Cornelius Porter Baltic
Cornelius Porter Baltic,
ocen: 6 |
Nazwa: | Cornelius Porter Baltic |
Browar: | Browar Sulimar |
Voltaż: | 8.1% |
Rodzaj: | Porter |
Opis producenta: | Składniki: woda. Słód jęczmienny, chmiel, drożdże. Pasteryzowane. Czas leżakowanie: minimum 6 tygodni. Ekstrakt 22% wag. Cornelius Porter Baltic to wyjątkowe i treściwe ciemne piwo, warzone tradycyjną metodą dolnej fermentacji, o wyrazistym, mocnym i złożonym smaku. Dominuje aromat palonego słodu i goryczy z wyczuwalnymi nutami kawy, suszonych owoców, czekolady i lukrecji. Ciemną, intensywną barwę zawdzięcza połączeniu słodu palonego z jasnym. Produkowany wyłącznie z surowców naturalnych. Niefiltrowany. Bez konserwantów. Powstało w miedzianej warzelni według tradycyjnej sztuki warzenia zgodnie z prawem czystości składu. |
Wywal recenzję
Zaloguj się aby dodać recenzję.
jakoś ogólnie nieciekawie. chyba po prostu za dużo słodu. słodki charakter za bardzo dominuje, mimo wszystko.
Całkiem dobry porter. Co prawda szału nie robi, zdarzało się, że pijałem lepsze, ale złego słowa powiedzieć nie mogę. Bardzo ciemnym brunatny kolor, dopiero pod światło coś tam widać. Ładna, beżowa piana, nie trzyma się zbyt długo ale zostawia po sobie cienki kożuch. W zapachu dominuje karmelowa, palona słodycz i tak też zostaje w smaku. Po jakimś czasie od przełknięcia zostaje alkoholowy posmak… no cóż nie dało się przykryć tych 9%. Pita tylko ta nowsza wersja.
Poprzednia wersja bodajże z dodatkiem lukrecji smakowała mi, ale jak wszystko od Cornelius-a – szału nie robiło. Nowa edycja z wyższym (wykazywanym) alkoholem 9 volt też szału nie robi, nie mniej nadaje się do spożycia.
Kolor ciemny ale nie czarny, pod światło – rubinowy, czysty ra…, tzn. klarowny. Piana beżowa z początku obfita z drobnych i średnich pęcherzy, opadła z czasem do minimalnej warstwy na powierzchni, tworząc lacing.
W aromacie jest pochodna od ciemnych słodów – palenizna, gorzka czekolada, suszona śliwka, którą niestety „pokrywa” alkohol. Piwo w miarę świeże (termin to maj 2017 r.) i stąd pewnikiem ten efekt. Aromat również zdominowany przez ciemną stronę mocy. Mocna gorzka czekolada, palone słody, trochę suszonych owoców i o dziwo mniej wyraźny niż w aromacie alkohol! Goryczka jest wyczuwalna na poziomie średnio-niskim. Lekko osadza się na języku i podniebieniu. To również zasługa sporego wysycenia oraz alkoholowej mocy, podbijające efekt ściągania wewnętrznej strony otworu gębowego. Piwo jest wytrawne, w przeciwieństwie do wcześniejszych warek tych z lukrecją. Jak na 22-ke jest ono lekkie, może nawet trochę wodniste, jak na portera.
I mam rozterkę. Czy chwalić Cornelisua za dołączenie do klubu wytrawnych bałtyckich porterów czy tęsknić za osobliwą wersją z lukrecją…
Wyrobów Corneliusa, delikatnie rzecz ujmując, nie zaliczam do ekstraklasy. Ale kurcze, zawsze tak jest, ze bałtycki porter, z którego browaru bym nie pił – smakują mniej lub bardziej, jednak smakują. Baltic Portet należy do tych, które mi bardziej smakują.
Ciemne, rubinowej barwy piwo, spieniło się niezbyt intensywnie beżowa, drobnopecherzykową pianą, która opadła do małej warstewki i trzymała się do końca degustacji. Aromat ładny, z dominacją słodów i jakieś tam goryczki okazał się całkiem przyjemny. W zasadzie nie ma tam ani kawy, ani karmelów, które wyczułem już po pierwszym łyku. Smakuje nieco słodko, zapewne za sprawą lukrecji, której zawartość wyczytałem na kontr-etykiecie. Niestety, suszonych owoców nie wyczułem, choć termin przydatności porteru to początek marca, czyli zostało mu raptem dwa miesiące.
Za dużo słodyczy i alko
Na początku zaznaczę, że uwielbiam portery. Jako porter-lover podchodziłem do Corneliusa Portera jednak z dużą dozą ostrożnoći, by nie rzec sceptymizmu. A to dlatego, że piłem wcześniej kilka innych Corneliusów i tylko jeden mi smakował (Grejpfruit) ale i tak z piwem to on ma niewiele wspólnego 😉 Inne – jeszcze mniej. Ale nic to, zakupiony z potrzeby dodania do gulaszu, do czego potrzeba jedynie niecałej szklanki, więc jest dobra okazja do spróbowania. Zatem próbuję. Przelewam do kufla. Piana niewielka i na pierwszy rzut oka widać, że na długo w kuflu nie zagości. Zapach klasyczny dla porterów, czyli kawa/karmel, do którego niestety dochodzi alkohol. Rozumiem, że ma te 8% no ale bez przesady – żeby już na poziomie zapachu nim capiło? W smaku analogicznie. Niestety. Do nut porterowych dochodzi alkohol. Przypomina mi trochę Czarną Fortunę – a to nie jest dobrze. Na szczęście jest nieco lepsze, ale niewiele. Dla mnie zdecydowanie za słodkie. Przyjemności z picia brak i ponowny zakup nie grozi. Daję 4.
Nie będę ukrywał że ta propozycja piotrkowkiego Sulimaru bardzo przypadła mi go gustu. Porter ten realizuje niemal wszystkie moje skojarzenia z ciemnym piwem. Subtelnie wyważony słodko-gorzki smak z wyraźnie przebijającymi nutami kawowymi z lekkim czekoladowym wtrętem w tle. Piana po przelaniu obfita i gęsta ale dość szybko uległa ulotnieniu pozostając jednak niemal do końca w postaci beżowego pierścienia dookoła. Piwo posmakowało nawet osobie, która jest sceptycznie nastawiona do tego rodzaju napitków, dlatego też za to otrzymuje ode mnie oczko więcej w ogólnym rozrachunku. Napewno wrócę do tego Corneliusa i to chyba szybciej niż mi się wydaje……
Bałtycki brak szału
No nie ma co ukrywać, iż ta propozycja Sulimaru szału nie zrobiła. Początek był ciężki, i to nie tylko ze względu na voltaż i związany z nim charakter trunku. Woń dość nieciekawa, z naciskiem na bardzo. Smak z początku podobnie. Ot, dość nieciekawa ciemna propozycja o niespecjalnych proporcjach, do których ciężko się było przyzwyczaić moim kubkom smakowym. Na plus fakt, iż trunek zyskał na dystansie, gdy już wspominany przed chwilą narząd urzędujący na odcinku smaku, przetrawił pierwszy szok, i trochę się z płynem oswoił. Nie zmienia to faktu, iż rewelacji nie było, choć jak na ten voltaż uznać można, iż było przyzwoicie. Klasyczny porter którego można zmęczyć dla procentu. Dla doznań smakowych już niekoniecznie.