PINTA Hop Tour South Africa Pale Ale
PINTA Hop Tour South Africa Pale Ale,
ocen: 3 |
Nazwa: | PINTA Hop Tour South Africa Pale Ale |
Browar: | Browar Pinta |
Voltaż: | 5% |
Rodzaj: | Pale Ale |
Opis producenta: | Ekstrakt 13,1 Plato. Alkohol 5,0% obj. Piwo pasteryzowane, niefiltrowane. RPA Republika Południowej Afryki. Surowce: woda, słody jęczmienne: Weyermann pale ale, Carapils, chmiele (Republika Południowej Afryki): Southern Promise, Southern Passion, Southern Star, African Queen; drożdże: Safale US-05. Pinta Hop Tour – przemierzamy świat w poszukiwaniu nowych odmian chmielu i nowych piwowarskich doświadczeń. W marcu 2017 r. odwiedziliśmy chmielniki w Republice Południowej Afryki i kraftowe browary na szlaku od Johannesburga – przez Bloemfontaine – do George u wybrzeży Oceanu Indyjskiego. Na pamiątkę drugiej ekspedycji PINTA Hop Tour uwarzyliśmy Pale Ale South Africa – jasne piwo górnej fermentacji chmielone wyłącznie rodzimymi odmianami z RPA. Na zdrowie! |
Palnij recenzję
Zaloguj się aby dodać recenzję.
Cierpkość, popielatość, łał!
W pogoni za kolejnymi nowościami, których tak łaknie polski rynek craftowy polscy piwowarzy poszli w stronę przygody czyli maksymalnej ilości udziwnień, nowych składników, odkurzania lub warzenia starych lub nieznanych stylów. Generalnie byłoby pięknie gdyby oprócz sukcesów na tym polu potrafili również uwarzyć solidnego pilsa czy ajpieja. Tymczasem z pilsem problemy były zawsze a z IPA są coraz częstsze. Nie zrażeni jednak tym faktem craftowcy rzucają się pomimo tego na kolejne wyzwania i przygody. Niestety efekt często jest taki jak w tym przypadku. Właściwie ciężko napisać jakiś pozytyw o tym piwie. Zaczęło od lichej piany i cierpkiej chlebowej woni, tak często ostatnio spotykanej. W smaku również było cierpko, do tego kwaskowo i popielato. Treść była tylko cóż z tego skoro smaku zabrakło. To któryś już z kolei zawód Pinty, browaru który kiedyś był u mnie krajową czołówką a teraz regularnie od dłuższego czasu zjeżdża po równi pochyłej. Ech, quo vadis legendo?
Wygląd: Pomarańczowe i mętne – podobne do napojów typu multiwitamina. Piana barwy białej, skąpa i szybko zanikająca. Widać osad drożdżowy przy nalewaniu.
Aromat: Zdecydowany aromat chmieli – czuć żywicę i cytrusy. Do tego nieco trawiasto-ziemistych nut i delikatne przyprawy.
Smak: Początek słodowy – delikatny i raczej krótki. Dalej jest żywicznie i cytrusowo. W dalszym planie nieco nut ziemistych i wspomniane przez przedmówce przyprawy. Korzenne, ale trudne do określenia.
Ogólne wrażenie: Jest ciekawie. Afrykańskie chmiele nie są zbyt popularne w stosunku do amerykańskich czy brytyjskich. Nie mniej trunek jest naprawdę udany.
Oko: mętny pomarańczowy, bardzo słaba piana, niska i nietrwała.
Nos: z butelki najpierw przypominające amerykańskie chmiele czyli owoce tropikalne plus cytrusy, po chwili doszły owoce leśne, do tego nuta ziemista, pikantna. Ze szkła szerzy bukiet, choć o mniejszym natężeniu. Mamy głównie owoce leśne i tropikalne, do tego ziemistość, ziołowość i przyprawy korzenne.
Smak: jest wyczuwalna podstawa słodowa, ale nie za mocno. Do tego aromaty od chmieli: owoce czerwone, miękkie, owoce tropikalne oraz przyprawy korzenne, ziemistość. Już w pierwszym łyku goryczka, średniej mocy, ale jest. Narasta z każdym łykiem. finisz robi się bardzo ciekawy. Po raz pierwszy czegoś takiego doświadczam i trudno mi to opisać. Trochę przypomina suche kakao, trochę przypraw korzennych (nie pikantnych).
Bardzo ciekawa alternatywa dla amerykańskich chmieli.