The Lumberjack
The Lumberjack,
ocen: 6 |
Nazwa: | The Lumberjack |
Browar: | Browar Brokreacja, Szczyrzycki Browar Cystersów „Gryf” |
Voltaż: | 6.7% |
Rodzaj: | Rye American Stout |
Opis producenta: | Składniki: woda, Słody: Pale ale, Żytni, Chocolate rye, Chocolate wheat, Carafa special typ II, chmiele: Simcoe, Citra, Tomahawk, drożdże: Safale US-05. Piwo pasteryzowane, niefiltrowane. The Lumberjack to rasowy, żytni amerykański stout. Piwo o czarnej barwie, nadanej przez czekoladowe i palone słody, z wyraźną goryczką, kontrowaną żytnią oleistością. W aromacie nuty kawowe i czekoladowe przeplatają się z cytrusowymi i żywicznymi akcentami amerykańskiego chmielu. |
Browar Brokreacja, ciemne, Minibrowar Marysia, Minibrowar Szczyrzyc, porter, Rye American Stout, Szczyrzycki Browar Cystersów „Gryf”, The Lumberjack, żytni stout
Dodaj recenzję
Zaloguj się aby dodać recenzję.
Wygląd: Ciemnobrązowe i mętne. Do tego obfita, beżowa piana złożona z drobnych pęcherzyków. Trwała i mocno oblepiająca szkło.
Aromat: Początek chmielowy, już po otwarciu butelki czuć cytrusy i żywicę. Potem pojawiają się aromaty typowe dla stouta – palone słody, kawa i palone ziarna słonecznika lub dyni.
Smak: Początek mocno palony z mocnym kawowym akcentem i odrobiną kwaskowatości. Potem czuć nieco gorzkiej czekolady, zwłaszcza po ogrzaniu. Goryczka dość wyczuwalna, ale bardziej palona niż chmielowa. Sam finisz wytrawny z paloną goryczką i odrobiną pikantności od żyta. Do tego alkohol grzejący gardło.
Ogólne wrażenie: Sam Stout przyjemny, mocno palony i kawowy. Do tego mocny pod względem woltażu i z lekko pikantnym finiszem. Jedynym mankamentem jest brak w smaku amerykańskich, cytrusowych chmieli.
Z butelki na pierwszy strzał idą chmiele (może i amerykańskie), ale zaraz ich miejsce zajmuje kawa, nuty czekoladowe, mleczne (laktoza). Piana beżowa, drobniutka, niewielkich rozmiarów, dość szybko redukuje się do „placków” na powierzchni i ostatecznie do pierścienia na bokach szkła, odrobinę szyje pokal. Kolor nie jest jednolicie czarny, a raczej w kierunku głębokiego brązu z lekkimi prześwitami. W zapachu mamy chmielowe amerykańskie rejony – jak dobrze je mój nos czyta, z podbiciem kawowo-czekoladowym, odrobinę wanilii, toffi, delikatnie wodne rejony (jak na stouta przystało), no i według mnie lekko likier, a co sobie tłumaczę po prostu nie ukrytym alkoholem, który się również do nosa pcha. Pierwszy łyk i lekkie przytkanie – wymienianą już poniżej w wrażeniach goryczką, która prezentuje się od strony wytrawnej i żywicznej – ona swoje robi przez cały czas i nie zalega tylko, ze względu na aksamitność żytniego zasypu bo inaczej byłaby bieda. Nie jest ona samą jednak bo jako tło robi tu zdecydowanie kawa – z takim lekkim kwaskowatym posmakiem, do tego również czekolada w kierunku deserowej. To wszystko utrzymane w tonacji lekko palonej. To co wziąłem za zapachy amerykańskich chmieli niestety nie sprawdza się już w wersji smakowej. Gdzie ta cytrusowa słodycz z etykiety się pytam? No gdzie? Podsumowując początek obiecujący i z nadziejami, przejście do konkretów z (goryczkowo-wytrawnym) strzałem w mordę (niekoniecznie przyjemnym), a finał ratują jak zwykle procenty, które jednak nie zmienią ostatecznie wrażenia, że wymieniana gorycz (dalej nie tylko odpowiedzialna za wytrawność trunku, ale i kwasek) przykrywa inne doznania. Ocena końcowa Po-średniak.
Rye? American?
Albo słaby ze mnie tester (możliwe) albo słabo poszło piwowarom. Piwo zaczęło od takiej sobie piany, która jednak uszyła przyjemną firankę na szkle. Woń była podobnie jak smak stricte kawowa. W zapachu przyjemna i zachęcająca, w smaku już taka sobie w charakterze i mega wytrawna. Pozostałych atrakcji obiecywanych przez piwowarów nie uświadczyłem, a o ile z żytem naprawdę różnie bywa to jednak fajnie by było poczuć coś z amerykańskich klimatów, skoro to american stout. Generalnie takie mocno kawowe, wytrawne piwo. Dla mnie jednostrzał.
Dobra rzecz, ale bez owacji na stojąco. Jeśli chodzi o kolor, to tutaj łapie plusy na całej linii, jest absolutnie czarne, ja w przeciwieństwie do Brodzisława żadnych refleksów nie dostrzegłem. Piana beżowa, dość niska i szybko opada do poziomu milimetra, ale do końca nie znika całkowicie i osadza się ładnie na szkle. Zapach to głównie kawa, gorzka czekolada i odrobina alkoholu, chmielowy owoc bardzo nieśmiało przebija się w tle. W smaku jest cierpko, czyli jako rzecze poprzednik, wytrawnie z goryczą narastającą w miarę upływu czasu, nadal główne skrzypce gra kawa z czekoladą, jest też trochę zboża i owocu jak na lekarstwo, no ale w końcu to ma być jednak stout. Spora zawartość % wywołuje szerokiego banana na ustach w ten letni upalny wieczór.
Kolor ciemny brąz z refleksami (herbacianymi) pod światło. Piana beżowa szybko opadła do małej warstwy zostawiając mały ślad na szkle.
W aromacie palone słody – kawa i czekolada z kwaskiem. Ameryki (tj. chmieli) jak na lekarstwo. Jeśli już to w tle wyczuwalne są cytrusy – wytrawne. Smak bardzo wytrawny. Znów palone i kwaskowe słody grają główną rolę. Po drugim łyku wychodzi goryczka. Jest ona wyraźna w nucie żywicznej ale nie zalega.
Kontrą do paloności i wytrawności jest żytni słód, nadający oleistości i aksamitności piwu. Wysokie wysycenie drażni z kolejnymi łykami, na szczęście to już jest finał.