Golden Monk – Saison IPA
Golden Monk - Saison IPA,
ocen: 9 |
Nazwa: | Golden Monk - Saison IPA |
Browar: | AleBrowar, Browar Gościszewo |
Voltaż: | 7.2% |
Rodzaj: | Saison India Pale Ale |
Opis producenta: | Saison IPA. IBU: 60. Ekst. 18%. Alk. 7.2% obj. Skład: woda; słody – pale ale, pszeniczny, Abbey, melanoidowy, zakwaszający; chmiele – Citra, Palisade, Willamette, Centennial; cukier Candy Sugar Dark; drożdże Safbrew T-58. Chociaż mnichowi nie wypada, to przyznam się, że działa na mnie magia liczb. Dlatego do dziesiątego piwa przyłożyliśmy się z braćmi podwójnie. Warzyliśmy żarliwie i wyszło nam mocne, aromatyczne saison IPA. |
Przygwóźdź recenzję
Zaloguj się aby dodać recenzję.
ojejku jakie dobre! świetny, głęboki balans goryczki i słodu, długo pozostawiający ślad na języku. Kolor herbaciany, piana w moim przypadku niespecjalna ale może źle nalałem… ogólnie rewelacja
Coś nie poszło, i to dość konkretnie
Ciągnięte z kija w jednym z wielokranów ustawiło się w rzędzie trunków konsekwentnych. Od początku do końca coś w nim nie grało. A zaczęło się od zerowej piany i bardzo subtelnego i średnio ciekawego powonienia. W smaku było podobnie czyli średnio ciekawe. Mało aromatycznie i cytrusowo z trochę sztuczną nutą główną. Jak na IPA-ę słabo, w skali ogólnej można wypić, ale w tym stylu piłem całe stado lepszych piw. Z tej choćby stajni do takiego Wiosłującego Jacka się nie umywa. Tyle mojego zdania. Średnio.
AleBrowar specjalnie przykładał się do tego piwa jako jubileuszowego dziesiątego, więc i ja postanowiłem zostawić je sobie na niebagatelną okazję jaką uważam 150 recenzję. Nie było łatwo je upolować, powiem więcej było kurewsko trudno, dorwałem je bowiem jako ostatnie z mojej listy ‚Must-Drink’ z tego browaru. Pierwsze i od razu dodam, że w zasadzie ostatnie co zawodzi to piana, której praktycznie nie ma, dalej już jest tylko coraz lepiej. Barwa genialna, bursztynowa, lekko zmętniona. Zapach z butli po odkapslowaniu powalił mnie na kolana, cudowna IPA z jakimś dodatkowym aromatycznym klimatem, jak dla mnie bliżej nieokreślonym, coś jakby trochę korzennym, trochę pszenicznym, ale naprawdę genialny. Po przelaniu jego intensywność niestety osłabła, ale jak się włoży kinola do kufla to nadal pozostaje wyraźny. Smak to już wyśmienite połączenie IPY z pszeniczniakiem. Piwa pszeniczne same jako-takie, mocno wypełnione pszenicą mi za bardzo nie podchodzą (za dużo kwasu), za to te stonowane, z lekkim aromatem pszenicy, lub pomieszane z innym gatunkiem, to już zupełnie inna sprawa. W tym przypadku jest rewelka.
W moim przypadku niestety także, jak u kolegi jagiela – rozczarowanie. Spodziewałem się czegoś co może nie rzuci mnie na kolana, ale przynajmniej spowoduje jakieś „łał”. Ostatecznie, jedno takie było na samym początku, gdy powąchałem piwa z butli zaraz po odkapslowaniu. Poczułem bardzo orzeźwiającego Witbiera z lekką nutką cytrusa. Później gdzieś ta żywość niestety zdechła. Ogólnie jednak piwo nie jest jakieś tam przeciętne. Oferuje bardzo przyjemną mieszaninę nut IPA-cytrusowo-pszenicznych. Przez cały dystans towarzyszył mi wyraźny posmak jakby porzeczki, jakby agrestu. Bardzo ostry ale w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Wizualnie również jest poziom. Mętny, ciemny bursztyn wpadający w miedź, przykryty kołderką beżowej, drobnej piany, takiej na trzy palce. Ogólnie Mnich dał radę, swego czasu nagrzeszył trochę etykietą, lecz ja udzielam mu dyspensy i wystawiam solidne 7. Z Bogiem.
Niestety rozczarowanie. Po odkapslowaniu dociera przytłumiony zapach cytrusa, jakże charakterystycznego dla IPY, trochę grejpfruta, trochę limonki. Następnie czuć słody pszeniczne, niestety bardzo wyraźnie. W smaku mocno pszeniczne, żółciowo gorzkie. Jednak nie wszystko co sygnowane gatunkiem IPA się świeci. Oczekiwałem czegoś zupełnie innego. 6.
Strzał w 10
Golden Monk to niejako jubileuszowe, bo 10 piwo AleBrowaru. Kiedy kilka m-cy temu pojawiła się pierwotna etykieta Golden Monka, wielu osobom wierzącym wydała się obraźliwa, co wywołało małą awanturę w piwnych mediach. Mnie absolutnie nie przeszkadzała, ale ostatecznie producenci poszli na rękę obrażonej części piwoszy i lekko zmodyfikowali etykietę. W każdym razie już od tamtego momentu oczekiwałem tego, nowego piwa AleBrowaru. Nabyłem je zaraz po tym, jak pojawiło się w lokalnym sklepie i tego samego szczęśliwego piątku go zasmakowałem. Początek był świetny – zapach wydostający się z butli, chmielowo-słodowy reprezentował najwyższą półkę i zapowiadał rozkosz dla podniebienia. Do tego piękny, ciemnożółty i lekko mętny kolor. Później było nieco gorzej – piana okazała się mizerna, a po chwili już jej nie było. Jeszcze później było po prostu genialnie 🙂 Wylała się na mnie i porwała mnie wszechmocna fala chmielu, która po chwili zostawiła mnie na plaży średnioziarnistej goryczy. Jak dla mnie idealny balans smaków i aromatów. Piwo trafia do zestawu moich ulubionych. Gdyby nie brak piany byłaby 10. Daję 9 w ogólnej ocenie, a w jasnych i mocnych 10. I gorąco polecam spróbować!