Mr. Hard’s Rocks
Mr. Hard's Rocks,
ocen: 3 |
Nazwa: | Mr. Hard's Rocks |
Browar: | Pracownia Piwa |
Voltaż: | 9.5% |
Rodzaj: | Russian Imperial Stout |
Opis producenta: | brak danych |
Wydziergaj recenzję
Zaloguj się aby dodać recenzję.
ocen: 3 |
Nazwa: | Mr. Hard's Rocks |
Browar: | Pracownia Piwa |
Voltaż: | 9.5% |
Rodzaj: | Russian Imperial Stout |
Opis producenta: | brak danych |
Zaloguj się aby dodać recenzję.
Kolor czarny nieprzenikniony. Piana beżowa ze średnich i drobnych pęcherzy opadła szybko do minimalnej warstwy na powierzchni tworząc na powierzchni duże bąble.
W aromacie od początku dominują słody palone z kawą na czele, po nuty popiołowe wręcz z dodatkiem likierowego alkoholu, czekolady gorzkiej i suszonej śliwki oraz pralin. Czuć też odrobinę nut chmielowych – korzennych. Jest wytrawnie i intensywnie.
W smaku znów od początku uderza moc palonych słodów z gorzką kawą na czele po popiół. Do tego dochodzi suszona śliwka, znów likierowa nuta alkoholu i mocna goryczka chmielowo-palona. Minimalny kwasek na finiszu przynosi orzeźwienie. Kontrę daje czekolada i pralina, także wanilia.
Piwo jest gęste, wysycenie spore jak na RIS.
Ogólnie bardzo udany RIS, zdecydowanie jeden z lepszych jaki piłem.
Rewelacja!
RIS, który jak wiemy alkoholowej mocy nie skąpi, a tak fajny w smaku, że chce się pić i pić. Piana niezła, ładnie osadzająca się na kuflu. Zapach to trochę cytrusy, a trochę kawa. Barwa dużo jaśniejsza od pitego przeze mnie w tym samym mniej więcej czasie Samca Alfa – czyli taka mocna herbata. A propos Samca, Mr Hard jest też od niego mniej słodki, co dla mnie jest ogromnym plusem, bo nieszczególnie gustuję w słodkich piwach. I choć Samiec miał lepszą pianę, to ogólnie Mr Hard jest dla mnie znacznie smaczniejszym piwem. To jest 9% RIS, a jest DELIKATNY w smaku. Jak dla mnie prawdziwa sztuka. O ile zatem Samcowi dałem 6, tak Mr Hard ma ode mnie mocną 8.
Pocisk
Najgorsze uderzenia to te niespodziewane. No chyba, że strzela Cię w twarz piwo zaskakując pozytywnie. Moja trzecia przygoda z RIS-em należała bezsprzecznie do najbardziej udanych. Zaczęło się od znakomitej piany i obłędnego powonienia owocowego. Dalej piwo nie dało mi się pozbierać po tym ciosie, ponieważ w smaku wyprowadziło równie udany. Generalnie ten najbardziej zbliżony był do jakiejś solidnie cytrusowej IPA-y, pysznej dodajmy. Niestety twórcom udało się walorami smakowymi szczelniutko przykryć imponujący voltaż dzięki czemu po dwóch wyżej wspomnianych ciosach poleciałem bezapelacyjnie na dechy, nie ja jeden zresztą (pozdro dla towarzysza „niedoli” Brata M. :)), niemniej doznania doskonale pamiętam i nigdy nie zapomnę. Brawo dla twórców. Mój najlepszy RIS w życiu, i w ogóle jedno z najlepszych piw jakie piłem.