Łódź Ku*wa!
Łódź Ku*wa!, 6.8 out of 10 based on 5 ratings
Ocena ogólnie:
VN:R_U [1.9.22_1171]
6.8ocen: 5 |
Nazwa: | Łódź Ku*wa! |
Browar: | Browar Piwoteka |
Voltaż: | 12% |
Rodzaj: | American Barley Wine |
Opis producenta: | brak danych |
Pyknij recenzję
Zaloguj się aby dodać recenzję.
Pierwsze spostrzeżenie po przelaniu to takie, że jest to ABW z ABP (Absolutny Brak Piany), od początku solidnie chlusnąłem do naczynia i pojawiły się jeno minimalne burzynki, które znikają tak samo szybko jak się pojawiają. Barwa miedziana, lekko zmętniona. W zapachu dominacja słodkiego alkoholu, coś jakby drink z mega słodką oranżadą z dodatkiem kilku landrynków i karmelem… zapowiada się konkretny lepik alkoholowy. W smaku na szczęście tej słodyczy jest trochę mniej, jednak mimo wszystko cały czas daje o sobie znać. Tutaj na szczęście pojawia się jakaś nuta goryczy od chmielu i takiej trochę winnej wytrawności od fermentujących owoców. Do tego jeszcze spora dawka alkoholu, który mocno wyziera z trunku pomimo, że mój odleżał trochę dłużej od poprzedników. Źle nie jest i pije się to nawet znośnie, co przy dawce % plasuje to piwo w okolicach Zawiszy.
Oko: cienobursztynowe, zmętnione. Piana słaba, szybko znika, pozostaje do końca degustacji jako nikły krążek.
Nos: słodko, ale także lekka nuta „ożywcza”. Mamy sporo toffi, przypalonego cukru, karmelu ale także rodzynek i kandyzowanych owoców. Do tego z czasem powiem niewielki „świeżości” od chmieli, w typie owoców tropikalnych. Po ogrzaniu niestety wychodzi także „rozpuszczalnik”.
Smak: tu już tak dobrze nie ma. Początkowo słodko, jak w typowym BW, jest tez trochę kontry goryczkowej (cytrusowo-ziołowej), ale z każdym łykiem narasta alkoholowość i to taka nieprzyjemna – rozpuszczalnikowa. Nie brakuje likierowości z dodatkiem suszonych i kandyzowanych owoców, ale ta alkoholowość psuje odbiór. Finisz robi się wytrawny, nawet chmielowy.
Może leżakowanie pomoże, ale to się okaże z czasem.
Kolor bursztynowy z widoczną zawiesiną drobin chmielowych, opalizujący. Piana écru z drobnych i średnich pęcherzy, opadając dziurawiła, na powierzchni pozostała minimalna warstwa z drobnych pęcherzyków.
Aromat z butelki słodkawy, karmelowy z dodatkiem cytrusowych nut chmielowych. W szkle ponownie czuć silną bazę słodową z karmelkiem i landrynkami na czele oraz odrobiną suszonych owoców – rodzynek. Towarzyszy temu nuta alkoholowa, podchodząca nawet pod lakier. A na końcu czuć chmiele – cytrusowe i ziołowo-żywiczne.
W smaku piwu bliżej do wytrawności. Słodowe nuty skontrowane są solidną goryczką grejpfrutowo-ziołową. Nachodzi na to niestety niezbyt przyjemny alkohol, gryzący wręcz w podniebienie. Całość wygładza wsad owsiankowy. Do tego wysycenie ponad średnią. Przy tym piwo jest gęste.
ABW w wydaniu Piwoteki to solidny tytuł. Warto wszakże odczekać z degustacją piwuny aż ułoży się alkohol.
jak na tak mocne piwo to ten woltaż mi się aż tak nie narzuca. kolor mętno-złoty, silny, gęsty aromat i podobny smak, mocno słodowy i mocno goryczkowy jednocześnie. nie wiem, czy to dobre skojarzenie ale to najbardziej gęste piwo, jakie miałem okazję pić.
Alkoholowe
Niestety choć dramatu nie było to względem oczekiwań piwo rozczarowało. Zaczęło od świetnej zbitej piany i mocno alkoholowej woni. Procent był niestety tą składową która uderzyła pierwsza w smaku. Z czasem piwo trochę zyskało niemniej nieprzyjemny alkoholowy posmak towarzyszył człowiekowi po spód szkła. Poza tym trunek było słodkawy i słodowy. Dość przyjemny niemniej totalnie nie mający czym spowodować omdlenia. Awizowanej przez piwowarów Ameryki nie wyczułem w piwie za grosz, a szkoda bo sensowny cytrusik pomógłby z pewnością w walce z posmakiem alkoholowym. Wiadomo, że to barley wine w którym to chmiel nie powinien dominować, niemniej skoro ktoś zapowiada jego obecność i w ogóle go nie czuć to chyba coś poszło nie tak. A naprawdę w tym piwie szczypta chmielu by się przydała. To generalnie zostało wypite i ustawiło się niestety na półce z napisem do zapomnienia. Szkoda.