Książęce Czerwony Lager
Książęce Czerwony Lager,
ocen: 13 |
Nazwa: | Książęce Czerwony Lager |
Browar: | Kompania Piwowarska, Tyskie Browary Książęce |
Voltaż: | 4.9% |
Rodzaj: | Czerwony Lager |
Opis producenta: | Piwo typu czerwony lager 11,6% wag., pasteryzowane. Skład: woda, słody jęczmienne: pilzneński i karmelowy, ekstrakt ze słodu palonego, chmiel goryczkowy i chmiel aromatyczny. Czerwony Lager o idealnie zbalansowanym smaku, swój wyjątkowy miedzianym kolor i kremową pianę zawdzięcza kompozycji słodów pilzneńskich i karmelowych. Przyjemny, naturalny zapach, wytrawna chmielowa goryczka oraz ciepłe karmelowe nuty podkreślają szlachetny charakter piwa. |
Przelej recenzję
Zaloguj się aby dodać recenzję.
Wygląd: Kolor złocisto-miedziany, idealnie klarowne. Piana barwy ecru, nierównomiernie pęcherzykowata. Początkowo obfita, ale szybko opada do cienkiego kożucha na powierzchni. Nieznacznie oblepia szkło.
Aromat: Początek intensywnie słodowy. Czuć wyraźną nutę karmelu, do tego żelazo. W tle chmiel o żywicznej nucie. Po ogrzaniu pojawiają się nuty opiekane.
Smak: W pierwszym planie słody z posmakiem gorzkiego karmelu. Po ogrzaniu nieco nut opiekanych, skórka chlebowa. Na finiszu dobrze wyczuwalna goryczka o lekkim smaku żywicy. Wysycenie wysokie.
Ogólne wrażenie: Dość pospolite w smaku i zapachu. W aromacie sporo karmelu, nawet słodkawo, w smaku jest bardziej wytrawnie. Całość jednak wodnista i płaska. Trunek nieco lepszy od koncernowego klasycznego lagera, ale niewiele.
To piwo jest w miarę okej. Słody są jedynie w smaku, na pewno nie w zapachu, lekka pianka, która szybko opadła. Dobre piwo, tylko szkoda, że tak drogie….
Kapsel spadł. Pierwszy niuch z butelki. I nic. ZERO zapachu. Słodu, chmielu. Nic. No to lejemy. Nagazowanie typowe dla koncerniaka. Norma. Niuch do szklanki. I znowu pustka. Żeby jeszcze ten mokry karton. 🙂 Łyk. Woda z lekkim dodatkiem Słodu. Chmiel. Brak. To „piwo” jest tak puste jak będzie budżet po rządach PiS-u. To już lepiej dać 2 zeta za zwykłego Tyskacza bo różnica tylko w cenie.
Dość uczciwe piwo. Moim zdaniem najlepsze z „książęcych”. Spokojnie można wypić i powtórzyć tę operację. Może nie jest rewelacyjne, lecz nie szkodzi zmysłom piwnym. Radzę spróbować.
Niestety nie, dziękuję. Kojarzy mi się z kwasem chlebowym ale w tym porównaniu wolę kwas. Przynajmniej można po nim prowadzić.
Niegorzkie i lekkie
Piwo to piłem już wcześniej i mi smakowało ale stwierdziłem, że nie będę walił recenzji z pamięci (co innego można). No to dawaj go do kufla i lecimy. Piana słaba i szybko zanika, aczkolwiek pozostaje delikatny kożuszek. Kolor, no cóż, jak dla mnie to ani nie jest ciemne ani czerwone. Według mnie trochę ciemniejsze jasne piwo, taki ciemnawy bursztyn. Jeśli chodzi o zapach to czuję chmiel i to sporo (no nieźle) ale nic poza tym, żadnego karmelu jak reklamują na etykiecie. Smak całkiem ciekawy, ponownie pierwsze skrzypce gra chmiel, ale tu pojawia się już trochę słodu i karmelu. Jest też odrobinę kwaskowate ale to jakoś nie specjalnie rzutuje na generalną opinię. Z mocą trochę słabo ale i tak siódemka się należy.
Smakuje jak mocno gazowana gorzkawa woda. Po łyku pozostaje jakiś dziwny posmak, zapach niespecjalny. Daje 5 w ogólnym.
Piłem to raz będąc w łódzkiej „Fermentacji” – dla spróbowania, bo tam prawie same „wynalazki” w „karcie dań”. To było na początku kampanii reklamowej, gdy to czerwone „coś” intensywnie promował „Książę z Tomaszem”. Byłem już po parku piwkach, a mimo wszystko nie zapomnę tego paskudnego smaku (nie umiem tego dokładnie opisać, ale zmuszałem się do przełykania). Dopiłem jakoś do końca, żeby się nie zmarnowało i wróciłem do „normalnego” piwa. Moje zdanie jest takie – zdecydowanie nie, jeśli ktoś gustuje w tradycyjnych piwie. Jedyne co mi się dobrze kojarzy z Książęcym to ta dawna reklama, gdy „Książę raczył najechać na Malbork”, zamiast na Frombork jeśli dobrze pamiętam 😀
P.S. Sprawdziłem przed chwilą na YouTube i wyszło, że się pomyliłem – reklama „z Malborkiem” promowała Dębowe, a nie Książęce – tylko Księcia grał ten sam kolo. To nawet reklamy dobrej nie mają, więc tylko utwierdziłem się w mojej ocenie 🙂
W największym skrócie powiem, że nie jest źle ale bez większych zachwytów. Intensywny zapach z wyczuwalnymi karmelowymi nutami, których jednak praktycznie wcale nie czuć w smaku albo ja już mam coś z kubkami smakowymi. Wyrazista chmielowa goryczka, po przelaniu do szklanicy gdy spojrzeć pod światło barwa niemal idealnie zgrana z kolorem puszki. Piana gęsta aczkolwiek dość szybko przechodzi w niebyt. Podsumowując; Karmazynowy przypływ jednak wolę ten filmowy z Denzelem Washingtonem. Siódemka na „szynach”
Książę nie z mojej bajki
Hmm, od czego by tu zacząć. Może od tego, że czas pokazał, że piwa czerwone, pomimo faktu, iż natknąłem się w swym życiu na kilka, nie rozkochały mnie w sobie. Niestety statystyki nie zmienił również „Książęcy Czerwony Lager” a dodać należy że bardzo lubię książęce propozycje piw. Czerwony Lager zdecydowanie jednak nie powalił. Zaczął się od nietrwałej piany i średniego zapachu, nie obiecującego za wiele, jednak i nie odpychającego. I podobnie było dalej. Trunek prezentował się lepiej niż poprzednie przygody z różnymi czerwonymi propozycjami, jednak specjalnej wartości dodanej nie zrobił. Podobnie jak one miał taki dość kwaśnawy specyficzny posmak który na początku intrygował, jednak z biegiem czasu spowodował znużenie i wyczekiwanie na ujrzenie dna w kuflu. Tyle. Dla mnie totalny brak szału i klasyczny średniak.
Dobry karmazyn
Książęce Czerwone zostało mnie przedstawione przez kolegę. Pite w pubie, po kilku innych piwach… smakowało oczywiście, lecz trudno mówić o jakiś szczególnych doznaniach smakowych. Pite już „na świeżo” takowych dostarczyło. Naprawdę bardzo dobre piwo, o ciekawym smaku. Na dodatkowy plus – jak w przypadku wszystkich nowych książęcych – nieprzeciętny wygląd.