Doctor Brew Sunny Ale
Doctor Brew Sunny Ale, 8.9 out of 10 based on 9 ratings
Ocena ogólnie:
VN:R_U [1.9.22_1171]
8.9ocen: 9 |
Nazwa: | Doctor Brew Sunny Ale |
Browar: | Doctor Brew, Browar Bartek |
Voltaż: | 5.2% |
Rodzaj: | Sunny Ale |
Opis producenta: | Skład: woda, słody: jęczmienne, pszeniczne, chmiel, drożdże. Piwo niepasteryzowane, niefiltrowane. Słody: wiedeński, pilzneński, pale ale, pszeniczny, karmelowy. Chmiele: amarillo, mosaic, galaxy. Alc. obj. 5,2%. Goryczka: 60 IBU. Ekstrakt wag. 13% Nuty tropikalnych kwiatów chmielu, oblane karmelem smakowych słodów. Ręcznie zacierany temperament długo dojrzewał w kadzi. Niefiltrowany, niepasteryzowany. Aż strach pomyśleć. Niepokojące oczekiwanie przed nieznanym, trwało w długim milczeniu. Po cichej fermentacji zapach wydobywający się z kadzi niezapomniany, jak pierwszy uśmiech dziecka. Sunny to wspaniały towarzysz na imprezę oraz wieczorną przechadzkę po plaży. |
Doklej recenzję
Zaloguj się aby dodać recenzję.
Jedno z ciekawszych piw z Doctora Brew – bardzo dobry smak i aromat, mogący kojarzyć się z owocami tropikalnymi. Warto 😉
Bardzo podobne piwo do Summer Ale, ale jednak ten profil cytrusowo-owocowy tutaj bardziej mi przypasował, w tle jakieś karmele. Bardzo fajna, niezalegająca goryczka, świetny zapach 🙂
Świetne piwo z najwyższej półki. Doskonała goryczka, wyraźny aromat cytrusowy – nic tylko pić:)
Piana niestety stosunkowo niska, ale utrzymująca się do samego końca, więc wybaczam. A jest po co wybaczać, bo w Sunny Ale urzekł mnie niesamowicie ten cudowny cytrusowy aromat (wyrazisty grejpfrut) i wysoka, wyrazista goryczka. Polecaaaam!
Duże oczekiwania i…
Po opiniach kolegów miałem duże oczekiwania wobec tego piwa. Piana wybiła pokaźna i trwała – została ze mną do dna kufla. Zapach cytrusowy, ale nie jakoś bardzo intensywny. Pierwszy łyk i duże zdziwienie, słabe cytrusy, słaba goryczka, chociaż ta całe szczęście po chwili wzrasta (piłem wersję 83 IBU). Ogólnie piwo wydaje się rozwodnione w smaku, potwierdza to też moja druga połówka. Podsumowując – średni cytrus, raczej niska goryczka (spodziewałem się większej), chociaż ta akurat lekko zyskuje na dystansie i to rozwodnienie. Więcej niż 7 dać nie mogę, a dużo obiecywałem sobie po tym piwie. Niestety spore rozczarowanie…
Rewelacja!
Nie będę oryginalny stwierdzając, że Sunny Ale z Doctor Brew to po prostu świetne piwo. Zapach rzuca na kolana – wspaniałe aromatyczne chmiele z mocą cytrusów sprawiają, że nie chce się podnosić nosa znad kufla. Takie aromaty kocham! W smaku podobnie jak w zapachu – moc aromatów, do której dochodzi wspaniała mocna gorycz. Po prostu bajeczna piwna kompozycja. Mocna 9!
