De Molen Bloed, Zweet & Tranen (Holandia)
De Molen Bloed, Zweet & Tranen (Holandia),
ocen: 3 |
Nazwa: | De Molen Bloed, Zweet & Tranen (Holandia) |
Browar: | De Molen |
Voltaż: | 8.1% |
Rodzaj: | Smoked Whisky Stout |
Opis producenta: | brak danych |
ciemne, De Molen, De Molen Bloed Zweet & Tranen (Holandia), Holandia, holenderskie, porter, Smoked Whisky Stout, zagraniczne
Zapodaj recenzję
Zaloguj się aby dodać recenzję.
Wędzone piwo ciemne, Alkohol: 8,2% obj.; Ekstrakt: 18% wag.; IBU: 29, Chmiele: Sladek (CZ) uwarzone z angielskiego słodu wędzonego w dymie torfowym i niemieckiego słodu wędzonego z Bambergu.
Oko: kolor czarny bez prześwitów, piana mega gęsta i wysoka, a do tego trwała.
Nos: z butelki dominacja wędzonych nut typu whisky. Ze szkła bogatszy: pod warstwą torfu czuć palone słody (kawa, czekolada) oraz dochodzi akcent drzewa.
Smak: wędzonka szlachetna plus lekko winny oraz palone słody i to tak mocno, ze aż dają odczucie kwaśności. Wyczuwa się gorzką kawę i mocną czekoladę na przemian z torfem i lekko winnymi akcentami. Po kilku łykach skojarzenie wędzona śliwka w czekoladzie gorzkiej. Fantastyczne uczucie. Piwo wręcz doskonale zbalansowane.
Dobre i tyle
Ostygłem już względem wstępnych podniet dotyczących piw zagranicznych gdyż z moich doświadczeń wynika, że poziom prezentują podobny do naszych a kosztują jeno odpowiednio drożej. To jedno z tych piw, które potwierdzają tą opinię. Zaczęło od piany która uszyła sensowną firankę na szkle. Woń była mocno wędzona niestety jej charakter niespecjalnie zachęcił do zamoczenia ust. W smaku było lepiej i właściwie zgodnie z oczekiwaniami. Były oczywiście ciemne słody, wędzonka, lekka słodycz, balans składowych. Całość niczego nie urwała niemniej piwo wypiłem z przyjemnością. Powtórka jednak zupełnie nie grozi.
Kolor brązowy, opalizujący, pod światło – rubinowy. Piana beżowa z drobnych pęcherzyków opadła do minimalnej warstwy na powierzchni. Ślad na szkle prawie żaden.
Z butelki palone aromaty, wędzonka od torfu po palone kable. W szkle dochodzi kawa, czekolada gorzka oraz nuta whisky i odrobinę suszonej śliwki. W tyle majaczy goryczka chmielowa. Po ogrzaniu wychodzi alkohol w nucie likierowej.
W smaku nie jest aż tak wytrawnie jakby się wydawało. Owszem, ciemne, palone słody dominują. Są nuty kawy, gorzkiej czekolady, spalenizna wręcz z apteką i kablami na czele. Ale jednocześnie wyskakują słodsze nuty suszonej śliwki, karmelu. Finisz jest wyraźnie palony, wręcz popiołowy z nuta kwaskową i whisky. Goryczka średnia – wyrazista, z czasem zalega na języku i podniebieniu. Robi to również alkohol, który ujawnia się po ogrzaniu i wyraźnie grzeje od języka (szczypanie) poprzez przełyk do żołądka.
Od otwarcia butelki czuć że to potężny, wędzony stout. Piwo ma średnią pijalność za sprawa ultra-paloności i wędzonki, która jednocześnie jest głównym atutem trunku. Piwo jest wybitnie deserowe do degustacji np. w wieczorowy wypoczynek, bo jak śpiewał pewien artysta – w życiu ważne są tylko chwile.
PS. Piana wybiła mocno, omal nie doszło do efektu gushing-u. Jak czytam recenzje, inni też mieli z tym problem.