PINTA Call Me Simon – Imperial Irish Red Ale
PINTA Call Me Simon - Imperial Irish Red Ale,
ocen: 6 |
Nazwa: | PINTA Call Me Simon - Imperial Irish Red Ale |
Browar: | Browar Pinta, Browar na Jurze |
Voltaż: | 6.9% |
Rodzaj: | Imperial Irish Red Ale |
Opis producenta: | Imperial Irish Red Ale 19,1. Skład: słody Weyermann: pale ale, wiedeński, Caramunich Typ III, melanoidowy, żytni, palony jęczmień, ekstrakt słodowy jasny; chmiele (USA): Columbus, Amarillo, Mosaic; drożdże Fermentis S04. Piwo pasteryzowane. Ekstrakt: 19,1% wag. Alkohol: 6,9% obj. Goryczka (IBU): 78. Hello, Simon Martin? Tu PINTA z Polski. Jak może wiesz zdobyliśmy pewne doświadczenia piwowarskie w ostatnich latach, ale ciągle mamy ochotę na eksperymenty. Marzy nam się turbodoładowane Irlandzkie Czerwone Ale, ale takie wiesz – imperialne. Rubinowe w kolorze, pełnosłodowe, z wyrazistą goryczką i nowofalowym aromatem. Może opuścisz na chwilę Walię i wpadniesz do Polski na wspólne warzenie? – PINTA, oh really? It’s fantastic! |
Doczep recenzję
Zaloguj się aby dodać recenzję.
Wygląd: Ciemno miedziana barwa z zauważalnym zamgleniem. Piana żółto-beżowa, z drobnych i średnich pęcherzyków, dość obfita i trwała.
Aromat: W pierwszym odczuciu świeżo – czuć cytrusy i żywicę niemal jak w IPA, potem pojawiają się już typowe aromaty karmelu, toffi, tostów i biszkoptów. Po ogrzaniu ujawnia się nawet nutka maślana.
Smak: Początek gorzkawy i żywiczny. Czuć lekką cytrusowość. Potem potem wychodzi słodkawy charakter IRA. Czuć słody, karmel, biszkopty i lekką nutę masła. Pełne i bardzo treściwe. Na koniec goryczka z przyjemnym grejpfrutowym posmakiem i pikantną nutką żyta. Długa i wyrazista.
Ogólne wrażenie: Piwo wspaniale ukazuje słodkawy i pełny smak czerwonego irlandzkiego. Tutaj dodatkowo w znacznie cięższej, mocniejszej i intensywniejszej odsłonie. Do tego bogaty aromat z dodatkiem cytrusowych, świeżych nut chmielowych. Dla mnie bomba.
Wybija całkiem spora piana z drobnych pęcherzyków i utrzymuje się do końca degustacji. Aromat bardzo przyjemny chmielowy, pomimo wysokiej zawartości alkoholu nie czuć. Goryczka dość intensywna, ale bardzo przyjemna. Piwo trafia do pozycji z pewnością powtórzę.
Wraca człowiek z wakacji i od razu spotykają go same niepowodzenia. Po pierwsze, no to chyba akurat nikogo nie dziwi, trzeba wracać do tyrki. Drugi cios był mocniejszy: weekend, wybieram się więc do dobrze znanego mi sklepu, w którym pieczywa raczej nie zobaczysz 😉 , w celu uzupełnienia zapasów (które jakby nie było trochę już zubożały) i co widzę – szyld „Zamknięte”. Urlop pewnie, myślę sobie, ale coś mnie podkusiło żeby przycisnąć pysk do szyby i luknąć do środka… nie jest dobrze, puste puły. Nie zacytuję tutaj wszystkiego co wydobyło się z moich ust, bo musieliby Bracia nie opublikować tej recki, ale było jedno charakterystyczne dla tego miasta powiedzenie: „Łódź, kurwa!!!” No cóż będę musiał szybko znaleźć jakąś alternatywę, a tymczasem będę sięgał do resztek zapasów. Ten egzemplarz niestety miał poleżeć dłużej, no ale cóż zrobić. Barwa dość ciekawa, bardzo ciemna, brunatna, z odrobiną jaśniejącej czerwieni, lekko zmętnione. Piana raczej niska, ale z drobnych pęcherzyków i jest nawet stabilna, pozostawia po sobie cienki kożuszek. Zapach przypomina mi trochę ciemną IPA’ę, tyle że bez kawy, ciekawe połączenie, karmelu, owoców i chmielu. W smaku pierwsza atakuje intensywna gorycz, później wyczuwa się tą całą mieszankę owoców, chmielu i słodów, a na koniec na języku znowu osadza się goryczkaowy posmak pozostający na dłużej. Bardzo dobre. Muszę oczywiście zaznaczyć również dość wysoką zawartość tego co najważniejsze, czyli % 🙂 , oraz to, że w smaku tego nie czuć.
Simon mówi smakuje
Nie przepadam za czerwonymi piwami toteż tym bardziej doceniam walory tej propozycji, która wybiła z siebie ciekawy zapach i świetną pianę. W smaku, ku mojemu zdziwieniu, główna nuta była dość słodkawa w charakterze i najzwyczajniej w świecie smaczna. Biorąc pod uwagę styl piwa naprawdę się zdziwiłem, że mi smakuje. A tak było w istocie. Nie jest to piwo które urwało by mi cztery litery, niemniej wypiłem je naprawdę z przyjemnością i po degustacji wylądowało na półce z napisem „do powtórzenia kiedyś”. Cieszy, że trunek z moim imieniem w nazwie prezentuje taki poziom. Simonowi smakowało – warto.
Klasa!
Świetna piana, gęsta i kremowa, zapach też świetny, chmielowo-słodowy. W smaku na początku aromat chmielowy, po chwili wchodzą bardziej gęste, trochę karmelowe nuty. Jeszcze dalej pojawia się b. mocna, fajna gorycz. Jednym słowem bardzo smaczne piwo. Oceniam na 8. PINTA i Pan Simon spisali się na medal.