Time-Out
Time-Out,

ocen: 2 |
Nazwa: | Time-Out |
Browar: | Browar Kraftwerk, Browar Wąsosz |
Voltaż: | 4.2% |
Rodzaj: | Pils |
Opis producenta: | brak danych |
Uzupełnij recenzję
Zaloguj się aby dodać recenzję.
ocen: 2 |
Nazwa: | Time-Out |
Browar: | Browar Kraftwerk, Browar Wąsosz |
Voltaż: | 4.2% |
Rodzaj: | Pils |
Opis producenta: | brak danych |
Zaloguj się aby dodać recenzję.
Kolejna próba tym razem mocno po terminie – 29.05.2017. Niewiele się zmieniło, rządzą słody, zarówno w zapachu, jak i smaku, gorzko i chmielowo jest tylko w tle. Piwo może nieco nabrało wytrawności, coś jak szampan, albo sobie wkręcam i pobożnie życzę. Ogólnie szału nie ma, średniak pozostanie średniakiem. Wypiłem bo dostałem w spadku, trzeba będzie poszukać lepszych wrażeń.
Barwa jasnego złota, piana nawet dość sensowna, ale bardzo szybko się zmywa i opada do cienkiego pierścienia wokół kufla, ten pierścień nawet zostaje na dłużej. Jeśli chodzi o zapach to nie ma ani zaskoczenia na plus, ani rozczarowania, ot faktycznie klasyczny pils, jest solidna słodowa baza, jest trochę fermentu i jest także odrobina chmielu w tle. W smaku dominuje baza słodowa i intensywny posmak fermentu, jak pisze Badylius, coś jakby faktycznie masło. Chmielowa gorycz jest tu zdecydowanie w tle, osadza się na chwilę na języku po przełknięciu. Rewelacji nie ma, ale na pewno wyróżnia się ponad poziom kocernowy.
Takie piwo na zakończenie dnia. Otwarcie uwolniło zachęcające aromaty chmielowe, które niestety przeszły w masło, a tu już nie było tak miło. Podobnie rzecz się miała po przelaniu do kufla (a tak nawiasem ciekawa butelka – na głównym planie mamy gwizdek na zakończenie pracy, tak by pasowało do nazwy). W kolorze taka ciemna żółć, pod światło widoczne paprochy. Piana nawet na chwilę wyskoczyła, ale im dalej w czas, tym szybko się zaczęła zmywać i pozostało po niej tylko wspomnienie. Pierwsze łyki dawały raczej mało nadziei na coś „więcej”, ale rzeczywiście zgodnie z etykietą: goryczka, chmiel są tutaj w tyle, tle czy jakkolwiek, ale są [edit: niestety dalej to już nawet tego nie ma, szkoda]. A zatem zaczynamy na słodko, by poczuć jednak obiecaną gorycz. Ostatecznie (po tym, jak jednak nic z tego „więcej” nie wyszło), nie przekonuje mnie ta propozycja, albo na poważnie, albo wcale – inaczej się to wszystko rozmywa, a człowiek rozochocony nie bardzo zaspokaja swoje chmielowe pragnienia – wiadomo to tylko pils, ale pomarzyć zawsze można. Zdecydowanie Średniak, do którego raczej nie będzie sentymentalnych powrotów.