Komes Belgian IPA
Komes Belgian IPA,
ocen: 6 |
Nazwa: | Komes Belgian IPA |
Browar: | Browar Fortuna |
Voltaż: | 8% |
Rodzaj: | Belgian India Pale Ale |
Opis producenta: | Alk. 8% obj., ekstrakt 16,5% wag. Piwo pasteryzowane. Składniki: woda, słód jęczmienny pilzneński, cukier, słód pszeniczny, chmiele (Cascade, Simcoe, Hersbrucker Fuggle, Herkules), drożdże górnej fermentacji S-33. Komes Belgian IPA – jasne piwo górnej fermentacji o złocistej barwie i złożonym charakterze. Udana kompozycja belgijskiego ale i nowofalowego, amerykańskiego stylu. Odnajdziemy w nim delikatną, owocową nutę, za którą odpowiadają belgijskie drożdże oraz bogactwo żywiczno-cytrusowych i korzennych aromatów – od amerykańskich odmian chmielu. Chmielone na zimno 4 odmianami chmielu: amerykańskimi Cascade i Simcoe® oraz europejskimi Fuggle i Hersbrucker. Z upływem czasu Komes Belgian IPA zmienia swój smak, dzięki zastosowaniu tradycyjnej, pracochłonnej metody powtórnej fermentacji w butelce. |
Przyklej recenzję
Zaloguj się aby dodać recenzję.
Kolor złocisty, lekko zamglony. Piana jasna z drobnych pęcherzyków, początkowo obfita, opadła do minimalnej warstwy na powierzchni.
Aromat mało intensywny. Nuty typowe dla belgijskiego piwa: owocowo-drożdżowe, trochę pikantnych przypraw w tle majaczą cytrusy i kwiaty od chmielu.
W smaku uderza wysokie wysycenie plus nuty belga: estrowość, drożdże, przyprawa kolendry. Jest zaznaczona goryczka, lekka alkoholowość. Wychodzi z czasem nuta winna/szampańska.
Pijalność średnia, degustacyjna.
Poprawne piwo ze zbytnim wysyceniem oraz słabym nachmieleniem.
Alkoholowe, rozwodnione, troche belgijskie
No cóż. Chciało by się napisać, że u mnie było inaczej, że piwo dźwignęło i w ogóle o co cho niestety rzeczywistość nie dorosła do takich frazesów. Zaczęło się od zwijającej się piany i słodkawej, belgijskiej woni. W smaku było blado, i to dość konkretnie, rządziła nim bowiem naprawdę nieprzyjemna nuta alkoholowa i właściwie tyle. Trunek sprawiał wrażenie dość konkretnie rozwodnionego. Ani chmieli amerykańskich przyprawianych na aromat, ani tych na goryczkę czy belgijskich słodów w piwie nie wyczułem co spowodowało naprawdę konkretnego karpia. Z czasem, naprawdę pod koniec degustacji, piwo wyszło trochę na prostą i ułożyło się w wypijalnego Belga nie dźwigając jednak swej oceny za specjalnie. Przygoda to zdecydowanie jednorazowa i chyba najsłabszy z Komesów wśród tych które piłem.
Najgorszy produkt Komesa. Kolor przyzwoity, ciemnozłoty, wpadający w miedź, piana dość obfita, biała, ale bardzo nietrwała. W aromacie głównie jabłko, tani szampan Igristoje, ciutek drożdży belgijskich. W smaku niewiele lepiej, do tego spora alkoholowość. Niemal zero walorów degustacyjnych. Tylko to jabłko intrygujące, można wręcz wyczuć pestkowość. Nie ma ani jednej nuty chmielu amerykańskiego, ani goryczki.
Piwo z nadziejami, które niestety ulotniły się tak szybko jak jego składniki. Z butelki doleciała do nosa pewna słodycz i owocowość, coś jakby w stylu, ale bieda straszna. Przelanie do kufla uwolniło pianę, ale niewielkich rozmiarów, która szybko uciekła, i tyle by można w tym temacie napisać, kolejny zawód. Smak to jakieś nieporozumienie, gdzie te chmiele, gdzie ciało, gdzie cokolwiek. No dla uczciwości trzeba wspomnieć, że słody jakieś są, posmak szampański, niestety nic poza tym. Zawiodłem się nie pierwszy już raz, po piwo sięgnąłem, tak by uzupełnić kolejne propozycje Komesa. Powrót nie grozi, procenty wciągnąłem, reszta idzie w odmęty zapomnienia. Słaba czwórka.
Miało poleżeć dłużej, bo do zalecanych 18 miesięcy leżakowania brakowało mu jeszcze 11, no ale niestety, rozsądek przegrał tym razem ze zwykłą, prymitywną, ludzką chcicą… po otwarciu spiżarni od pierwszego spojrzenia wiedziałem co dzisiaj z niej wyciągnę. Zaczyna się słabo, po otwarciu z butelki dolatuje nieprzyjemna woń drożdży i fermentu i w zasadzie niczego poza tym. Po przelaniu woń przechodzi w klasyczne Igristoje. Bąbelki również przypominają bardziej wino musujące niż piwo, są grube i średnie pęcherze i raczej dość szybko umykają. W smaku jest owocowo, to fakt, ale ten owoc to coś jakby fermentujące jabłka w kiepskiej jakości jabcoku, plus szczypanie na języku z wysokiego nagazowania trunku. Piana znika do zera zanim dopijam toto do połowy. Draaaamat. Gdzie tu IPA???? Jak dla mnie, to jest bardzo kiepskiej jakości belgia, która wylądowała by w zlewie, gdyby nie te 8%, które zawiera. Tylko ze względu na to, zmęczę to jakoś do końca. To chyba pierwszy Komes, który mi aż tak ewidentnie nie podszedł, na degustację czekają jeszcze 3 portery, ale one jeszcze trochę poleżą 😉 .
bardzo podpasowało mi to piwo. mętny złoty kolor, piana solidna choć szybko znika. aromat rewelacja, głęboki, goryczkowy. takiż smak, goryczka, z nutami miodu, bardzo fajnie zbalansowana. nie wiem na ile to piwo jest ‚w gatunku’, bo nie znam dobrze belgijskiej nuty ale to jedno z lepszych piw jakie ostatnio piłem.