Doctor Brew Kinky Ale
Doctor Brew Kinky Ale, 8.4 out of 10 based on 10 ratings
Ocena ogólnie:
VN:R_U [1.9.22_1171]
8.4ocen: 10 |
Nazwa: | Doctor Brew Kinky Ale |
Browar: | Doctor Brew, Browar Bartek |
Voltaż: | 6.2% |
Rodzaj: | Kinky Ale |
Opis producenta: | Skład: woda, słody jęczmienne, pszeniczne, chmiel, drożdże. Piwo niepasteryzowane, niefiltrowane. Słody: pale ale. Chmiele: US 366. Alc. obj. 6,2%. Goryczka: 71 IBU. Ekstrakt wag: 16% Być może wiesz o czym mówię, być może jeszcze takiej nie spotkałeś. Jedno spojrzenie i już się nie wyplączesz. Wyróżnia się z tłumu. Różowe, wilgotne usta nie zdradzają jeszcze co kryje w środku. Uwodzicielski kwiatowo-owocowy zapach to dopiero początek. Potrafi być słodka, namiętna, pełna egzotycznych smaków. Ale uważaj-smak porażki może być wyjątkowo gorzki. Nie przyzwyczajaj się. Odejdzie bez pożegnania, nie mówiąc dokąd idzie ani czy wróci. Czy jesteś gotowy na to spotkanie? |
Zasuń recenzję
Zaloguj się aby dodać recenzję.
Etykieta od Doktorków pyta: „Czy jesteś gotowy na to spotkanie?”. Brzmi groźnie, ale jak to się mówiło często w szkole, do odważnych świat należy, to i trzeba podjąć wyzwanie. Rozgrzany po udanej przygodzie z Browarem Raduga, uderzam z nadzieją w klimaty już poznane z innych propozycji. Na pierwszy ogień poszła piana, jaka ona wybiła to nie powiem, bajka, dawno nie miałem takiej przyjemności. I choć uciekała równie chyżo, to jednak swoje na szkle pozostawiła, a to widok zawsze przyjemny. W warstwie wizualnej mamy najpierw w butelce, w badaniu „pod światło” jakieś różne męty pływające, by po przelaniu do pokala otrzymać jasno pomarańczowy kolor, który jest nieprzenikniony i mętny. Co innego, co jeszcze rzuca się w oczy to mocne nagazowanie. Zarówno w smaku, jak i zapachu, ale w odwrotnej kolejności, rządzą cytrusy spod znaku tych słodszych, takich jak mango. Wszystko to kontruje przyjemna goryczka, choć kwestią otwartą pozostaje czy rzeczywiście na poziomie 71 IBU. Można pójść w tym przypadku na kompromis i stwierdzić ogólnie, że słody dobrze uzupełniają się z chmielową goryczą, co wpływa na przyjemny w smaku balans piwa. Cóż przeżyłem to spotkanie, które zaliczam do tych zdecydowanie ciekawych i miłych. Doktorzy to doświadczeni gracze, którzy w tym wypadku, jak i innych, lipy nie wypuścili. I tutaj oceną, która niech zachęci innych do spróbowania tego trunku, niech będzie 8/10, czyli tytuł Szlachcica.
Wysoka, drobnopęcherzykowa, biała piana utrzymująca się do samego końca,w aromacie owoce tropikalne, wyraźna goryczka, ogólnie świetne piwo, nie ma na co narzekać, trzeba próbowac 🙂
Cytrusy, owoce tropikalne, wyrazista, ale nie zalegająca goryczka – to wszystko tu robi robotę 🙂
Pycha, świetny cytrusowo-chmielowy smak, doskonała goryczka, wysoka, długo utrzymująca się piana. Ach 🙂
Naprawdę długo szukałem tego piwa, bo byłem ciekawy opinii Kopyra, że to najlepsza AIPA na rynku. Myślałem już, że nie będzie gdzie kupić Kinky, a tu szok, bo znalazłem w internecie, zamówiłem sobie i przyszło. Nie zawiodłem się! Cytrusowy aromat, chmielowy smak, wyraźna niezalegająca goryczka ze świetną kontrą i bardzo ładna piana. Gratuluję Doctorzy! Tylko wypuszczajcie to częściej, żebym nie musiał znowu z internetu zamawiać 🙁
Kolor prawie pomarańczowy, mocno zmętniony. Piana niezbyt obfita ale pozostaje do końca degustacji.
Zapach słodki, owoców tropikalnych typu mango. W przeciwieństwie do innych amerykańskich chmieli nowofalowych nie ma tu nut żywicy i tylko odrobina cytrusów. Słody kontrują gorzkawość potężnego ładunku chmielu. Goryczka kojarzy mi się z grejpfrutem, jego skórką. Jest długa i przyjemnie zalega na podniebieniu.
