Grolsh (Holandia)
Grolsh (Holandia),
ocen: 9 |
Nazwa: | Grolsh (Holandia) |
Browar: | Grolsche Bierbrouwerij Nederland B.V. |
Voltaż: | 5% |
Rodzaj: | Jasne, holenderskie |
Opis producenta: | Piwo jasne pełne., 11,3% wag. Pasteryzowane. Zawiera słód jęczmienny. A bold and perfectly balanced beer, enjoyed since the dutch golden age. |
0.5l, Grolsche Bierbrouwerij Nederland B.V., Grolsh (Holandia), Holandia, holenderskie, jasne, zagraniczne, zwykłe
Pyknij recenzję
Zaloguj się aby dodać recenzję.
Dobre piwko koncernowe. Wyraźna goryczka, charakterystyczny zapach. Sprzedawane w tradycyjnych butelkach, i tak należy je pić. Z butelki. Przelane do szklanki traci pianę, nie zachwyca kolorem. To butelka robi cenę i wrażenie. I goryczka, wyraźniejsza niż w heinekenie, ale do pomylenia z np. Carlsberg. Nic specjalnego, za tą cenę. Ale ta butelka! /p.s. kupowanie tego piwka w puszca nie ma sensu/
Przypomina oporowo inne mainstreamowe jak Carlsberg czy Heineken, tak więc po-średniak. Jednak cena jest duuużym minusem, bo przy dobrej promocji można kupić za cenę Grolscha dwa inne lepsze piwa.
Nota obniżona o jedno oczko za cenę, która faktycznie nie należy do zbyt niskich a smakowo aż tak wielkiej rewelacji nie ma – ot zwykły, dobry lager.
Może wysoka cena i ‚sława’ związana jest z obecnością marki na rynku, która jeżeli wierzyć informacją na etykiecie, sięga 1615 roku.
Piana faktycznie słabo się trzyma. Lejąc po ściance uzyskałem piany na pół palca, po której nic nie zostało w czasie krótszym niż 3 minuty.
Zapach delikatny, wyważony, czuć nutę chmielową.
Smak.. Dość charakterystyczna i intensywna goryczka, która pozostaje w ustach jeszcze jakiś czas.
Czuć tutaj dobrą jakość kwalifikującą go spokojnie na po-średniaka, jednak ceni się niemalże jak szlachcic..
Duży zawód
Zapamiętany został jako „jasne zwykłe” naprawdę na poziomie. Jego problem polegał na tym, iż pity był lata temu (konkretnie z pięć), więc przed niezwykłą podróżą przez przeróżne piwne morza i oceany. Nabyty na dniach w butli w jednym z łódzkich pubów rozczarował totalnie. Totalnie. Nie okazał się być, jednym z wielu, z twarzy podobnym zupełnie do nikogo, koncernowym przeciętniakiem, po prostu nie smakował zupełnie i tyle. Niestety zdominowała go pewna piwna nuta przez którą konsumpcja okazała się być prawdziwym wyzwaniem. Jakiejś totalnej tragedii nie było, ale pomimo starań i powolnego, starannego smakowania piwa owa nuta nie była w stanie mnie do siebie przekonać. Propozycja zdecydowanie nie dla mnie, szczególnie, iż jako zagraniczna, ceniona marka, do tanich nie należy.
W pełni zgodzę się z opinią Brata Marcina – nic ponad przeciętną. Ot po prostu złocisty trunek o przyjemnym słodowym aromacie. Wyczuwalne nuty chmielowe. Goryczka w porządku na optymalnym jak dla lagera poziomie. W moim przypadku piana również początkowo wybiła dość obficie i gęsto, jednak po dłuższej chwili nastąpił jej niemal całkowity zanik. Suma sumarum jak to w wielu podobnych przykładach wysoko odfermentowanych lagerów, dupy nie urwało, na ochy i achy nie ma co liczyć, niemniej jednak trunek spożyty z przyjemnością. No bez bicia, szczerze wyznam, że pierwszy raz miałem do czynienia z piwem w butli zamykanej korkiem na docisk, nie wiem jak to się fachowo nazywa ale pewnie każdy wie o co ho.
Kolejny przeceniany zagraniczny trunek
Grolsh to kolejne piwo, które wyprzedza fama. Nie wiem w sumie z jakich powodów, ale marka Grolsch kojarzyła mi się z czymś z wyższej półki. Po prostu. Gratulacje dla ekipy marketingu. Już mniejsze niestety dla piwowarów. Niestety ale piwo ma niewiele do zaoferowanie ponad koncernowy standard. Pianka po nalaniu co prawda duża i wydawała się stabilna, ale tylko wydawała się. Gdy skończyłem „szczelać” foty i zabrałem się do konsumpcji piwa – czyli po jakichś 3-5 minutach – piany praktycznie nie było. Smak zdominowany przez gorycz. Ma jednak coś ciekawego – nie aż tak wyraźną i dobrą nutę jak Heineken, ale coś w tym stylu. Za to „coś” daję 6. Biorąc pod uwagę cenę, która do niskich nie należy, piwo nie jest wystarczająco dobre, aby zasłużyło na 7.
Ps. kwestia wyjaśnienia w sprawie piany. Od niedawna nalewam piwo do kufla w inny niż wcześniej sposób. Otóz po obejrzeniu jakiegoś dokumentu na Kuchnia.tv o birofilach dowiedziałem się, że poprzez swobodne nalanie piwa do kufla, a nie delikatnie po ściance, sprawiamy, że piana powstaje z całej objętości piwa. Dzięki temu jest pełniejsza, bardziej stabilna i smaczniejsza. A przynajmniej jest to jedna z teorii. Spodobał mi się i obecnie tak właśnie nalewam piwo. W związki z tym piana na nowszych zdjęciach może być większa niż na starszych. Nie zmienia to jednak faktu, że jeśli piwo nie jest odpowiednie piana i tak wkrótce znika – jak miało to miejsce w przypadku Grolscha właśnie. W recenzjach zatem jestem już w stanie stwierdzić, czy piana jest faktycznie dobra, czy ma tylko „sztucznie przedłużony żywot”, dzięki mojej metodzie nalewania.