Obolon Magnat (Ukraina)
Obolon Magnat (Ukraina),
ocen: 2 |
Nazwa: | Obolon Magnat (Ukraina) |
Browar: | Obolon S. A. |
Voltaż: | 5.2% |
Rodzaj: | Jasne, ukraińskie |
Opis producenta: | Piwo jasne, pasteryzowane. Ekstrakt: 12% wag. Składniki: woda, słód jęczmienny, chmiel, ryż. Nie zawiera składników modyfikowanych genetycznie ani sztucznych przyspieszaczy fermentacji. Piwo jasne Obolon Magnat elitarne o wybitnym smaku – po prostu szlacheckie piwo. Warzone jest przez ponad 30 dni na wodzie artezyjskiej wydobywanej z jurajskiego poziomu i najlepszych gatunków słodu jęczmiennego, chmielu i ryżu, z dodatkiem cukru. Zrównoważony smak, piękny kolor i gęsta piana – te walory doceniają najwięksi znawcy piwa. Piwo ma najlepszy smak i aromat przy temperaturze plus 8 stopni C. Gdy butelka schłodzona zostanie do właściwej temperatury na białym pasku ukarze się wyraźne logo Magnat. Wtedy gwarantujemy niezapomniane wrażenia smakowe i jakość godną szlacheckiego piwa. |
Wysupłaj recenzję
Zaloguj się aby dodać recenzję.
Wygląd: Złociste i o doskonałej klarowności. Piana czysto biała, średnio pęcherzykowata, początkowo dość obfita, ale szybko zanika do pierścienia przy ściance.
Aromat: W pierwszym odczuciu słód i trawiasty chmiel. Po ogrzaniu wychodzi słaba ziołowość, zielone jabłka i lekki skunks.
Smak: Pierwszy plan należy do słodu w postaci chlebowych i lekko biszkoptowych nut. Szybko jednak przechodzi w goryczkę o ziołowo-trawiastej nucie. Po ogrzaniu wyłazi posmak kurzu i stęchlizny. Finisz goryczkowy, ale dość krótki i słaby.
Ogólne wrażenie: Nazwa „Magnat” oraz hasło „exlusive” nie mają nic wspólnego z tym piwem. Po prostu ordynarny koncerniak, w dodatku dość słaby. Bardziej pasowałaby nazwa „Parobek”.
Szlachectwo zobowiązuje
Do „falbanek” na piwnych etykietach zdążyłem się, jak chyba każdy, przyzwyczaić. Co drugi browar obiecuje nieziemskie doznania, źródlaną wodę, naturalny miód, przebrane szyszki i inne cuda. Nie inaczej było na etykiecie magnackiego „Obolona”. Określenie „szlacheckie piwo” wybijało się na niej. Wziąłbym to, jak zazwyczaj, w nawias gdyby nie fakt (już rzadziej spotykany) prośby o schłodzenie trunku do odpowiedniej temperatury. Nie ukrywam, trochę mnie rozochocił. Schłodziłem więc trunek do temperatury sugerowanej i przelałem do kufla. Warto było. Szlachetny był już bowiem zapach, a dalej było podobnie. Tylnej części ciała nie urwało, ba, trunek nie dał nawet rady doszlusować do ósemki, która w naszej nachmielonej nomenklaturze oznacza szlachcica, niemniej z piwa bezwzględnie wiało klasą. Intensywny, bardzo fajny smak, który, odwrotnie jak w wielu propozycjach, z czasem zyskiwał. Esencjonalny, choć nie ciężki, specyficzny, naprawdę szlachetny. Konsumpcja była naprawdę przyjemna i pozostawiła po sobie dobre wrażenie. Jak widać, czasami „falbanki” nie kłamią. Mocne 7.