Piwo mimo wszystko jest bardzo pijalne, a przez to zdradliwe gdyż ma ponad 6 volt.
Za tę recenzję w zasadzie powinienem się wychłostać niczym mnich Silas z „Kodu da Vinci”. Dlaczego?? Bo publikuję ją Wam prawie miesiąc od degustacji, a nie jestem zwolennikiem takich praktyk, bo jednak co na świeżo, to na świeżo. Trudno jednak, mleko(piwo) się wylało, czas na konkrety. Mianowicie po tych wszystkich „njusach” jakich się o tym piwie nasłuchałem spotkał mnie lekki zawód – goryczka. No za wysoka była. Spodziewałem się trochę bardziej zbalansowanego i zrównoważonego piwa, tymczasem dostałem w twarz goryczkowego strzała. Wybitnie mi tu brakowało jakieś lepszej słodowej kontry. Wyżywał się za to na Doctorkach nie będę, bo wynikowo trunek był bardzo udany. Sprawy dopełniła bardzo dobra, lepiąca się do szkła piana i świetna cytrusowa woń, którą po otwarciu butelki czuć było już z daleka. Szczerze mogę je polecić, ale…..na chwilę gdy piszę te słowa, wyszły 2 warki tego piwa i na tym koniec. Piwo „jedzie” na nowym gatunku amerykańskiego chmielu zwanym Equinox(US 366), którego Doctorom nie udało się zakontraktować, stąd też najprawdopodobniej nie ujrzymy KinkyALE w 2015 roku na sklepowych półkach. Obym się mylił, ale to są słowa samych piwowarów, wygłoszone podczas wywiadu z Tomaszem Kopyrą podczas premiery piwa. Jak mówią, nadzieja umiera ostatnia, kto wie, może…..
Solidnie
Piana w sumie dość słaba ale ładnie się osadza na kuflu. Zapach bardzo fajny. Chmielowo-cytrusowy, ale zaznaczyć należy, że taki umiarkowany, nie ma hard core’ów. W smaku na początku uderzają aromatyczne cytrusy i chmiele, po czym wchodzi gorycz. Niestety gorycz dość płaska i nie otwierająca przed nami podwojów smakowych. A szkoda bo byłoby wyżej, a jest jak na Dr Brew mało, bo tylko 7.
What’s up dock
Zapytałem przed otworzeniem drugiego piwa nowego projektu, które miałem przyjemność próbować. W skrócie po konsumpcji mogę z czystym sumieniem napisać, iż jest dobrze, co nie dziwi. Miałem ostatnio przyjemność zaliczyć mały maraton różnych piwek w stylu IPA i był on niestety bolesnym przykładem, iż można trunek w tym stylu naprawdę koncertowo spierdzielić. Tym większy mój szacunek dla tej propozycji. W zapachu świetny cytrus. W smaku podobnie, niemniej obleczony jest bardzo intensywną i zalegającą goryczką. Proporcje i balans trunku jest na poziomie pierwszego piwa doktorków (Sunny Ale) czyli budzącym szacunek. Naprawdę piwo to po prostu na poziomie, już się nie mogę doczekać na randkę z ich amerykańskim witbierem. Brawo panowie.
Nareszcie!! Długo wyczekiwany przeze mnie mundial zaczyna się. No, w końcu styrany człowiek, po upalnym dniu, będzie mógł zasiąść wieczorem z browarkiem w ręku bez słuchania zbędnego: „Co? A czemu to znowu piwsko żłopiesz?”. No jako to czemu, kobieto, nie widzisz, przecież mecz jest!! 😀 Tą wspaniałą, dla każdego faceta kochającego okrągły kawałek skóry, imprezę postanowiłem uczcić… tak jest, cudownym, schłodzonym piwkiem. Po raz pierwszy od dłuższego czasu ujrzałem tak piękną i wysoką pianę (chyba ze trzy paluchy). Opada ona bardzo powoli i osadza się na ściankach kufla tworząc naprawdę przepiękny widok. Kolor jest taki różowo-pomarańczowy, bardzo mętny, widoczny jest nawet momentami osad. Zapach sprawia, że bardzo ciężko jest mi wyciągnąć kinola z kufla, bardzo intensywny, owocowy i aromatyczny, praktycznie czuję jak w drodze do płuc smyra mi każdego włocha. W smaku na pierwszy ogień rzuca się solidna goryczka, by za chwilę ustąpić owocowym i jakimś aromatycznym słodkawym posmakom. Pyszna, aczkolwiek faktycznie trochę udziwniona IPA. Polecam z czystym sumieniem. Niech zaczną się igrzyska!!