Annabelle
Annabelle, 8.0 out of 10 based on 5 ratings

Ocena ogólnie:
VN:R_U [1.9.22_1171]
8.0ocen: 5 |
Nazwa: | Annabelle |
Browar: | Doctor Brew, Browar Bartek |
Voltaż: | 8.5% |
Rodzaj: | Belgian India Pale Ale |
Opis producenta: | brak danych |
Zapodaj recenzję
Zaloguj się aby dodać recenzję.
Wygląd: Ładny miedziany kolor z widocznym zamgleniem. Piana obfita, brudno biała. Utrzymuje się długo i wyraźnie oblepia szkło.
Aromat: Początkowo czuć woń owoców tropikalnych, cytrusów i lekką nutę kwiatową. Potem dochodzi zapach biszkoptów, delikatnego karmelu i lekko korzennych przypraw. Po ogrzaniu pojawią się gorzkawa nuta żywicy i alkoholu.
Smak: Początek typowo belgijski – czuć fenole, owoce w stylu moreli, gruszek i przyprawy. Do tego nuta karmelu i biszkoptów. Potem pojawia się goryczka o ziołowym profilu i posmak białego wytrawnego wina. Finisz goryczkowy, długi i alkoholowy. Czuć też grzanie w przełyku.
Ogólne wrażenie:Trunek bardzo bogaty w smaku i aromacie. Wszystko ładnie skomponowane, czuć zarówno wpływy belgijskie jak i amerykańskie chmiele. Piwo typowo do degustacji. Wyraźna goryczka i alkoholowość, mogą co niektórych odstraszyć lub zmęczyć.
Dr brew anabelle belgia IPA kolor bursztynowy ciemny mętny i mega gęsta piana wysoka praktycznie nie da się wlać w szkło piwo ewidentnie przegazowane to chyba już wada poza tym wysokie ibu 100 jest mocno goryczkowo i ja tak lubię w zapachu nuty żywiczne cytrusy belgijskie przyprawy w smaku wyraźnie słodowo karmelowo – ziołowo, wyczuwalny alkohol. Piwo jak na Belga jak najbardziej degustacyjne. Ocena obniżam za przegazowanie bo nie lubię godzine piwa nalewać.
Nazwa piwa budzi pierwsze skojarzenie z dwiema już częściami horroru o opętanej lalce, która męczy swoich właścicieli na różne krwawe sposoby. Coś mi to jednak nie dawało spokoju, że to chyba nie od niej wzięła się nazwa tego trunku. Wczytałem się dokładniej w etykietkę i wreszcie odkryłem (oczywiście to tylko moje przypuszczenia, na stronie Doktorków nic na ten temat nie napisano) o jaką Anabelle chodzi. „Anabelle srebrzana” to po prostu hortensja drzewiasta, która takimi właśnie posrebrzanymi kremowymi kulami kwitnie. Roślina ta do nas przywędrowała z Ameryki Północnej – bingo, toć przecież, jak już zauważył Brodzisław, piwu nadają ton między innymi amerykańskie chmiele. Inne stwierdzenie z etykiety „bukiet belgijskich tulipanów” to zwrócenie uwagi na inne ważne składowe tego piwa i jego belgijski charakter. To co w samym trunku mi się spodobało to na pewno piana: gęsta, zwarta i odważna – nie uciekła szybko, jak w byle koncerniaku, tylko pocieszyła oko, dostojnie uciekając z wyszyciem firanki na szkle. Inną rzeczą godną uwagi jest bogactwo składników: Doktorki nie idą po najniższej linii oporu, jest słodko, ale też nie z jakąś przesadą bo to wszystko kontrują chmiele i goryczka. Kolejną sprawą jest odpowiednio wysoki woltaż, nie tylko ze względu na niego, ale i bogatą całość nie przybąbiesz za wiele, ale jest tak dobrze, że nie jest to bardzo konieczne. Więcej dodawać nie ma co, trzeba koniecznie spróbować, po prostu Wyborniak.
Kolor miedziany, lekko zamglony. Piana beżowa obfita, zwarta głównie z drobnych pęcherzyków długo trzymała się na powierzchni. Opadając utworzyła ślad na szkle oraz minimalna warstwę na powierzchni do końca degustacji.
Po otwarciu butelki uderzyły w nozdrze chmiele amerykańskie (nowofalowe) w nucie cytrusów i słodkich owoców tropikalnych. W szkle też czuć „amerykę” ale więcej wyczuwalne są belgijskie klimaty – drożdżowe posmaki i fenole (goździki, tj. słynny 4-winylogwajakol oraz odrobina przypraw korzennych). Nie brakuje zapaszków kwiatowych. Niestety, odczuwalny jest alkohol, którego w piwie jest 8,5 volta.
W smaku też rządzi Belgia – fenolowo-estrowe nuty ze słodkimi (karmelowymi) słodami. Są też ziołowe dodatk. Piwo jest mocne, po ogrzaniu lekko przyciężkawe. Alkohol odczuwalny jest w przełyku i w żołądku w postaci rozgrzewania. Goryczka… Reklamowanych 100 IBU ciężko wyczuć z racji słodkości/karmelowości (18% Blg!). Z czasem degustacji jest coraz bardziej wyczuwalna w wersji szlachetnej – ziołowej a nawet (tak z angielska – bynajmniej dla mnie) herbacianej. Moc alkoholowa, goryczka potęgują wysycenie, co się objawia lekkim szczypaniem na języku, podniebieniu oraz w …przełyku.
Pijalność średnia, piwo jest wybitnie degustacyjne. Moc odczuwalna od pierwszego łyku. Ale to przecież „Belg” z mega przyprawą nowofalową, prosto z Hameryki.
Mętne, ciemnobursztynowa barwa, wysoka piana. Nieco słodkawe. Wyraźna goryczka, ale na pewno nie dałbym 100 IBU. Ale to co najbardziej skupia uwagę przy Annabelle to aromat – mocny owocowo-kwiatowy, choć można wyczuć też kokos czy przyprawy. Cudo!