Geezer
Geezer,
ocen: 5 |
Nazwa: | Geezer |
Browar: | Browar Kingpin, Browar Zarzecze |
Voltaż: | 6.4% |
Rodzaj: | Foreign Extra Stout |
Opis producenta: | Irish Espresso Stout. Alk. 6,4% obj. Ekst. 16,5. Foreing Extra Stout z espresso, wanilią i laktozą. Piwo górnej fermentacji, niefiltrowane, pasteryzowane. Składniki: woda; słody jęczmienne: pale ale, whisky light, czekoladowy, Arome, Abbey, cara Blond, barwiący; słód pszeniczny jasny; słód żytni; palony jęczmień; chmiele: cascade, Amarillo, Simcoe; kawa; laktoza; wanilia burbońska; drożdże S-04. Leżakowane z płatkami dębowymi whisky. |
Uzupełnij recenzję
Zaloguj się aby dodać recenzję.
Z wyglądu powala, jest czarno jak w murzyńskiej dupie, jest gęsto i jest piękna i konkretnej wysokości beżowa piana, która zostaje na dłuższy czas i przyjemnie osadza się na szkle. Woń nokautuje kawą, mocną siekierą, która potrafi postawić na nogi nawet po najcięższym balecie. W smaku, jak zauważył Brat Marcin, jest na początku zadziwiająco rześko i kwaskowo, ale to tylko zmyła, bowiem po chwili znowu człowieka atakuje solidna gorzka kawa. No cóż z racji, że fanem kawy nie jestem (pijam tylko jak muszę postawić się na nogi z rana po ciężkim balecie 😉 ), to piwo wielkiej furory u mnie nie zrobiło, ale skreślone nie jest. Dla mnie niestety jest to tylko po-średniak.
Kawy moc
Piana fajna, choć jakoś specjalnie długo się nie utrzymała. W zapachu kawa, kawa i jeszcze raz kawa – taka trochę kwaskowata nawet rzekłbym. Po pierwszych łykach wiem już, że będzie to przygoda piwna z kategorii tych do zapamiętania. Na początku moje kubki smakowe ogarnęła fajna rześkość o lekko kwaskowym znamieniu. Po chwili na należny jej tron wchodzi kawa – nadal o kwaskowym charakterze. Momentami nawet ociera się o piwa wędzone. Podsumowując, dla kawoszy i fanów stoutów – czyli dla mnie, bardzo fajna uczta. Polecam! Dla mnie 8/10.
Trochę za kwaśno ale na plus
Fajerwerków wielkich nie było ale takie piwa chłonąć mogę zawsze bez bólu. Trunek zaczął od dość fajnej grubiej piany i ciekawej kawowej woni. W smaku oczywiście było podobnie. Rządziła w nim kawa i tyle, dość ciekawa w charakterze ale z nóg nie zwalająca. Niestety wyczuć można było również kwas, który momentami przeszkadzał w konsumpcji. Dramatu nie było ale ja osobiście nie lubię go wcale, a jeżeli już się trafia to dobrze żeby był w niewielkiej skali, tutaj momentami przeszkadzał. Generalnie jednak było dobrze, na tyle, że solidny Zawisza w ocenie się należy. Można dziabnąć.