PINTA Hopus Pokus
PINTA Hopus Pokus,
ocen: 8 |
Nazwa: | PINTA Hopus Pokus |
Browar: | Browar Pinta, Browar Zarzecze |
Voltaż: | 6.3% |
Rodzaj: | Black India Pale Ale |
Opis producenta: | Black IPA 16,5. Skład: słody Weyermann: pale ale, monachijski typ II, Caramunich Typ II, Carapils, Caraamber, Carafa Special Typ II; chmiele: Magnum (PL), Simcoe (USA), Chinook (USA), Cascade (USA); drożdże Fermentis Safale US-05. Piwo pasteryzowane. Niefiltrowane. Czary mary, Hopus Pokus! Najpierw wyczarowujemy iglasty i cytrusowy aromat od chmielu zbieranego przez Amerykanów. Potem łączymy treściwość słodów jasnych z kawowymi i czekoladowymi nutami słodów palonych – to od Niemców. Finiszujemy powazną goryczką, mocniejszą niż w większości klasycznych piw ciemnych – dzięki chmielarzom z Lublina powtarzamy wszystko jeszcze raz. PINTA Hopus Pokus – czarujące! |
Wydziergaj recenzję
Zaloguj się aby dodać recenzję.
Wygląd: Ciemno brunatne, niemal czarne z widocznymi ciemnoczerwonymi refleksami. Piana beżowa, drobno pęcherzykowata i dość obfita. Zanika do pierścienia wyraźnie zostawiając ślady na szkle.
Aromat: W pierwszym planie zdecydowane cytrusy z domieszką iglaków. Świeżo i rześko. W tle palone słody, kawa zbożowa. Po ogrzaniu wychodzi nuta pumpernikla.
Smak: W pierwszym odczuciu żywiczno-cytrusowe, przechodzi w lekki posmak karmelu i ciemne słodowe tło. W tle lekkie nuty kawy zbożowej, palonych słodów i prażonego słonecznika. Na finiszu przyjemna, całkiem konkretna goryczka o żywicznym charakterze. Dość długa, ale nie zalegająca. Alkoholu nie czuć, nasycenie dwutlenkiem węgla stosunkowo niskie.
Ogólne wrażenie: Bardzo przyjemne piwo dobrze oddające styl w którym je uwarzono. Łączy świeżą, rześką naturę cytrusowo-żywicznego IPA z przyjemnymi smakami palonych słodów. Całość dobrze zbalansowana, dość wytrawna, ale naprawdę pijalna.
Barwy ciemnobrązowej, ale stosunkowo przejrzyste. Wysycenie na poziomie wysokim, piana zaś średnia – beżowa i delikatna, pozostawia drobne ślady na szkle, a co ważne – utrzymuje się na około 0,5 cm do końca picia. Aromat bardzo intensywny, wyczuwalne są amerykańskie chmiele z owocami cytrusowymi oraz palone słody. W smaku dodatkowo pojawia się intensywna goryczka, której faktycznie można się spodziewać po 66 IBU. Piwo wydaje się dość skoncentrowane, ale przy tym przyjemnie pijalne. Zawartość alkoholu 6,3% zwyczajna dla tego typu piw, nie czuć jej podczas konsumpcji.
Mój pierwszy raz z czarną ipą. Pierwszy łyk nie za bardzo, kolejne już lepiej. Mocna goryczka, cytrusy. Ciekawe doznanie ale jak ciemne piwo to jednak dla mnie nie do końca.
Nigdy nie miałem specjalnych „ale”, nawet gdy piłem ALE. Nie inaczej jest w tym przypadku – bardzo dobre piwo, może nie najlepsze w swojej klasie, ale nie ma się do czego przyczepić, no oprócz tego, że ta goryczka nieco za mało wyczuwalna.
Barwa pomiędzy brązem a czernią, pod światło – kolor wiśniowy. Piana beżowa, zwarta, początkowo bardzo obfita następnie opada dziurawiąc, pozostawiając ślad na szkle. W aromacie czuć ciemne słody (zwłaszcza gorzką czekoladę) i chmiele w nucie żywicznej, leśnej (iglastej) z dodatkiem owoców cytrusowych.
W smaku łączy ciemne, palone słody ze szlachetną goryczką chmielową. Na języku pozostaje posmak kawowo-czekoladowy, a z kolejnymi łykami utrwala się na obrzeżach języka i podniebienia efekt sciągania. Goryczka chmielowa lekko zalega ale jest przyjemna.
Piwu brakuje nieco słodyczy, ustawia piwo w rzędzie wytrawnych w smaku, przez co obniża jego pijalność. Lekka kwaskowość z kolei nadaje nieco orzeźwienia, zwłaszcza podczas finiszu degustacji.
Jak dla mnie obłędne, magiczne, wyśmienite, genialne… i zaczyna mi brakować już przymiotników. Dawno nie miałem w rękach czarnego IPA, a jak mi się już trafił to wielkiej klasy. Zaczyna się od pięknej wizualizacji, nieprzenikniona czerń zwieńczona przepiękną beżową i wysoką pianką, która pozostaje na bardzo długo i przepięknie osadza się na ściankach. W zapachu z początku wyczuwalny intensywny cytrus, który z czasem ustępuje miejsca kawie i czekoladzie. W smaku jest naprawdę klasa, wszystko wyważone w idealnych proporcjach, jak zauważył Brat Józef, każdy element się uzupełnia i wzajemnie się kontruje. No i ta przyjemna gorycz na sam koniec, która zostaje na dłużej… cudo!
Na poziomie Pinty
Czyli piwo z klasą po prostu. Zaczęło od obłędnej drobnoziarnistej czapy z piany, która wyhaftowała z czasem świetną firankę na szkle. Woń wybiło genialną w której fantastycznie walczyły ze sobą ciemne słody z cytrusami, bez przesady w żadną ze stron. W smaku toczył się bój podobny, z jednej strony fajna kawowa ciemnica, a z drugiej cytrus. W tym starciu pierwsze skrzypce grała raczej ciemnica, choć goryczka, dość subtelna dodajmy, miała raczej charakter cytrusowy. Piwo wypiłem z przyjemnością i chętnie się go jeszcze kiedyś napiję choć nie mogę napisać aby powaliło mnie na kolana. Tak czy inaczej to trunek na poziomie legendy polskiego craftu czyli pewnego browaru na P, który je uwarzył. Warto!
Smacznie, ale liczyłem na więcej
Piana świetna – kremowa, gęsta z mega lacingiem. W zapachu bardzo fajne cytrusy i chmiele okraszone ciemnymi słodami i kawą. W smaku cytrusy są lekkie tylko – na początku. Potem smak zawłaszcza delikatne ciemne piwo o zdecydowanie kwaśnym obliczu. Jest smacznie, ale szału nie ma. Jak na PINTĘ to moim zdaniem zbyt mało. Daję 7.
Wyczuwalne umiarkowane nachmielenie, bardziej wyczuwalne słody jak na IPA gorycz nie jest aż tak wyczuwalna.