Guinness Original (Irlandia)
Guinness Original (Irlandia),
ocen: 6 |
Nazwa: | Guinness Original (Irlandia) |
Browar: | Guinness |
Voltaż: | 5% |
Rodzaj: | Ciemne, stout, irlandzkie |
Opis producenta: | Piwo ciemne 12,3 wag., alk. 5% obj., składniki: woda, słód jęczmienny, prażony jęczmień, chmiel. Pasteryzowane. Zawiera jęczmień. Guinness Original: od ponad 200 lat najwyższa jakość warzenia. Niepowtarzalna, głęboka, ciemna barwa. Bogaty, wyrazisty smak. Zdecydowany charakter. Żywa legenda. Idealne piękno. Doskonały Guinness. |
0.5l, ciemne, Guinness, Guinness Original (Irlandia), Irlandia, irlandzkie, porter, stout, zagraniczne, zwykłe
Kopsnij recenzję
Zaloguj się aby dodać recenzję.
Są rzeczy, które zrobić w życiu trzeba. Taką rzeczą jest spróbowanie Stouta od Guinnessa. Najciekawsze jest to, że oni produkują to w milionach sztuk. Można go kupić wszędzie, pewnie nawet w „Eskimosji 😉 „. Koncerniak z legendą. Lubię bardzo. 8na 10. Głównie za jakość, dostępność i powtarzalność.
Legenda, klasyka ciemnego piwa (stoutu) z wyspy o nazwie Irlandia. Iście nieprzenikniona czarna barwa piwa i ciemna beżowa piana są synonimem stoutu. Zapach to intensywna woń palonych słodów, nuty czekoladowo – kawowe i gdzieś w tyle, chmielowe nuty do złudzenia kojarzące mi się z zapachem kwiatów. W smaku więcej jeszcze jest paloności z naturalnym kwaskowym odcieniem. Piwo jest treściwe, bardzo ułożone i nadaje się dla masowego odbiorcy.
Inna para kaloszy
Po wersji „Draught” wysączonej w jednym z multitapów pozostało mi w pamięci słowo „klasa”. Wizualnie chyba najpiękniejsza i najtrwalsza piana jaką w życiu widziałem, i smak, czyli totalnie wytrawne, treściwe, ciemne piwo na poziomie. Nie zemdlałem, ale oczekiwałem po tej wersji co najmniej tamtego poziomu. Niestety spotkał mnie srogi zawód. Piana wybiła nie najgorsza, ale w strukturze jak i trwałości zdecydowanie bliżej jej było to standardów koncerniakowych niż do wersji na D. Z powonieniem podobnie, choć lepiej. Trochę palone i tyle, nieźle. W smaku zaczęło się przyzwoicie od klasycznych przymiotów ciemnego piwa i subtelnej nuty kwaskowej. Niestety z czasem trunek zaczął tracić walory zjechawszy z końcową oceną do poziomu, który prezentuje teraz. W sumie okazał się być nieszczególnym, kompletnie niczym nie wyróżniającym się ciemnym piwem, okraszonym nutą kwaskową. Po tej cenie i marce spodziewałem się czegoś zdecydowanie lepszego. Po prostu poziomu „Draughta”, który też mnie z nóg nie zwalił ale nie musiałem podczas jego degustacji zastanawiać się, o co cho? Naprawdę zawód i tyle.
Po puszkowej wersji z azotem, przyszedł czas na butelkę a w zasadzie buteleczkę bo co tu mówić o 0,33l. Nabyłem 2 sztuki połechtany nielichą promocją jaką rzucił mój miejscowy Kaufland – 3,59 PLN(normalnie 5,89). Przede wszystkim jednak byłem łakom porównania tejże wersji z puchą. No i co??….Jest inne, zdecydowanie inne. Podstawowa różnica to sposób nasycenia piwa, tutaj mamy tradycyjny dwutlenek węgla co czuć od razu. Następnie piana: mimo iż początkowo wybiła konkretnie, obficie, była gęsta i drobna to i tak moim zdaniem nie ma się co równać do tej z puszkowanego Gienka, dodatkowo na dystansie nie jest tak trwała. Smakowo także odnotowałem odczuwalne rozbieżności. Puszka była bardziej kawowa, tutaj miałem więcej paloności i wyczuwalne nuty chmielowe. Tak szczerze przyznam, że mi to bardziej podchodziło pod ciemnego lagera na jakimś palonym słodzie. Lekki zawód ale drugą butelkę skosztuje na pewno z nieskrywaną przyjemnością.
Święta, święta i po świętach. Mikołaj był bogaty to i pozwoliłem sobie na odrobinę ekstrawagancji. Dojrzałem w jakimś blaszaku (przyznaję się bez bicia) i od razu przykuło moją uwagę (no w końcu coś co w nazwie ma ‚Original’ nie może pozostać obojętne). Stało obok do tej pory spotykanego Draught. Tamtego jeszcze nie piłem więc te wypociny nie będą porównaniem, po prostu stwierdziłem, że skoro do tej pory tego piwa nie widywałem to drugiej okazji mogę nie mieć. Poza tym importer chwali się, że to właśnie to jest ten oryginalny uwarzony 200 lat temu Guinness. No to lecimy. Jeśli chodzi o pianę to coś spieprzyłem, bo na filmie instruktażowym w internetach wychodzi idealna płaska na 2-3 palce, a mi wyszedł wyglądający ponad kufel Wezuwiusz (mi tam się podobało). Opada bardzo powoli i do samego końca pozostaje taka pierzynka 0,5 cm. Kolor to już ‚Podróż do wnętrza Ziemi’ bez żadnej latarki. Nawet jak przyłożyłem kufel do oka i spojrzałem pod światło (na szczęście nikt tego nie widział, bo mogło wyglądać dziwnie 🙂 ) to nic nie widziałem. Zapach dość subtelny, ale jedzie klasycznym ciemniakiem. W smaku, no cóż, pewnie Was niczym nie zaskoczę, ale też na pewno nie rozczaruję jak napiszę, że to klasyczne, perfekcyjne ciemne piwko. W ciemnych daję z czystym sumieniem 10, ale ogólnie to nie równa się raczej z moim ulubieńcem (IPA).