PINTA Hopus Jumbo
PINTA Hopus Jumbo,
ocen: 7 |
Nazwa: | PINTA Hopus Jumbo |
Browar: | Browar Pinta, Browar Zarzecze |
Voltaż: | 7.9% |
Rodzaj: | Imperial Black India Pale Ale |
Opis producenta: | Piwo pasteryzowane. Niefiltrowane. Ekstrakt: 19,1% wag. Alkohol: 7,9% obj. IBU (goryczka): 83. Składniki:/Ingredients: woda, słody jęczmienne Weyermann pale ale, monachijski typ II, Caramunich Typ II, Carapils, Caraamber, Carafa Special Typ II; chmiele: Magnum (PL), Simcoe (USA), Chinook (USA), Cascade (USA); drożdże Fermentis Safale US-05. PINTA Hopus Jumbo 19,1° – to co najlepsze w naszej czarnej IPA. Intensywna goryczka od polskiego Magnum. Solidne, czekoladowe ciało od niemieckich słodów jasnych i palonych. Żywiczno-cytrusowy aromat od amerykańskich odmian Simcoe oraz Cascade. Teraz to wszystko w wersji XL. Hopus Jumbo – dla wszystkich, którzy wolą więcej. |
Browar Pinta, Browar Zarzecze, ciemne, imperial black india pale ale, imperial black IPA, PINTA Hopus Jumbo
Huknij recenzję
Zaloguj się aby dodać recenzję.
Z butelki bardzo przyjemne połączenie owoców tropikalnych z lasem iglastym i ciemną stroną mocy, czyli kawowo-mlecznym aromatem. Po przelaniu więcej słodkości od jakby wanilii i orzechów, ale owoce i kawa nadal obecne i to dość stanowczo, daje się wyczuć jeszcze delikatną likierowość trunku. Barwa bardzo ciemno-brunatna, prawie czarna i bardzo mocno mętna. Piana beżowa, nie zachwyca swoją objętością i trwałością. W smaku daje radę bardzo, od początku daje znać to solidne IBU, zarówno w postaci owocowej od grapefruita, jak i kawowej, zintensyfikowane jeszcze dodakowo alkoholem. W tle przewijają się nuty żywiczne i czekoladowo-orzechowe, które bardzo przyjemnie urozmaicają przewodnie klimaty trunku. Mi smakowało i z czystym sumieniem będę polecał.
Oko: niemal czarne, piana średnia, ale bardzo gęsta i trwała. Nos: z butelki uderzają silne nuty żywiczne i nieco ziołowe, a w tle podstawa słodowa. Ze szkła pełniejszy bukiet – las, cytrusy.Smak: dominacja podstawy słodowej a następnie narasta wpływ chmieli amerykańskich w typie leśnym. Słaba goryczka, z czasem coraz lepsza, ale głównie od palonych słodów. Piwo wodniste, jak na 19 % ekstr.
Lekkie rozczarowanie. Imperialne IPA-sripa rzadko kiedy wychodzi dobrze, bo chmiele maja robotę przebić się przez silną podstawę słodową. Maiła być mocniejsza wersja Hopus Pokus, ale tamto było znacznie lepsze.
Wygląd: Czarne, prześwitują ciemno-czerwone refleksy. Piana lekko bężowa, zwarta, drobnopęcherzykowa.
Aromat: Z początku chmielowo- żywiczne, czuć tropikalne owoce, cytrusy, w miarę ogrzewania dochodzi zapach kawy i palonych słodów.
Smak: Zdecydowanie dominują nuty kawy i paloność. Chmiel na finiszu mógłby być wyraźniejszy.
Ogólne wrażenie: Nie jest źle, ale po Imperialnym Czarnym IPA można oczekiwać trochę więcej.
Fajne ciemne piwo. Tyle, że to nie jest jakiś wyszukany komplement jak na tak wysoko zawieszoną poprzeczkę. Za mało charakteru, trochę kawy ale niewiele więcej.
Bieda
Najarany byłem, nie kryję, na to piwo ponieważ normalna wersja black IPA z Pinty, jako nieliczna z tych uwarzonych w kraju nad Wisłą, naprawdę mi smakowała. I niestety rozczarowałem się jej mocniejszą wersja dość srogo. Zaczęło się od przyzwoitej piany, która uszyła sensowną firankę na szkle. W zapachu czuć było bardzo rześki chmiel. A w smaku po prostu wytrawną kawę i tyle. Cienia chmielu, cytrusów, jakiejkolwiek kontry do dość średniej w swym charakterze, wytrawnej kawy. No niestety ale moim skromnym zdaniem piwo nie umywa się do wcześniejszej wersji pintowskiej black IPA. Dla mnie rozczar, nie jakiś mega, ale jednak.
Tylko 6/10
Piana słaba. W zapachu rewelacja – piękne połączenie ciemnych palonych chmieli i aromatycznych cytrusów. W smaku nieźle, ale tylko nieźle. Nie dorasta to pięt zapachowi. A szkoda bo byłoby dużo więcej. Jest tylko 6/10.
Kolor brązowy z rubinowymi refleksami pod światło. Piana beżowa z drobnych pęcherzyków, opadając tworzyła średnie i małe bąbelki. Ślad na szkle pozostał minimalny.
Aromat z butelki to głównie amerykańskie chmiele a w tle ciemne słody. W szkle podobnie. Na pierwszym planie cytrusy, grejpfrut oraz inne owoce tropiku i żywica. Mieszają się one z ciemnymi słodami, nuta kawy i prażonego słonecznika. Niestety, również alkohol wdziera się do nosa.
W smaku uderza silna baza ciemnych i palonych słodów. Jest lekko „gęsto” z nutami kawy, gorzkiej czekolady oraz wspominanego słonecznika. Finisz wieńczy kwasek. Goryczka chmielowa nie jest tu tak intensywna jak w aromacie. Podbija ją spora dość dawka alkoholu, który po jakimś czasie wyłazi. Sytuację ratuje nieduże wysycenie, ale i tak mamy szczypanie w język i podniebienie. Chmiele na języku odczuwane są w postaci żywicy i grejpfruta. Jest też goryczka od palonych słodów.
Jak na styl, piwo ma wysoka pijalność, dobrze zbalansowane ciemne i palone słody z orzeźwiającymi chmielami amerykańskimi. Razi tylko niezbyt zgrabnie ukryty alkohol.