High Hops
High Hops,
ocen: 4 |
Nazwa: | High Hops |
Browar: | Browar Kraftwerk, Browar Wąsosz |
Voltaż: | 6% |
Rodzaj: | American India Pale Ale |
Opis producenta: | brak danych |
Doklej recenzję
Zaloguj się aby dodać recenzję.
ocen: 4 |
Nazwa: | High Hops |
Browar: | Browar Kraftwerk, Browar Wąsosz |
Voltaż: | 6% |
Rodzaj: | American India Pale Ale |
Opis producenta: | brak danych |
Zaloguj się aby dodać recenzję.
Dość goryczkowe
Zaczęło się od dość sensownej piany, której nieduży pierścień został ze mną na dłużej. Zapach był treściwy i dziwny a smak goryczkowy. Na dystansie próbowały się trochę szarpać aromatyczne, owocowe chmiele ale ogólnie goryczka wygrała zdecydowanie to starcie. No cóż, nigdy nie byłem specjalnym fanem Browaru Kraftwerk i ten napitek nie zmieni tego stanu rzeczy bo to najzwyczajniej w świecie nic specjalnego. Piwo z tego trunku przyzwoite, IPA taka sobie, a AIPA po prostu słaba. Tyle w temacie.
No niestety, ale muszę potwierdzić opinie poprzedników. Lubię ten browar, bo ich wcześniejsze pozycje typu Steam Time, czy Easy Rider raczej pokazały się z tej pozytywnej strony. Tutaj, mimo iż wcześniej widziałem te niezbyt pochlebne recenzje, to miałem nadzieję, że trunek mnie jednak urzeknie… nie urzekł. Z wyglądu nawet całkiem przyjemne, mętne, bursztynowe z przyjemną pianą. Schody zaczynają się od zapachu, który jest dość subtelny i średnio przyjemny, zalatuje ziołami i pszenicznym kwaskiem. W smaku dominuje słodowość, która jest uzupełniana kwaskiem i nieśmiałą ziołową goryczą. Da się to pić, ale jak na AIPA to jednak słabiutko.
Kolejna degustacja. Data: 27.07.2017, termin spożycia piwa: 26.06.2017. Krótko piwo nabrało pełni i teraz wreszcie spełnia oczekiwania, nie jest to wielki szał, niemniej jednak mamy tu już u początku rządy chmieli, tak w zapachu, jak i smaku. Piana znów niewielka, ale coś tam na szkle szyła. Koniec spożycia to gorzki posmak w ustach, niby ok, ale jednak w zapachu znów przewodzą słody i smakowo też się pchają na pierwszy plan. Było lepiej niż za pierwszym razem, ale zawsze jakieś tam ale się znajdzie. Jestem zadowolony, a 7 niech odzwierciedli ocenę końcową.
Sięgnąłem po to piwo bez jakiś wielkich oczekiwań – Time-Out tego browaru nie urwał mi niczego, dlatego wolałem się nie nastawiać, w myśl jednej z discopolowych piosnek: „Co ma być to będzie”. Zapach z kufla to dominacja użytych słodów: jęczmiennych i pszenicznego, które skutecznie przykrywają chmiele. O pianie można zapomnieć, tak jak by wpadła na chwilę i w mizernej zawiesinie na powierzchni i po bokach pozostała. Kolor taki pod ciemny bursztyn, pod światło całe mnóstwo farfocli pływa. W smaku mamy ładną walkę chmieli ze słodem, którą raczej wygrywają te drugie. Goryczki przynajmniej na początku to tak tylko na końcówce łyka. Mamy tu również owoce tropikalne słodkie, cytrusy, gdzieś z ziołowymi nutami, posmak żywiczny. Wszystko to razem zbierając, otrzymujemy dosyć solidną propozycję, która jednak nie ma wielkich atutów pośród ogromnej konkurencji. Wypić można, ale nie koniecznie trzeba. Kraftwerk wskakuje u mnie stopień wyżej z 5 na 6, ale jeszcze czekamy na zdecydowanego faworyta, tu jest tylko Po-średnio.
Piwo w moim ulubionym typie. Niby wszystko na miejscu, lecz z każdym łykiem zastanawiałem się co mi tutaj nie pasuje. Po zakończeniu kolejnej (butelki) degustacji stwierdziłem, że coś dolega goryczce. Jej odcień zaproponowany w tym piwie nie do końca odpowiada moim gustom. Być może inni wyżej ocenią ten trunek. Radzę spróbować.