Be Like Mitch – American Wheat
Be Like Mitch - American Wheat,
ocen: 8 |
Nazwa: | Be Like Mitch - American Wheat |
Browar: | AleBrowar, Browar Gościszewo |
Voltaż: | 4.4% |
Rodzaj: | American Wheat |
Opis producenta: | American Wheat. Alkohol 4,4% obj. Ekstrakt 11,6. IBU 28. Kolor Blond Pameli. Skład: woda; słody – pale ale, pszeniczny, wiedeński, zakwaszający; chmiele – Citra, Amarillo, Simcoe, cascade; drożdże Safale US-05. Piwo niefiltrowane i niepasteryzowane. Zawsze był moim guru. Ciął fale kraulem jak szkuner na pełnych żaglach, kobiety mdlały na jego widok, nigdy nie naginał swoich zasad – sięgał po lekki i orzeźwiające American Wheat dopiero wtedy, gdy uratował pół plaży i zszedł z posterunku. |
Rąbnij recenzję
Zaloguj się aby dodać recenzję.
Wygląd: Złociste i wyraźnie zamglone. Piana czysto biała, drobnopęcherzykowata, ale niezbyt obfita. Szybko zanikła.
Aromat: Na początku zdecydowanie czuć żywicę i cytrusy, w miarę kontaktu z powietrzem wychodzą słodsze owoce, coś jak mango, mandarynka. Nieco słodu w tle. Brak typowych aromatów pszenicy.
Smak: Mocno chmielowe, czuć cytrusy i żywicę. Całość raczej wytrawna z minimalną nutą kwasowości. Goryczka na finiszu żywiczna i nieco szorstka, ale nie męcząca.
Ogólne wrażenie: Piwo ciekawe i naprawdę pijalne… Tylko mało trafia w swój styl. Jest mało pszenicznie, a bardziej w stylu amerykańskich ale. Nie doświadczamy tu nut bananowych czy goździków tak typowych dla pszeniczniaków. Za to mamy całą gamę chmieli zza wielkiej wody.
Oko: wysoka, gęsta piana, biała, trwała. Kolor złotawy opalizujący.
Nos: amerykańskie nuty – sosna, cytrusy, owoce egzotyczne, ale brak jakichkolwiek akcentów pszenicznych, to raczej APA. Ze szkła podobnie – przypomina sesyjną APA, jest wyczuwalna podstawa słodowa, ale nie w stylu pszenicznym (brak ożywczego powiewu kwaskowego).
Smak: to typowa sesyjna APA, a nie pszeniczniak. Chmiele za bardzo zdominowały to piwo. Goryczka wyczuwalna już w pierwszym łyku, bardzo przyjemna, delikatna (cytrusowo-leśna). Chmiel nawet smak zdominował, bardzo mało kwaskowaci, tyle co od chmielu cytrusy. Pszenica objawia się tylko tym, że to piwo nie jest puste w ustach i tyle.
Podsumowując – bardzo fajne piwo (sesyjna APA), ale absolutnie nie mieści się w stylu deklarowanym.
Kolor pomiędzy złotym a pomarańczowym, zmętniony. Piana jasna niezbyt obfita z drobnych pęcherzyków.
W aromacie cytrusy (m.in. pomarańcza, limonka, mandarynka) i zbożowość od słodów. Niezbyt intensywnie za to rześko. Po czasie wychodzi nieco drożdży i karmelek – minimalnie.
W smaku podobnie: zbożowość, trochę nawet chlebka i kwasek na finiszu. Do tego niewysoka goryczka grejpfrutowo-ziołowa. Wysycenie nieco ponad średnie. Ogólne ciała mało i nawet jest trochę wodniście. Za to jest bardzo przyjemne w odbiorze i wysoce pijalne.
„American dream” w wydaniu średnim. W zapachu po otwarciu butelki wyczuwalne cytrusy i pszenica – niestety tylko na tym etapie, później to już coraz bardziej brakuje jednego i drugiego. To chyba co najlepsze ma to piwo do zaoferowania, to piana, niewielka wprawdzie, ale pięknie zalegała do końca, rzeczywiście można się nią było nacieszyć. Kolor ciemno-żółty, mętny. W smaku – co już stwierdzili poprzednicy – poza goryczką, żadnych większych przeżyć nie odnotowałem. Konkurencja duża, wymagania spore – a pragnienie, jak już wyżej napisane, w stopniu średnim zaspokojone.
Zapach bezwzględnie na +, później goryczkowo bez dodatków. Mało pszenicznie, mało aromatycznie. Piwo jest jednak wysoce pijalne i szybko ubywa z kufla.
Ja również pociągnę z oceną jak poprzednicy. Aromat słaby, wyczuwalna nuta cytrusowa, ale tak ledwo ledwo. W smaku dość lekkie i bez jakiś cech szczególnych. Goryczka wyczuwalna i momentami lekko zalegająca. W sumie piwo ok, ani kiepskie, ani też jakoś szczególnie wybitne. Na plus można mu zaliczyć wspomnianą wcześniej lekkość. Myślę, że w sezonie wiosenno-letnim spełnił by idealnie rolę orzeźwiającego „napoju” w jakiś cieplejszy dzień. Tak poza tym, ok. Tylko.
Szału brak
No niestety… W skrócie: American Wheat to mój ulubiony podgatunek piw pszenicznych, a tutaj się trochę zawiodłem. Połączenie amerykańskich chmieli z pszenicą częściej niż rzadziej wypada co najmniej dobrze. Tutaj całość jakoś nie grała. Ani zapach nie powalał, ani smak nie był tym fajnym połączeniem dwóch stylów. Ot, poprawnie. Lepiej niż koncerniak, ale raczej powtórnie po nie nie sięgnę. Czyli że wychodzi 6.
Jak taka średnia APA
No nie poszło chłopakom tym razem za specjalnie, moim zdaniem. Jedyna rzecz, która mnie naprawdę urzekła w tym piwie to zapach, który był naprawdę genialny. Dalej niestety było dużo gorzej. Dość rześko, trzeba przyznać, niemniej piwo nie wybiło z siebie ani banana ani goździków ani spodziewanych cytrusów. Nie doszukałem się w nim właściwiej żadnej spodziewanej składowej. Generalnie smakowało jak taka tępa w smaku goryczkowa APA z tych co to się o nich zapomina w pięć minut po spożyciu. Wypite, zapomniane, tyle.