PINTA Call Me Simon – Imperial English Bitter
PINTA Call Me Simon - Imperial English Bitter,
ocen: 6 |
Nazwa: | PINTA Call Me Simon - Imperial English Bitter |
Browar: | Browar Pinta, Browar Zarzecze |
Voltaż: | 8.1% |
Rodzaj: | Imperial English Bitter |
Opis producenta: | Imperial English Bitter 19,1. Składniki: woda, słody jęczmienne Weyermann: pale ale, diastatyczny, Caramunich I, Caraamber; chmiele (UK): Target, Pioneer, Souverign, Flyer, Admiral, Fuggle; mech irlandzki (Irish Moss), drożdże Safale S-04. Piwo niefiltrowane, pasteryzowane. Ekstrakt 19,1. IBU (goryczka): 80. Alkohol: 8,1% obj. PINTA Call me Simon 2015 19,1. – Hello Simon, tu PINTA. Co powiesz na powtórkę wspólnego warzenia? Mamy sporo angielskiego chmielu, więc może tym razem pokusimy się o turbodoładowanego Bittera? Wiesz, z klarowaniem mchem irlandzkim, chmielenim na zimno itd. Wspólnie wybierzemy najlepsze słody i najciekawsze chmiele. Wpadasz? Hello PINTA! Imperial English Bitter? Fantastic! |
Browar Pinta, Browar Zarzecze, imperial english bitter, PINTA Call Me Simon - Imperial English Bitter
Chlapnij recenzję
Zaloguj się aby dodać recenzję.
Wygląd: Przyjemny miedziany kolor z wyraźnym zamgleniem. Piana jasno beżowa, drobno pęcherzykowata i mało obfita. Nie utrzymuje się długo na trunku, opadając do pierścienia i kłaczków na powierzchni ładnie zdobi szkło.
Aromat: Świeży i chmielowy. Wyczuwalne nuty roślinne z lekką ziołowością. W tle skórka chlebowa i herbatniki. Po ogrzaniu czuć lekki alkohol.
Smak: Początek goryczkowy z lekką ziołowością i słabą nutą kwiatową. Potem do głosu dochodzą słody w nutach herbatników i przypieczonej skórki chlebowej. Po ogrzaniu minimalny gorzki karmel. Na koniec konkretna goryczka. Ziołowo-roślinna i dodatkowo wzbogacona o nutę alkoholu. Wraz z utlenianiem i ogrzewaniem alkohol daje o sobie znać coraz mocniej.
Ogólne wrażenie: Angielskie chmiele mają swój potencjał, ale tutaj nie został on wykorzystany. Nucie zapachowej zabrakło akcentów kwiatowych, które wyróżniają tamtejsze chmiele. Zamiast tego mamy bliżej nieokreśloną ziołowość. Smakowo dość wytrawnie, słód mógłby być wyraźniejszy. Goryczka przyjemna, ale narastający smak alkoholu, niepotrzebnie ją podbija. Przez co całość męczy. PINTA wypuściła przyjemną pozycję z angielskim chmielami w postaci „Angielskiego Śniadania”, ale wersja Imperialna wyszła im zdecydowanie słabiej.
Kolor jakby ciemny bursztyn. Piana niska jasno-beżowa, szybko opada, ale zostawia miły dla oka leasing. Po otwarciu butelki zapach skórki chleba, a po chwili atakuje dosłownie chmiel. Smak od początku dominacja chmieli. Bardzo dobra goryczka, nie przesadna i nie zalegająca, nie męczy. Piwo nieźle pijalne, pomimo 8,1 % alk.
Wszystkie Szymony to fajne chłopaki a zwłaszcza jeden 🙂 Ale niestety Call me Simon niestety nie spełnił wysokich oczekiwań. Słodka goryczka to klasyczny oksymoron i w piwie się nie sprawdza. Zapach bardzo dziwny, lubię dziwne zapachy ale nie takie.
Słodko – gorzkie
Zaczęło się od piany z grubych bąbli, która uszyła świetna firankę na szkle. Woń była po prostu slodkawa i tyle. A w smaku były fale. Najpierw uderzała w człowieka gorycz, potem fala słodyczy, która po łyku znowu ustępowała pole dość konkretnej goryczce. Niestety to co dość ciekawe na początku z czasem zaczęło przeszkadzać, pisze tutaj o nucie słodkiej, która na dystansie zaczęła lekko mdlić. Generalnie piwo uważam za przyzwoite, niemniej nie na tyle abym do niego wrócił. Trochę za słodko jak dla mnie.
6/10
No nie, znów zawód ze strony PINTY. Nie chodzi w sumie o to, że jest źle jakoś bardzo, ale jest po prostu bez żadnego szału. Z plusów to piana fajna i zrównoważony aromat – lekko owocowy, lekko słodowy. W smaku jednak ABS – absolutny brak szału. Jest na początku chwila owoców, później wchodzi płaska, nieciekawa gorycz. Szkoda. Liczyłem na więcej niż 6.
Piwo koloru ciemno miedzianego, nieprzejrzyste. Piana beżowa, szybko się kurczy do kożuszka, a później do mgiełki. Oblepia szkło. Zapach przyjemny, ale średnio intensywny, słodowo-owocowy. Lekko cytrusowy i igielny. Dobre zbalansowanie użytych słodów i chmieli. Goryczka ziołowo-żywiczna, mocna ale przyjemna. Smaki karmelowe, owocowe i cytrusowe. Gdzieś tam w tle zaczyna być wyczuwalny alkohol zwłaszcza gdy piwo juz się ogrzeje. Treściwe, a jednocześnie bardzo pijalne.