrawną kawą. Może nie jest to jedno z najlepszych piw Pinty, niemniej z pewnością kolejnym bardzo udanym. Miłośnikom kawy i dobrych piw szczerze polecam.
W zasadzie to nie wiem dlaczego kupiłem tą pozycję… no niby zwykła ludzka ciekawość, no ale z drugiej strony czego się spodziewać po espresso lagerze, przecież to od początku było wiadomo, że będzie tu ostro dawało kawą, której najzwyklej w świecie nie lubię. Długo leżało, no ale przyszła pora mieć ten moment za sobą. Ze szkła wygląda smolista czerń zwieńczona ciemno-beżową pianą. Do nozdrzy dolatuje intensywny zapach czarnej, mielonej, ale na szczęście jeszcze nie zaparzonej, coś jakby wziąć niucha ze świeżo otworzonej packi. W smaku jest również intensywnie kawowo, ale też trochę tak słodko-gorzko. Coś jakby słodka i mocna dobrej jakości kawa, niewykręcająca gęby ostrą goryczą. No nawet spoko. Spodziewałem się, że będzie gorzej. W oddali czuć bardzo nieśmiało próbujący dać o sobie znać chmiel.