Komes Potrójny Złoty
Komes Potrójny Złoty,
ocen: 9 |
Nazwa: | Komes Potrójny Złoty |
Browar: | Browar Fortuna, Browar w Miłosławiu |
Voltaż: | 9% |
Rodzaj: | Tripel |
Opis producenta: | Piwo jasne refermentowane w butelce. Ekstr. 19% wag. Warzyliśmy nasze piw niespiesznie, poświęcając im wiele czasu i troski – ciesz się nimi w ten sam sposób, niech będą źródłem twej leniwej przyjemności. Piwo dojrzewające w butelce. Piwo niepasteryzowane. Surowce: woda, słód jęczmienny jasny, cukier, chmiel aromatyczny odmiany Styrian Golding, chmiel goryczkowy, drożdże. Zawiera osad drożdżowy. Komes Potrójny to mocne piwo górnej fermentacji o złotej barwie. Ten tradycyjny styl rozwija się od początku XVI-go wieku, kiedy opracowano technologię otrzymywania jasnych słodów użytych do jego produkcji. Wtedy to narodziły się jasne piwa górnej fermentacji. Komes Potrójny to pełnosłodowe piwo, chmielone w otwartych kadziach fermentacyjnych odmianą „Styrian Golding”. Cieszy podniebienie mocno słodowym, treściwym smakiem i wyrazistym, chmielowym aromatem. Kluczowym elementem powolnego dojrzewania smaku Komes Potrójnego jest zastosowanie tradycyjnej, pracochłonnej metody powtórnej fermentacji w butelce. |
Wymieć recenzję
Zaloguj się aby dodać recenzję.
Wygląd: Barwa ciemnego złota o idealnej klarowności. Piana czysto biała, średnio pęcherzykowata i dość obfita. Szybko jednak opada do kożucha, ładnie zdobiąc szkło.
Aromat: W pieszym planie słodko, czuć słód i winno-owocową nutę z dodatkiem przypraw. Po ogrzaniu wychodzą jabłka, alkohol i nuty szampana. W tle nieco bananów i karmelu.
Smak: Początek mocno owocowy i lekko szampański. Czuć smak brzoskwiń, białych winogron, miodu i alkoholu. Po ogrzaniu ujawnia się żelazo. Na finiszu mocno wytrawnie. Czuć cierpkie winogrono i przyprawowość. Do tego goryczka podbita wyraźną nutą alkoholu. Czuć grzanie w przełyku.
Ogólne wrażenie: Wyraźnie czuć tutaj belgijskie wpływy. Mocno winny początek i wyraźnie wytrawna końcówka a wszystko okraszone nutą przypraw. Naprawdę solidne i rozgrzewające.
Przyjemne, lekko słodkawe – krótko: dało radę 🙂
Kolejna degustacja warki z terminem do 03.06.2015 r. Co się zmieniło?
Kolor bez zmian. Piana jasna opadła z czasem do minimalnej warstwy
Aromat wytrawny, czyli zgodnie z założeniami. Aromat wina musującego z dodatkiem nut korzennych. W smaku wybitnie „szampańskie”, z dodatkiem drożdży wytrawne. Zniknęły owoce, alkohol się ułożył. Goryczka chmielowa niewysoka, ale przyjemnie szczypie w język. Wysycenie bardzo wysokie, wręcz musujące.
Piwo z czasem leżakowania się pije przyjemniej ze względu na ukryty alkohol, ale jest …ubogo. Brakuje belgijskości – owocowości przede wszystkim.
PS. Cztery takie i leżysz jak czerwonoarmista po dorwaniu się do wywaru gorzelnianego 🙂
Niepasteryzowane omijam z daleka, nie podchodzą mi w opór. To piwo chyba zmieniło do nich podejście, bo było świetne. Czuć nutę kwasowości, ale jest ona jak najbardziej do zdzierżenia. Goryczkę poczułem po wypiciu ponad połowy piwa, a brakowało mi jej od początku, mimo wszystko jedno z lepsze niepasteryzowanych jakie piłem.
