Belhaven Twisted Thistle IPA (Szkocja)
Belhaven Twisted Thistle IPA (Szkocja),

ocen: 3 |
Nazwa: | Belhaven Twisted Thistle IPA (Szkocja) |
Browar: | Belhaven Brewery Company Ltd. |
Voltaż: | 5.3% |
Rodzaj: | Jasne, india pale ale, szkockie |
Opis producenta: | brak danych |
0.335l, Belhaven Brewery Company Ltd., Belhaven Twisted Thistle IPA (Szkocja), India Pale Ale, IPA, jasne, Szkocja, szkockie, zagraniczne, zwykłe
Gruchnij recenzję
Zaloguj się aby dodać recenzję.
Jestem już po próbach z ALE’em, teraz ponieważ pojawiło się to piwo na półkach sklepowych, chciałem wypróbować IPY wypuszczonej przez ten browar. Pierwszy zapach po otwarciu butelki to takie niezbyt intensywne owocowo-głównie cytrusowe i słodowe okolice. Piana z drobnych pęcherzyków wybiła u mnie całkiem (było z tym niejeden raz dużo gorzej), całkiem, ale też szybko się zwinęła, do takiej drobnej warstewki na powierzchni, która nawet do samego końca pozostała (jakiś plus jest). O kolorze już pisano poniżej to nic innego tu nie odkryję. Jeszcze do zapachu samego przed skosztowaniem, dodać trzeba, że się lekko „wypłaszczył” i odrobinę zaleciał mi żelazem. Sama konsumpcja co nieco zawodzi bo nadal jest to wszystko zwyczajnie płaskie. Kto szuka tu rasowej IPY, czyli cytrusów, goryczy i tego typu klimatów, to ich nie znajdzie – podane składowe są, ale w ilościach niewielkich. Natomiast jest tu na pewno słodkawo, lekko i czy przyjemnie, to już kwestia indywidualnej oceny. Na obronę tego piwa można jeszcze wypunktować dwie rzeczy: jedna wiąże się z tą lekkością, to walor, który pozytywnie wpływa na wybór tego piwa, jako umilenie ciepłego wieczoru po ciężkim dniu; inną sprawą są procenty, nie trzeba się tu obawiać o ich wielkość, a co za tym idzie ewentualne przeholowanie. Tak na koniec oceniam to piwo na poziomie Po-średniaka bo jednak wymienione pozytywne cechy to ciut za mało na wyższą ocenę, a i tak po prawdzie sam trunek idzie mocno obok stylu.
Szkockie piwo nabyte w promocji w Lidl-u, notabene z samymi bzdurami w opisie w ulotce. Kolor jasny, złocisty a nie jasno-brązowy i wcale nie długo utrzymującą się pianą, która ma kolor jasny i powstała z drobnych pęcherzyków. Aromat z butelki dość intensywny, ulotnił się po przelaniu piwa do szkła. A zapach to głównie słody, goryczka i odrobina nut owocowych oraz ziołowych. W smaku dominuje słód w połączeniu z niezbyt intensywną goryczką, odrobiną ziół i cytrusów. Piwo jest lekkie, niebyt mocno wysycone co sprawia, że picie jego daje efekt orzeźwienia.
Nie jest źle, ale jak na IPA myślałem, że będzie lepiej.
Z tych wszystkich pozycji zakupionych w Lidlu najbardziej byłem nakręcony na tą. Czemu? No tego chyba akurat nie muszę nikomu tłumaczyć – IPA („It came to me, my own, my love, my preciousss!” 😉 ). Jako jedyne wyróżniało się już stojąc w butelce od wszystkich swoich brytyjskich kolegów, tamte w dość ciemnawym i herbacianym kolorze, odrobinę przypominające whisky, a to w prześlicznym, jaśniutkim, złotym kolorze. Piana nie wybiła może imponująca, ale wcale mnie to nie zraziło. Szybko wsunąłem kinola do kufla i wziąłem najgłębszy wdech jaki tylko mogłem, zapach okazał się dość subtelny ale zapowiadający ciekawą przygodę, czuć chmiel i delikatne owoce, czyli to co w tym gatunku najważniejsze. Smak również pozostał w delikatnym klimacie, ale jest gorycz, jest owoc, co prawda nie cytrus a jakiś inny, mi trochę ten posmak przypominał peerelowską sodówkę z sokiem malinowym z saturatora. Piwko pozostawia po sobie lekki słodkawy smak. Jest bardzo lekkie jak na IPA, ale to mi się nawet podobało, bo przynajmniej się czymś wyróżnia od szablonu. Warte grzechu zdecydowanie.