Crazy Mike – Double IPA
Crazy Mike - Double IPA,
ocen: 9 |
Nazwa: | Crazy Mike - Double IPA |
Browar: | AleBrowar, Browar Gościszewo |
Voltaż: | 9% |
Rodzaj: | Double India Pale Ale |
Opis producenta: | Double IPA. IBU 100. Ekst. 20. ALk. 9% obj. Skład: woda; słody – pale ale, pszeniczny, wiedeński, Carapils, zakwaszający; chmiele – Cascade, Citra, Chinook, Centennial, Columbus; cukier – Candi White Sugar; drożdże – Safale US-05. Cześć nazywam się Mike, mam 100 IBU i #jestemhopheadem. To oznacza, że skopię Twoje dupsko chmielem! Skopię je dokładnie, na miękko, bez litości. Zapamiętasz mnie i moje jasne, wytrawne, mocne Double IPA po wsze czasy! |
Zaserwuj recenzję
Zaloguj się aby dodać recenzję.
Wygląd: Bursztynowa barwa z lekkim zamgleniem. Piana ecru, dość obfita, ale nie trwała. Zanikając wyraźnie zostawia ślady na szkle.
Aromat: Świeży i mocny. Czuć owoce tropikalne i cytrusy ze sporą domieszką żywicy. Po ogrzaniu żywica staje się intensywniejsza i jakby bardziej ziołowa.
Smak: Początek żywiczno-cytrusowy, czuć mocno zwłaszcza grejpfruta i pomarańcze. Potem pojawia się odrobina słodyczy z minimalnie karmelową nutą i wreszcie atakuje konkretna goryczka. Jest mocna, żywiczno-grejpfrutowa i przechodzi w goryczkowy finisz z odrobiną ziołowości. Goryczka mimo wysokiego poziomu nie jest męcząca.
Ogólne wrażenie: Faktycznie jest zgodnie z etykietą – podwójna IPA na długo zapada w pamięci. Jest świeża, mocno nachmielona i goryczkowa – po prostu taka jak ma być. Mimo straszenia 100 IBU jest naprawdę pijalna, a goryczki nie ma się co bać.
Nie dodam za wiele więcej do tego co już poniżej napisane, poza tym, że zgadzam się w całej rozciągłości z wrażeniami przedmówców. Cechy charakterystyczne tego piwa to: ciesząca oczy gęsta i puszysta piana, która pięknie towarzyszy nam w spożyciu i szyje firankę na szkle; intensywny zapach, jak i przekładający się z niego smak, to nie żadne „lelum-polelum”, tylko kawał dobrej browarniczej roboty – w końcu double, to double, a nie jakieś pójście na łatwiznę i na koniec alkohol, który nie jest jakiś bardzo nachalny, ale swoje robi i pokazuje się w odpowiednim momencie, jak taki przyczajony bokser, by znokautować. Taki nokaut boli, ale otrzymany od mistrza nie przynosi wstydu, tym bardziej zachęca, by znów z nim się zmierzyć. Dla amatorów mocnych doznań – polecam.
Kolor bursztynowy, lekko zmętniony. Piana niezbyt obfita, jasna z drobnych i średnich pęcherzyków. Zostawiła minimalny ślad na szkle i opadła do minimalnej warstwy.
Aromat z butelki jak i ze szkła to średnio intensywna mieszanka słodu i chmielów w nucie ziołowo-żywiczno-cytrusowej. Wychodzi też lekka alkoholowość.
W smaku słodkawe słody, karmelowe, biszkoptowe z minimalnym kwaskiem na finiszu z początku grają pierwsze skrzypce. Z kolejnymi łykami dochodzi do głosu szlachetna goryczka grejpfrutowo-żywiczna. Podbija ją alkoholowość. 9 volt uwidacznia się również poprzez rozgrzewanie w przełyku.
Wysycenie średnie do niskiego poprawia pijalność piwa, które jest pełne, gęste i pół-wytrawne.
Zaiste, potężne piwo z mocną goryczką i dobrze zbalansowane. Pije się dobrze.
Rewelacja!
Mega fajne piwo. Piana zniknęła dość szybko, pozostawiając po sobie wspomnienie w postaci ładnego osadu na szkle i fajnego kożucha na powierzchni. Zapach jakby idealnie stworzony dla mnie – mocno chmielowy i cytrusowy. W smaku na początku czuć owoce, po czym bardzo szybko przychodzi mocna, wyrazista, bardzo ciekawa w wymowie gorycz. I wcale nie powiedziałbym, że to jest aż 100 IBU – jakoś jest to w tej wielowątkowej goryczy ukryty. A już na pewno nie, że jest tam aż 9% alko. Podsumowując – świetne piwo, któremu bez wahania daję 9.
Zdaje się, ze przy okazji recenzji „Imperium Atakuje” z PINTy napisałem że można nim robić chmielowe inhalacje. Obwieszczam Wam zatem wszem i wobec, moi bracia od kufla, że TO piwo czyli Crazy Mike jest deklasacją i detronizacją „Imperium” jako reprezentanta mojego stwierdzenia. Pierwszy raz w „karierze” spotykam się z piwem o tak niesamowicie intensywnym aromacie cytrusowo-chmielowym. To był first-strike. Kolejny to wizual. Ciemny, mętny bursztyn przykryty drobną pianą na 3 albo nawet 4 paluchy. Smak?? Tu dostałem w ryj z obu stron. Lewy sierpowy bowiem to wyraźny cytrus wiodący za sobą takąż samą, ale bardzo szlachetną goryczkę. Prawy sierpowy to – dla kontry rzecz jasna – nuta słodowa, jakby nawet lekko słodkawa. Nie ma tu mowy o żadnej wykręcającej jadaczkę goryczce(100 IBU), czy o wyklejającej słodyczy(ekstrakt 20 st. Plato). Całość jest zaskakująco, wręcz mistrzowsko zbalansowana i niesamowicie gładka, pijalna. Do mniej więcej 3/4 pokala alkohol nie wyczuwalny, później już trochę tak, co też i przełożyło się na jakość goryczki. To był w zasadzie jedyny minus, ale przy tej całej euforii mogę go z czystym sumieniem pominąć. Brilliant, K.O. w pierwszej rundzie.
Pierwsza rzecz, która mnie dzisiaj powaliła to meczyk Australii z Holandią, który był po prostu genialny. Po takim knockoutującym doświadczeniu potrzebowałem solidnej poprawki z drugiej strony, a któż lepiej by się do tego nadał jeśli nie właśnie Crazy Mike, który już na etykiecie chwali się, że „skopie mi dupsko chmielami” i że „zapamiętam Go po wsze czasy”. No dobra, myślę sobie, oby tak się stało. Po przelaniu widzę piękny i czysty herbaciany kolor zwieńczony wysoką i drobną pianką. Pianka, jak na złość, trzyma się na nogach do ostatniej rundy, jak na zawodowca przystało i pięknie osadza się na ściankach w trakcie spożywania. Zapach z kufla dolatuje genialny, bardzo intensywna IPA z lekkim aromatem alkoholowym 🙂 . W smaku pierwsza atakuje gorycz, intensywna i chmielowa, cytrusy, charakterystyczne dla tego gatunku, przebijają się gdzieś tam bardzo nieśmiało z tyłu, ale są wyczuwalne. Dalej czuć jeszcze alkohol (no cóż te 9% robi swoje), ta nuta alkoholowa staje się intensywniejsza czym bliżej dna. Świetne piwko, w sam raz żeby podsumować najlepszy do tej pory mundialowy meczyk, jak dla mnie oczywiście.