Zaskakująco dobre
Piwa o tym poziomie alkoholu łatwo nie mają, tym bardziej uważam docenić należy takie, którym walorami smakowymi udaje się przykryć imponujący procent jak to miało miejsce w tym przypadku. Piwo wybiło z siebie sensowną piane i zapachniało zachęcająco owocem. W smaku ten, o bliżej nieokreślonym charakterze, również dominował. Rządził zdecydowanie główną nutą piwną, która prawie szczelnie przykryła alkohol. Piszę prawie gdyż ten był jednak momentami delikatnie wyczuwalny. Generalnie jednak piwo zostało wypite z przyjemnością, cieszy tym bardziej gdyż jakichś fajerwerków się nie spodziewałem. Temat do ochoczej powtórki kiedyś.
Degustacja warki z terminem do 03.06.2015 r.
Kolor bez zmian. Piana jasna momentalnie zniknęła i to z sykiem! Został po niej ślad w postaci krążka na obrzeże pokala. Aromat bardziej wytrawny od poprzednio pitych Komesów. Słody z nuta owocową (jabłko, brzoskwinia). Alkohol już bardziej ukryty. W smaku wytrawne, przypominające szampana. Do tego lekka goryczka podbita alkoholem, daje efekt szczypania i ściągania na obrzeżach języka.
Piwo wypiłem z wielką przyjemnością.
No cóż muszę przyznać, że dość surowo potraktowałem swoją wątrobę wracającą z małego urlopu tym, jakby nie było super mocarzem. No ale jak człowiek wraca do pracy też nie ma lekko, więc nie będę się za bardzo nad nią rozczulał (poza tym miałem ochotę na solidnego kopa z półobrotu w czaszkę). Otwieram, przelewam do kufelka (w końcu nie bez kozery zamówiłem przepiękny kufel z logiem jedynego słusznego portalu dla piwnych moczymordów), no i co następuje: o pianie za wiele powiedzieć się nie da, poza tym, że przez chwilę się pojawia; kolor – coś jakby roztwór wodny sraczki z miodem, taki mętny jasno-brązowy; zapach – tu już trochę lepiej, taki mocno słodowy, zalatuje właśnie tak jakby trochę miodem (dobrze, że nie gównem). No i łykamy… naprawdę dobre. Smak słodki i kwaskowaty, lekko aromatyzowany. Nie czuję goryczki pomimo, że producent wymienia w składzie goryczkową odmianę chmielu (te aromatyczne całkowicie dominują). Co najciekawsze w ogóle w smaku nie czuć mocy (nie jedzie spirytem jak większość jasnych mocarzy), wygląda na to, że ta moc (9%) faktycznie została osiągnięta w naturalny sposób. Ale tą moc czuć :D, z każdym kolejnym łykiem świat staje się coraz piękniejszy i to bardzo szybko. Cena może nie jest atrakcyjna (ok. 6 peelenów) ale powiem szczerze, że coraz trudniej mi się pisze, a to dopiero połowa 🙂
Wytrawna kwasota
Piłem to piwo 2 razy. Za pierwszym razem nie zdołałem wypić do końca, po prostu straszenie kwaśne, nie dające się przełknąć w większych ilościach. Po jakimś czasie dałem temu Komesowi 2. szanę. Moje wrażenia się poprawiły. Nie jest piwem, które lubię, ale i tak jest już lepiej. Smak – kwaśny, na końcu ciekawy posmak – najbliższe skojarzenie, jakie przychodzi mi na myśl to stara oranżada, taka z lat mojego dzieciństwa (obecnie liczę sobie wiosen 30). Zero goryczki. Piana na początku obecna, ale szybko wyparowała. Zapach kwaskowo-zbożowy. Bardzo ładny kolor – ciemnożółty, mętnawy. Jakby mocno nagazowane. Smak nie do końca odpowiadał moim kubkom smakowym, ale faktem jest, iż ma coś ciekawego w sobie. Daję 6.