No i wreszcie mam. Debiutanckie piwo chłopaków z browaru Doctor Brew, wprawdzie nie z tej premierowej warki ale co tam, piwo jest piwo, Sunny jest Sunny. Chronologicznie pierwsze, ja degustuję jako drugie, zatem mam pewien punkt odniesienia. Nic to jednak, bo trunek jest znakomity sam z siebie. Bardzo dobra nuta chmielowa, wyraźnie kojarząca się z „ajpiej” ale tak jak u kolegi Watsona, wzbogacona taką właśnie owocową świeżością. Goryczka, konkretna i wyraźnie zaakcentowana, w rodzaju tej klasycznej skórki od grejpfruta. Zostawia posmak w ustach, ale nie zaliczyłbym jej do zalegających. Trunek ten jest lekki i niesamowicie pijalny, co przekuło się na wadę polegającą na tym, iż w niesamowitym tempie ubywało go z pokala. W tym momencie jestem diablo ciekaw jak wypadnie trzecie piwo Doctorów, czyli American IPA, pobije propozycję cyklu Podróży Kormorana?? Wcale bym się nie obraził…..
Wysokie C
Piwo, któremu na pierwsze imię konsekwencja, zaczyna fenomenalną cytrusową wonią (co nie dziwi, w końcu to IPA) i znakomitą pianą, która świetnie oblepia kufel aż po jego spód. Smak koreluje z powonieniem. W sumie jest to dość klasyczna IPA oblepiona intensywną, świetną goryczką, której bliżej do wytrawnego niż cytrusowego charakteru. Jej intensywność, choć naprawdę duża (momentami nawet przypieka w język), nie przeszkadza, a wręcz przydaje temu znakomitemu trunkowi. Z wszystkiego zieje drugie imię tego piwa, czyli klasa. Naprawdę to słowo, które cisnęło się na usta podczas konsumpcji. Powstawanie nowych browarniczych inicjatyw, których wysyp mamy ostatnio, bezwzględnie cieszy takiego maniaka piwa jak ja, a jeżeli idzie za nimi taka jakość jak w debiutanckiej propozycji Doctora Brew, to podpisuje się pod zjawiskiem obiema rękami. Zdecydowanie polecam!
Bardzo udany debiut! Jest to pozycja bardzo wyrazista we wszystkich aspektach sensorycznych. Czarna etykieta, klasyczna, ale intrygująca daje do zrozumienia o czymś nietuzinkowym. Zapach piękny, właściwy dla IPY (mojego ulubionego gatunku), świeży, rześki, urzekający. Kolor słoneczny, złoty, mieniący się w swej mętności, zwieńczony gęstą, płytka pianką osadzającą się dostojnie na ściankach. No i smak…piękny, klasyczny miks charakterystyczny dla IPY. Mocno chmielowa, owocowo-tropikalna gorycz raz po raz wyprzedza i ustępuje słodkawej mocy słodów. Zdecydowanie godne polecenia, jednak dla mnie nie wyszukałem nic tak wyrazistego by z rozrzewnieniem wspominać te naprawdę przyjemne chwile z Doc. Brew. Wolę inne IPY.
Stało się stuknęła mi setka, ale ten czas leci. Muszę sobie przyznać, że wypicie tych 100 różnych browarków to nie lada wyczyn. Na tą okazję chciałem wybrać coś specjalnego, coś nowego i coś sprawdzonego zarazem. Trafiło na tego doktorka, który dopiero od kilku dni stoi na sklepowych półkach, a z zasłyszanych opinii reprezentuje dość wysoki poziom. Po przelaniu do kufla piankę wybija raczej słabą ale pozostawia długo utrzymującą się cienką warstwę. W barwie jest to taki przyjemny ciemny i mętny miodek, całkiem fajnie to wygląda. Niucham, no i… WOOOHOOO! Coś wspaniałego, czuć jakby klasyczną IPA’ę urozmaiconą trochę świeżością jakiegoś tropikalnego owocu, jakby mango czy coś takiego. Przy każdym zaciągnięciu ślinianki pracują ze zdwojoną mocą 😀 . Zbyt długo nie mogę się powstrzymać przed pierwszym haustem. To co odnotowuję od razu to intensywna chmielowa goryczka, a w następnej kolejności wspaniały owocowy posmak, nie są to jednak cytrusy jak w przypadku klasycznego IPA, a jakiś inny tropikalny, bliżej niezidentyfikowany owoc. Dla mnie bomba. Piwko w sam raz nadało się na dzisiejszą, dla mnie podwójną (ale o tej drugiej nie wszyscy muszą wiedzieć) okazję do świętowania.